czwartek, 26 maja 2016

Zimno niczyje (Zimowe panny)

Do literatury hiszpańskiej mam sentyment, odkąd sięgnęłam po pierwszą książkę Carlosa Ruiza Zafona (jednego z moich ulubionych autorów). Wyrobiłam sobie wtedy zdanie, którego nie zmieniłam do dzisiaj - Hiszpanie mają w sobie to coś, co pozwala im pisać dobre książki. Wyjątków jak na razie nie spotkałam. Dzisiaj skupimy się na Cristinie Sanchez-Andrade i jej Zimowych pannach - wspaniałej powieści, która, gwarantuję!, nie pozostanie Wam obojętna.

Akcja powieści dzieje się w małej galisyjskiej wiosce. Po latach zjawiają się w niej dwie siostry: Dolores oraz Saladina. Od razu wzbudzają nieufność sąsiadów, którzy pamiętają o tajemniczych umowach spisanych z nimi przez ich dziadka. Opłacał on prawo do badań naukowych nad mózgami mieszkańców wioski po ich śmierci. Z chwilą powrotu Zimowych Panien, wszyscy chcą odzyskać stare dokumenty.


Zimowe panny mają w sobie wszystkie elementy niezbędne dla porządnej literatury: dużo ciekawych, niejednorodnych postaci, oryginalny pomysł, a także miłość i erotyzm w połączeniu z mrocznymi tajemnicami sprzed lat. Od zwykłych powieści odróżnia się jednak odrobiną dreszczyku w tle; powoli zagęszczającą się atmosferą pełną niekontrolowanego lęku. Wzbudza go o dziwo nie owa Tajemnica z czasów II wojny światowej, a osobliwi sąsiedzi Zimowych Panien. Technik dentystyczny posługujący się zębami wyrwanymi nieboszczykom; staruszka, która codziennie oznajmia, że właśnie umiera... to tylko niektóre z postaci powieści Sanchez-Andrade. Sama fabuła opierająca się na pragnieniu odzyskania umowy sprzedaży własnego mózgu też robi wrażenie, musicie przyznać! Jednak te wszystkie wątki, które z powodzeniem można by wykorzystać w niejednym horrorze, autorka zamienia na elementy baśni - bo to właśnie baśnią są tak naprawdę Zimowe panny. Baśnią dla dorosłych. Rozgrywające się wydarzenia są oderwane od rzeczywistości, przypominają zawieszenie między jawą a snem. Akcja dzieje się niespiesznie, a narrator opowiada historię w krótkich, prostych zdaniach. W zakończeniu znajduje się także coś na kształt morału. Mimo to, wcale nie jest łatwo zrozumieć przesłanie powieści. Autorka w oczywisty sposób wyśmiewa niektóre ludzkie zachowania i wady - to jest oczywiste. Ale zakończenie? Wcale nie odpowiada na wszystkie pytania, nawet jeśli bynajmniej nie było nadzwyczajnie zaskakujące. Ostatecznie, w niektórych powieściach nawet wskazane jest, aby czytelnik był o krok do przodu przed narratorem. Szkoda jednak, że nie pomogło to w rozwikłaniu niektórych tajemnic... Widocznie jednak niektóre pytania muszą pozostać bez odpowiedzi.


Drobne niedoskonałości nie psują świetnego wydźwięku Zimowych panien, które zachwycają słodko-gorzkim klimatem, nietuzinkowością; zmierzeniem się z tematami, którym boimy się stawić czoła na co dzień. Chociaż opowiadają o wielu dramatycznych wydarzeniach, najważniejszy aspekt powieści pozostaje niepodważalny: nie powinniśmy bać się spełniać marzeń. A największym wrogiem ich realizowania może być nic innego, jak przeszłość. F. Scott Fitzgerald powiedział w Wielkim Gatsby'm: Tak oto dążymy naprzód, kierując łodzie pod prąd, który nieustannie znosi nas w przeszłość. Zimowe panny podejmują ten temat na nowo: w sposób świeży, a równie ciekawy.  I jest to najważniejszy powód, dla którego powinniście sięgnąć po dzieło Sanchez-Andrade! Nawet jeśli nie lubicie mrocznych tajemnic, z pewnością kochacie spełniać marzenia. A to w stu procentach jest gwarancją na to, że pokochacie Zimowe panny. Polecam!