piątek, 12 czerwca 2015

Bez ciebie nie ma nieba (Najdłuższa podróż)

Nicholas Sparks to pisarz z pokaźnym dorobkiem literackim - może nie tak ogromnym jak Stephen King, ale wystarczającym, aby czytelnik bez wysiłku mógł przewidzieć następne zwroty akcji w książce czy niewypowiedziane jeszcze słowa bohaterów. Chociaż na początku nie zgadzałam się z opinią, że jego dzieła są banalne i przewidywalne, to po przeczytaniu ośmiu, nabrałam jednak przekonania co do jej słuszności. Nie wierzyłam, że autor, którego tak długo ceniłam i którego pokochałam za napisanie jednej z moich ulubionych powieści - Pamiętnika, może mnie czymś jeszcze zaskoczyć. Wszystko zmieniło się wraz z lekturą Najdłuższej podróży, której ekranizacja wchodzi do kin właśnie dzisiaj. 


Ira spędził swoje długie i szczęśliwe życie u boku żony, którą kochał nad życie. Dzielił z nią swoje myśli, codziennie od nowa oddawał jej swoje serce i wspólnie z nią kolekcjonował obrazy. Zrobił już właściwie wszystko, co miał zrobić, ale i tak nie chce umierać. Rzeczywistość jednak chce inaczej. Ira po wypadku samochodowym utyka w śnieżnej zaspie, niewidoczny dla ludzi, niezdolny do opuszczenia zniszczonego samochodu. Czeka na ratunek, powoli tracąc siłę i nadzieję. 

Jakiś czas przed tym wydarzeniem, trafiają na siebie Sophia i Luke. Ona jest studentką historii sztuki. Próbuje zapomnieć o byłym chłopaku, który wielokrotnie ją zdradził. On pomaga matce w prowadzeniu rancza; zawodowo ujeżdża byki. Czy może połączyć ich miłość wielka jak Iry i jego żony Ruth?

Kiedy weźmie się do ręki Najdłuższą podróż, pierwszym, co rzuca się w oczy, jest jej niewiarygodna grubość. 500 stron to coś, czego u preferującego dwustustronicowe powieści Sparksa jeszcze nie było. Z czasem okazuje się jednak, że najnowsza pozycja pisarza jest jednocześnie najbardziej spośród wszystkich jego dzieł złożona. Oferuje zarówno więcej różnorodnych ciekawych postaci, jak i więcej wątków, zgrabnie się ze sobą zazębiających i łączących. Stanowi doskonałe przeciwieństwo Nocy w Rodanthe, których akcja toczyła się jednotorowo, a dalsze zdarzenia nie były zaskoczeniem chyba nawet dla samych bohaterów powieści. Tu jest inaczej: Najdłuższa podróż, jak na Sparksa, jest niewyobrażalnie dynamiczna i nieprzewidywalna. Oczywiście nie sposób nie odgadnąć przebiegu kilku wybranych wątków, ale największą tajemnicą i tak owiane jest samo zakończenie. Kreując je, pan Nicholas przeszedł sam siebie. Pozostawił czytelnika z nostalgicznym uśmiechem na twarzy i myślą, że już dawno nie czytał tak dojrzałej i dobrej książki. 

Najdłuższa podróż opowiada zarówno o śmierci i trudnych wspomnieniach, jak cudzie powstania nowej, głębokiej i wiecznej miłości. Niesamowicie wzrusza i gra na uczuciach niespodziewającego się niczego odbiorcy. Jest lekturą obowiązkową dla wiernych fanów autora, a także dla tych, którzy do tej pory z uporem powtarzali, że Sparks to jedynie mdłe romansidła. Zastanawiam się, ilu z nich po przeczytaniu najnowszej jego powieści, nie krzyknęłoby "to było genialne!'. Ciekawe, czy przyjmą wyzwanie?
Gorąco polecam!

7 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze nic Sparksa, ale jestem do tyłu :/ Trzeba to zmienić! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam Sparksa i już mam w planach powyższą pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie powiem nie!
    Nie jestem wielką fanką Sparksa, ale co i raz potrafi mnie miło zaskoczyć!
    A "Najdłuższa podróż" zapowiada się na genialną powieść - w sam raz dla mnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam w maju - recenzja na blogu wkrótce :) Podobała mi się - teraz muszę obejrzeć film :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie ciekawie wyzwanie, bo mnie Sparks również kojarzy się z romansidłami :). Ale ekranizacje jego powieści nieźle nadają się na leniwe popołudnie :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo cenię sobie Sparksa i planuję tę książkę, oj planuję! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakiś czas temu zraziłam się do książek Sparksa i raczej nie prędko po jakąś sięgnę.

    OdpowiedzUsuń