Finale czekało na swoją kolej przez kilka tygodni. Gdybym wtedy znała zawartość książki, rzuciłabym od razu wszystko i zaczęła czytać.
Niestety - odwlekałam lekturę ostatniego tomu bestsellerowej sagi "Szeptem", ponieważ... bałam się, że zbyt dużo czasu minęło i wszystko zapomniałam. Poprzednich trzech tomów nie mam na własność i nie miałam możliwości przeczytania ich ponownie, dla przypomnienia.
Żeby z takiego błahego powodu pozbawiać się czystej przyjemności!
Ale o tym zaraz.
Nora pewnego dnia spotyka Patcha. Jest przystojny, tajemniczy i nieziemsko seksowny. Po wielu przeciwnościach stających na ich drodze... nie, wciąż nie mogą być razem.
Jest jeszcze wojna - Nefilów i upadłych aniołów.
Bohaterka już w "Ciszy" stała się Nefilką. Po której więc stronie stanie para? Nie można zapominać o tym, że to właśnie ona ma poprowadzić popleczników swojego zmarłego ojca.
Inaczej Nora i Patch zostaną rozdzieleni.
Na wieki.
"Normalność skończyła się wraz z chwilą, kiedy w moje życie wkroczył Patch. Mój chłopak jest ode mnie wyższy o głowę, ma analityczny umysł, jest zwinny jak kot i mieszka sam w supertajnym szpanerskim apartamencie pod parkiem rozrywki w Delphic. Jego głęboki seksowny głos sprawia, że miękną mi kolana. Co więcej, Patch jest upadłym aniołem. Wyrzucili go z nieba, ponieważ zbyt swobodnie podchodził do panujących tam zasad. Jestem przekonana, że kiedy Patch pojawił się w moim życiu, normalność po prostu przestraszyła się i zwiała."
Zacznę od okładki. Jednym słowem: przepiękna. Według mnie druga najlepsza w rankingu okładek książek "Szeptem" (pierwsze miejsce przyznałam "Ciszy"). Nora w rozwianych włosach i takiejż białej sukni oraz Patch nagi od pasa w górę, mogą podbić poziom adrenaliny jeszcze przed rozpoczęciem lektury :)
Wbrew moim obawom, błyskawicznie weszłam z powrotem w świat Nory i Patcha.
A teraz dwa słowa określające całą fabułę książki: wojna i miłość. Czyli - według starej zasady - wszystkie kroki dozwolone.
Bohaterowie posługiwali się swobodnym językiem, dzięki czemu umożliwione było błyskawicznie zapoznawanie się z kolejnymi stronami bez zastanawiania się nad sensem archaicznych słów.
Czymś zupełnie innym jest sam temat upadłych aniołów. Bo, bądźmy szczerzy, mówi się o nich od czasów powstania Biblii! A jednak zdrajcy niebios zasłynęli dopiero po opublikowaniu powieści pani Fitzpatrick.
Becca miała pomysł, genialny pomysł.
Ale pomysł to jedno.
A umiejętność przelania swojego pomysłu na papier w sposób niewiarygodnie cudowny, to zupełnie co innego.
Czytelnicy sagi "Szeptem" (w tym ja!) okrzyknęli cykl najlepszym pośród dzieł nowego gatunku literackiego zwanego "paranormal romance". Romans - bo między bezzwłocznymi zwrotami akcji i wszelkiego rodzaju intrygami, wpleciona jest wieczna miłość naszej dwójki kochanków. Która z nas nie chciałaby słuchać, jak Ten Jedyny zwraca się do ciebie per "Aniele"?
Kolejnym plusem jest poczucie humoru autorki. Nie raz i nie dwa czytelnik "Finale" parsknie głośnym śmiechem, by następnie przypominać sobie dany moment przez cały wieczór :)
I - koniec.
Powiem tak: lepszego nie wymyślił by nikt na całej kuli ziemskiej. Więcej nie powiem.
Po przeczytaniu epilogu, poczułam łzy spływające po policzkach i poczucie wielkiej krzywdy, niesprawiedliwości - "Jak to KONIEC?".
Świadomość, że więcej z Patchem i Norą się nie spotkamy, naprawdę może sprawiać ból.
Można z czasem do nich wrócić... ale nic nie zastąpi magii pierwszego przejścia przez książkę :)
Chyba nikogo nie zdziwię, jeśli powiem, że "Finale" oceniam na 10/10.
Polecam WSZYSTKIM!
Jeszcze informacja na koniec: kilka dni temu świat obiegła wiadomość, że "Szeptem" zostanie sfilmowane i przeniesione na wielki ekran. Jak myślicie, kogo obsadzą do roli Patcha? :D