Historia Mii - dziewczyny, która straciła w wypadku rodzinę - zdołała poruszyć cały świat, a w tym oczywiście mnie. Jeśli zostanę nie była najambitniejszą czy najoryginalniejszą powieścią na świecie, ale zdecydowanie udało jej się zagrać na uczuciach wszystkich odbiorców - prawie tak skutecznie, jak Mii na wiolonczeli. Jeżeli chodzi jednak o drugą część, to nie miałam wobec niej wygórowanych oczekiwań. Niestety zdołałam nasłuchać się zbyt wielu negatywnych wobec niej opinii. Czy miały coś wspólnego z prawdą?
Kariera Adama jeszcze nigdy nie miała takiego tempa. Platynowe płyty, tysiące fanek, trasa koncertowa... Tylko dlaczego chłopak nie wydaje się być szczęśliwy? I trzyma się od kapeli tak daleko, jak tylko może?
Pewnego dnia, w przeddzień wyjazdu do Londynu, Adam napotyka się na baner reklamujący koncert Mii, jego dawnej miłości, której nie widział od trzech lat. Bez zastanowienia udaje się na jej występ, a po niedługim czasie spotyka Mię. Dziewczyna pragnie p
okazać mu swoje ulubione zakątki Nowego Jorku. Ma nadzieję odnowić znajomość? A może ponowne rozstanie jest nieuniknione?
Czytelnik szybko jest w stanie odpowiedzieć sobie na te pytania, gdyż kolejna książka Gayle Forman znowu należy do tych przewidywalnych. Na szczęście to nie przeszkadza w lekturze, a wręcz ją umila. Dzięki temu książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem - właśnie tak, jak wszyscy lubimy. Szkoda tylko, że Adam musiał to wszystko popsuć... Wróć, jeśli pamiętasz bowiem niczym innym, niż ciągiem niekończących się pytań "co się stało z Adamem...?". Mianowicie przede wszystkim stał się on irytującym, wiecznie użalającym się nad sobą i rozkapryszonym gwiazdorem, który zachowuje się, jakby miał o piętnaście lat mniej, niż ma. Mia z kolei stała się oficjalna i wyniosła. Nie było to za fajne, gdyż sprawiało wrażenie, jakby czytało się o zupełnie innych ludziach w tej samej oprawie. Stylistycznej - i muzycznej. Ten aspekt historii Mii i Adama pozostał niezmienny. Bogu dzięki, bo to właśnie on był dla mnie najważniejszy! Możecie wiedzieć, że moją głęboką pasją jest gra na skrzypcach, więc Mia - chociaż wykonywała zupełnie inną muzykę od tej preferowanej przeze mnie - stała się mi bardzo bliska. Dobrze wiedziałam, że wszystkie opisy uczuć towarzyszącym graniu na instrumencie wcale nie zostały wyssane z palca, a dodatkowo radowały mnie wszystkie prozaiczne, a niesamowicie życiowe sytuacje, jak prośba o podanie struny A. Może rzeczywiście Wróć, jeśli pamiętasz nie była tak przesiąknięta muzyką, jak jej poprzedniczka, ale i tak zachowała pod tym względem zadowalający poziom. Jedyną wadą tej części powieści był fakt, że piosenki wykonywane przez Shooting Star zostały przetłumaczone na język polski. Ale to, jak wiadomo, nie jest już winą autorki.
Wróć, jeśli pamiętasz nie przewyższa pierwszego tomu. Nie jest też najlepszą książką, którą czytałam w tym roku, czy nawet miesiącu. Jest jednak świetną odskocznią od rzeczywistości (w tym egzaminu gimnazjalnego, którego ostatnią część skończyłam pisać godzinę temu) i wyśmienitym dopełnieniem losów Mii. Aż żal napisać coś innego niż - warto. W końcu nawet jeśli nie jesteście skazani na sukces jak Adam, to muzyka również jest doskonałą formą ucieczki!
Od dawna kusi mnie ten cykl
OdpowiedzUsuń