czwartek, 16 stycznia 2014

Ponad wszystko

Już bardzo, bardzo długo nie pisałam żadnej recenzji pod wpływem oszołomienia wywołanego lekturą. Problemy z czasem znacznie mnie spowalniały i przez to moja opinia często pojawiała się dopiero kilka dni po ukończeniu książki. Teraz jednak mam taką okazję - ostatnią stronę "Ponad wszystko" przeczytałam jakieś pół godziny temu. Przed oczami wciąż przewijają mi się bohaterowie, najważniejsze sceny. Recenzja być może nie będzie należała do najbardziej udanych, ale zdecydowanie zamierzam się tym delektować. 

Jest rok 1924. Słynny wspinacz -  George Mallory - podejmuje swoją trzecią próbę zdobycia Mount Everestu. Wszyscy podziwiają go widząc w nim bohatera, jednak nikt nie zdaje się dostrzegać niczego więcej. Tymczasem mężczyzna zostawia w domu rodzinę - kochającą żonę i trójkę dzieci - która zamartwia się, tęskni, stara się nie myśleć o tym, że George może nie wrócić z niebezpiecznej wyprawy...

Góry i zimno. Nie mogę pozbyć się namacalnej obecności tych dwóch rzeczy. Pani Rideout jest mistrzynią w tworzeniu odpowiedniego klimatu i opisów - czytając "Ponad wszystko" dosłownie trzęsłam się z zimna (już pomijając fakt, że w moim pokoju jest naprawdę lodowato). Wciąż miałam wrażenie, że jestem wysoko ponad ziemią, że czuję porywisty zimny wiatr smagający moją skórę. I jednocześnie kurczył mi się żołądek na samą myśl o tym, jak rzeczywiście musiało być na Evereście. 
Atmosfera Himalai została oddana idealnie - ale w końcu nie tylko o tym opowiadała ta książka. Dotyczyła ona także losów Ruth - opis jej dnia przeplatał się tu z przeżyciami George'a. A świat jego żony został oddany równie dobrze, jak ten mieszczący się wysoko ponad naszymi głowami. Naprawdę można było poczuć to dwudziestolecie międzywojenne, czyli jedną z moich ulubionych epok. Stosunkowa bieda, straty emocjonalne i materialne spowodowane minioną wojną, a dodatkowo indywidualne odczucia rodziny głównego bohatera - kto wie, która sytuacja była tu bardziej warta współczucia.
"Może nic nie jest warte tego, by za to umierać. To jakieś wariactwo, bezcelowe dążenie i żądza chwały - dla siebie samych, dla króla i ojczyzny. Ale jeśli nie ma niczego, za co warto umierać, nie może też istnieć nic, dla czego warto żyć."
Także portrety psychologiczne wszystkich postaci zostały w każdym aspekcie dopracowane. Postacie George'a i Ruth zachwycały przede wszystkim swoim realizmem. Doskonale została oddana determinacja, siła pragnienia, ale i rozdarcie wewnętrzne czy wahania George'a; miłość, kująca boleśnie tęsknota Ruth, jej obojętność na otaczający ją świat, w którym nie ma jej męża. Myślę, że w tym momencie warto wspomnieć, że książka ta opiera się na faktach - więc choć została sfabularyzowana, to autorka (o czym opowiedziała w nader ciekawym posłowiu) uzyskała dostęp do autentycznych listów małżeństwa Mallory. Uświadomienie sobie tego, z podobnych powodów, jak te które sprawiają że boimy się bardziej na horrorach powstałych w oparciu na rzeczywistych zdarzeniach, wywołuje łzy w oczach.
Postacią wartą wyróżnienia jest też w moich oczach inny uczestnik wyprawy, Sandy. Był najmłodszy z wszystkich wspinaczy i przez to niedoceniany. Jego uczucia (odwaga, nieustępliwość, rozdarcie dotyczące prywatnych spraw sercowych i rodzinnych) zostały opisane nie gorzej niż Mallory'ego - a że chłopak był o wiele od George'a młodszy, jednocześnie był mi bliższy.

"Ponad wszystko" to książka niezwykła - naturalna, oryginalna, wzruszająca, z głębokim przesłaniem dotyczącym obsesyjnych pragnień. Po prostu przepiękna. Strony i słowa muszą się w którymś momencie skończyć, ale historia zostaje w sercu na bardzo, bardzo długo. Gorąco polecam.

Moja ocena: 9/10

Za możliwość odwiedzenia górskich szlaków i poznania
niezapomnianej historii, serdecznie dziękuję
stowarzyszeniu sztukater.pl 

17 komentarzy:

  1. Widać, że bardzo się Tobie spodobała, muszę też ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo. Zaskoczyłaś mnie, nie sądziłam, że tak Ci się ta książka spodobała, ale to super, świetnie, rewelacyjnie. Trzeba przeczytać, koniecznie! Tylko jak, kiedy, gdzie? Hm.. chyba nic nie wymyślę, dobra, jakoś sobie poradzę. Może. :D Ale ten rok 1924 od razu mnie przekonał, stanowczo coś dla mnie. *.* I do tego tytuł -"Ponad wszystko" - nwm czemu, ale strasznie mi się podoba.^.^ A Twoja recenzja też światnaaa, zwłaszcza ten fragment "Góry i zimno. Nie mogę pozbyć się namacalnej obecności tych dwóch rzeczy." :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam tej książki. Dotychczas nie ,,rzuciła'' mi się w oczy, ale widzę po twojej recenzji, że warto ja przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobra książka, która pozostaje w czytelniku na długo

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy o niej nie słyszałam, ale jak zwykle zostałam zainteresowana :) Cytacik <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie słyszałam o tej książce, ale jak zwykle zostałam zainteresowana.:) Cytacik <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś mianowana do Liebster Blog Award :) http://zanim-zajdzie-slonce.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  8. tematycznie książka nie dla mnie, ale nie zaprzeczę, że w przyszłości mogę się na nią skusić. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie spodziewałam się, że zainteresuje mnie ta książka. Twoja recenzja przykuła jednak moją uwagę, przez co zamierzam porozglądać się za tą książką. Wydaje się naprawdę dobrą lekturą. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Skoro tak chwalisz, to trzeba poszukać!

    po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. A mnie mimo wszystko jakoś nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
  12. Z tego co napisałaś widzę, że warto się zainteresować tą pozycją. Dziękuję za fajną recenzję, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. wiesz, że jak piszę tam u góry na stronie internetowej (w miejscu na adres??) literkę "w" wyskakuje mi twoja strona? :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Brr...powiało chłodem. Piszesz tak o niej, ze ciężko oprzeć się i nie sięgnąć po nią. Fabuła ciekawa, dopracowane portrety psychologiczne, wszystko to co lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Takie książki po prostu kocham, myślę że spodoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedyś, gdzieś mignęła mi okładka i opis "Ponad wszystko", ale nie zwróciłam na książkę pani Rideout baczniejszej uwagi. Po przeczytaniu Twojej recenzji muszę się z nią zapoznać. :)

    OdpowiedzUsuń