Fundamenty egzystencji nas wszystkich na czymś się opierają - indywidualnie dla każdej jednostki. A gdy fundamenty runą, dzieje się coś strasznego. Wszystko zaczyna spowijać chaos i nic już nie jest takie jak przedtem.
Tak wygląda rzeczywistość mieszkańców Pagford od momentu, w którym dowiedzieli się, iż radny Barry Fairbrother nie żyje. Przygotowaniu do wyborów towarzyszy niezwykle napięta atmosfera, kłótnie wszystkich ze wszystkimi - rodziców i ich dzieci, nauczycieli i uczniów, biednych i bogatych. Kto wygra wybory? Jak to wszystko się skończy?
Muszę przyznać, że do "Trafnego wyboru" niezbyt mnie ciągnęło - głównie ze względu na tematykę. Zwyciężyła jednak ciekawość, co tym razem jedna z moich ulubionych autorek zmalowała. Nie po raz kolejny napiszę o moim szóstym, czytelniczym zmyśle. Bo choć nie potrafię sprecyzować, czego się spodziewałam, to z pewnością nie tego.
Już od początku w oczy rzuca się niełatwy, a nawet dość trudny język. Musiałam się mocno skupić, co w połączeniu ze stosunkowo ciężką tematyką, wyjątkowo wielką liczbą występujących wulgaryzmów - dosłownie na każdej stronie! - i męczącą dla mnie narracją (każdy rozdział dotyczył innego mieszkańca Pagford, a nie przepadam za takimi przeskokami) nie wywoływało u mnie najcieplejszych odczuć.
Pierwszym stronom historii towarzyszy przerażający natłok informacji (i postaci), które ciężko zapamiętać. Należy jednak przyznać, że po zaznajomieniu się z nimi nie krzywiłam się już pod koniec każdego rozdziału (co wcześniej oznaczało usilne przypominanie sobie, kim są pan x i pani y).
Ta książka musiała być świetnym pretekstem dla Rowling, aby ta mogła zaprezentować swój talent w kreacji fikcyjnych bohaterów. Wszystkie rodziny - nie powiem Wam liczby, bo jest naprawdę duża - były przemyślane, dopracowane, a w ten czy inny sposób ich historie łączyły się ze sobą. Wszystko przypominało to niezwykle precyzyjną sieć pajęczą. Widać, że celem autorki było wyśmianie takich charakterów, jakich w Pagford pełno - wszystkie bowiem kryły sekrety, często gorsze od przysłowiowych trupów w szafie, skrywane pod maskami obłudy.
Rowling mierzy się z wszelkimi trudnymi tematami. Autorka nie zna słowa 'tabu'. Dziwi mnie tylko, że według niej chyba nie istnieją rodziny bez żadnych problemów, normalne. A szkoda.
Nie boi się bowiem słów takich jak: przemoc w rodzinie, narkomania, podcinanie sobie żył, ojciec gwałcący córkę, słowem - ludzkie dramaty. Osobiście wciąż czekałam na rozdział dotyczący Krystal, dziewczyny o mianie "największa puszczalska szkoły", której matką była narkomanka na odwyku... wciąż wracająca do nałogu. Kobietom groziła utrata Robbie'go, młodszego brata Krystal. W tej historii nic mnie nie poruszyło, jak to.
Muszę też przyznać, że realia małego miasteczka zostały przedstawione naprawdę dobrze. A wiem co mówię, bo przyszło mi w takim żyć odkąd pamiętam. Nie dziwiło mnie więc, że bohaterowie idący ulicą znali dosłownie każdego przechodnia.
Dlaczego więc ocena będzie tak niska? Tak jak mówiłam: przez ciężką tematykę, za którą właściwie nie przepadam (a wszak jest to moja opinia) i... akcja. Przez pierwszą połowę powolna jak mało która. Nie działo się w niej po prostu nic. Druga była o wiele lepsza, ale wciąż nie za ciekawa. Owszem, momentami było interesująco. Ale to mi nie przeszkadzało w odliczaniu do końca historii.
Zachęcające napisy na okładce gwarantują mocną dawkę czarnego humoru. Pojęcia nie mam, gdzie jest ten humor. Ja zaśmiałam się ile, może dwa razy? Nie wiem, może mam inne poczucie humoru niż wszyscy.
Swój honor Rowling ratuje wyjątkowo nieprzewidywalnym zakończeniem, jakich naprawdę mało w literaturze. I to właśnie ten finisz powoduje, że ocena jest taka, a nie jeszcze niższa.
Podsumowując: rozczarowałam się na "Trafnym wyborze". Te wszystkie intrygi, wszechobecna nienawiść i zazdrość... nie robiły na mnie wrażenia. Być może faktycznie porwałam się na coś nie na moje siły, ale jak mówiłam - to moja opinia. A książka nie podobała mi się.
Moja ocena: 5/10
Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 3,1 cm
Podsumowując: rozczarowałam się na "Trafnym wyborze". Te wszystkie intrygi, wszechobecna nienawiść i zazdrość... nie robiły na mnie wrażenia. Być może faktycznie porwałam się na coś nie na moje siły, ale jak mówiłam - to moja opinia. A książka nie podobała mi się.
Moja ocena: 5/10
Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 3,1 cm