Jak wiecie, Cukiernia pod Amorem oraz Podróż do Miasta Świateł należą do moich najukochańszych serii. Ten czysty geniusz zawarty w postaci pięciu niepozornych książek sprawił, że moje serce upewniło się w znaczeniu wyrażenia "dobra literatura". Możecie sobie tylko wyobrazić, jak ucieszyłam się, poznając datę premiery Klątwy (o której notabene wiedziałam od września 2013, kiedy to byłam na spotkaniu autorskim z panią Małgosią i gdy wspomniała, że pracuje nad nową powieścią). Odliczałam miesiące, tygodnie i dni. Moja radość nie znała granic, kiedy wreszcie wzięłam pierwszy tom Fortuny i namiętności do ręki.
Czy Winnice okazały się być równie interesujące jak Gutowo i Paryż?
Kiedy winnicki kat widzi oskarżoną o czary dziewczynę, od razu pragnie, aby została jego żoną. Czarownica jednak odrzuca drogę wolności i dobrowolnie wchodzi na stos. Przed śmiercią rzuca klątwę na wszystkich obecnych.
Od tej pory nic nie układa się w powiecie winnickim. Dochodzi do kilku śmierci, bijatyk, złamanych serc i jeszcze gorszych nieszczęść. Nie wiedzie się wszystkim - od miecznikowej Niezgodzkiej zaczynając, na kasztelanie Jandźwille i jego dzieciach skończywszy. Czy jest sposób aby odwrócić zły czar?
Od razu rzuca się w oczy, że fabuła została w najwyższym stopniu przemyślana i dopieszczona. Abstrahując nawet od jej nietuzinkowości (bo czy spotkaliście się już gdzieś z wątkiem palonej czarownicy rzucającej klątwę?), jest ona niesamowicie złożona. Do czynienia mamy z co najmniej sześcioma (o ile dobrze liczę) głównymi bohaterami i sporą liczbą tych pobocznych. Losy ich wszystkich misternie się ze sobą łączą, tworząc spójną i intrygującą relację z upadku polskiej szlachty. Jak myślicie - powodowanego złą gospodarką kraju? A może rzeczywiście klątwy? W końcu same problemy z wyborem nowego króla nie mogłyby przyczyniać się do kłopotów miłosnych mieszkańców Winnic - a kłopotów jest niemało. Bo cóż z tego, że Zofia darzy afektem Jana, jeśli jego ojciec skomplikował życie jej rodziny? I co ma powiedzieć zbójca Bartek Rabiński, obserwując gorącą miłość córki kasztelana Cecylii do podstarościego Kacpra Hadziewicza, który z kolei smali cholewki do miecznikowej?
Jak widzicie, nikomu nie jest łatwo. Nawet czytelnikowi pani Gutowskiej-Adamczyk! Jak zauważyłam, Klątwa jest powieścią trudniejszą niż poprzednie dzieła autorki. Zarówno pod względem stylistycznym, jak merytorycznym. Fortuny i namiętności nie można czytać myśląc o niebieskich migdałach, gdyż wtedy nie wyniesie się zbyt dużo z tej szczególnej lektury. Jednak gdy już na dobre zadomowi się w Winnicach, wreszcie docenia się czarujący, staropolski język osiemnastowiecznej szlachty; zachwycający, choć odrobinę mroczny klimat powieści. A że przez to historię czyta się trochę dłużej niż Cukiernię pod Amorem - tym lepiej. W końcu właśnie fakt, że losy bohaterów mogłam śledzić przez o wiele za krótki czas, był największą wadą pierwszej serii pani Małgorzaty!
Klątwa nie jest wszystkim, na co stać panią Gutowską-Adamczyk, to pewne. Pamiętajmy jednak, że wszystkie swoje zdolności zaprezentuje ona zapewne dopiero w kontynuacji, której już nie mogę się doczekać. Fortuna i namiętności z wszelką dozą prawdopodobieństwa nie zajmie honorowego miejsca Cukierni na mojej półce, ale wciąż stanowi perfekcyjną odpowiedź na pytania "jak powinna wyglądać dobra książka" oraz "jak powinien pisać znakomity autor". Pani Małgosiu, czytanie Pani książek to sama przyjemność!
Klątwa to jest, wiecie, takie paskudztwo, że gdziebyście nie poleźli, tam was dopadnie. Choćbyście się w mysiej norze skryli, powlecze się za wami i swoje zrobi. Można przed nią uciekać za góry, za lasy, nic to nie da. Tu, na miejscu, poczekam, jaki mi los pisany.
Pokochałam twórczość pani Małgosi już od pierwszego spotkania!
OdpowiedzUsuńI już od wtedy wiedziałam, że będzie autorką mojego życia!
Właśnie dziś kupiłam sobie "Klątwę" - i jestem taka HAPPY, że aż skaczę z radości!
Jeszcze nie zaczęłam, a już chcę ciąg dalszy! :D
Ja od Klątwy zaczęłam przygodę z autorką i jestem zachwycona. Skoro piszesz, że w kontynuacji będzie jeszcze lepiej, to już cieszę się na kolejną, rewelacyjna lekturę :)
OdpowiedzUsuńW ostatnim akapicie tak zachwalasz autorkę, a ja? Nie znam ani jednej jej książki! Zdecydowanie muszę rozejrzeć się w bibliotece za czymś pod jej nazwiskiem. :)
OdpowiedzUsuńAkurat w biedronce jest owa pozycja i chyba jutro się po nią wybiorę... Muszę ją przeczytać, bo to raczej nie jest zbieg okoliczności, że chwilę temu trafiłam na info, że jest w biedrze, a teraz trafiam na Twoją recenzję :)
OdpowiedzUsuńhttp://chcecosznaczyc.blogspot.com/