Ciasny gorset i wymóg dobrych - tfu, nienagannych! - manier jako codzienność, brak możliwości posiadania własnego zdania, rumieńce i charakterystyczny szelest sukien. Tak patrzymy na życie dziewiętnastowiecznych kobiet. W połączeniu z ówczesnymi dżentelmenami, uważamy je za niezwykle klimatyczne. A jednak w wielu przypadkach ta uprzejmość i grzeczny uśmiech były tylko maskami skrywającymi prawdziwe ja kobiety. Wiele z nich w obecności zaudanych osób zachowywało się inaczej niż przy sąsiadach, powierzało sobie tajemnice, mroczne sekrety...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivRqmd1IV5d59iTobSV8qP4oeUqQGgPSYXweliF9em6Y3VqEPnX7Bk26tj4c7Sp5dZenYwwyTC_KY3zT9at4EznZN0tjNT15sdKd-Vf4ARsBbAVc3rUqch_h6qYzbZnsqG5EB0hld0fnBl/s320/mroczny-s_rprwsqq.jpg)
Czy dla kogokolwiek jest jeszcze tajemnicą, że kocham dziewiętnasty wiek? Nikogo więc pewnie nie zdziwi, jak wysokie miałam wymagania wobec kolejnej książki z akcją we właśnie tej epoce. Powód jest prosty: uwielbiam przenosić się do tamtych czasów. A jeśli nie są one przedstawione realistycznie, moja ocena spada - w końcu moje najważniejsze oczekiwania nie zostały zaspokojone...
Tak więc właśnie podałam przyczynę stosunkowo niskiej oceny końcowej. Pod tym względem autorka nie stanęła na wysokości zadania. Owszem - widać, że starała się... w podziękowaniach pisze, iż oglądała różne suknie etc... ale co z tego, jeśli poległa przy słownictwu bohaterów? Bray używa górnolotnych słów na przemian z typowymi zwrotami XXI wieku, przykładowo "ale lipa", "o jejuś".
"Takie właśnie jest życie - jedno wielkie kłamstwo. Iluzja, w której wszyscy odwracają wzrok i udają, że nie istnieje nic nieprzyjemniejszego, nie ma goblinów w ciemnościach, nie ma upiorów w duszy."
Autorka nie spisała się też, jeśli chodzi o kreację postaci. Te drugoplanowe nakreślone pobieżnie i dosyć niedokładnie, a sama Gemma... odbieram ją jako osobę dosyć sztuczną. Nie wiem, czy Bray uważała, iż jej zachowanie pozwoli na utożsamienie się z nią nastolatek... jeśli tak, to grubo się myliła. Dziewczyna przedstawia bowiem na każdym kroku, jaka to czuje się niezrozumiana; jak wielką czuje potrzebę niezależności. Jak oryginalnie. Prawie tak samo jak jej początkowa nienawiść do Kartika, które niedługo potem zastąpiło uczucie zakochania się. Poza tym na początku podkreślała, jak marzy o Londynie, a kiedy już do niego trafiła, była wściekła. Taka mała sprzeczność, nie uważacie? Dodatkowo nie byłam w stanie pojąć, dlaczego czuła się winna za śmierć matki. Podsumowując: irytowała mnie przez całą długość utworu... ale o wiele mniej, odkąd trafiła do Spence. Wtedy odniosłam wrażenie, że jako jedyna tam myśli. Ogółem nie czułam bliskości z żadną z dziewcząt.
Do nielicznych walorów mogę natomiast zaliczyć plastyczne opisy, liczne tajemnice i niedopowiedzenia, wartką akcję oraz fakt, iż książkę czyta się naprawdę szybko.
Reasumując: rozczarowałam się na "Magicznym sekrecie". Liczyłam na magiczną historię, a otrzymałam niedopracowaną parodię epoki wiktoriańskiej. Nie mogę polecić tej książki. Ostrzegam: czytacie na własną odpowiedzialność.
Moja ocena: 5,5/10
Wyzwania:
Z literą w tle
paranormal books
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 2,5 cm