piątek, 7 grudnia 2012

Finale

Finale czekało na swoją kolej przez kilka tygodni. Gdybym wtedy znała zawartość książki, rzuciłabym od razu wszystko i zaczęła czytać. 
Niestety - odwlekałam lekturę ostatniego tomu bestsellerowej sagi "Szeptem", ponieważ... bałam się, że zbyt dużo czasu minęło i wszystko zapomniałam. Poprzednich trzech tomów nie mam na własność i nie miałam możliwości przeczytania ich ponownie, dla przypomnienia. 
Żeby z takiego błahego powodu pozbawiać się czystej przyjemności!
Ale o tym zaraz.

Nora pewnego dnia spotyka Patcha. Jest przystojny, tajemniczy i nieziemsko seksowny. Po wielu przeciwnościach stających na ich drodze... nie, wciąż nie mogą być razem. 
Jest jeszcze wojna - Nefilów i upadłych aniołów. 
Bohaterka już w "Ciszy" stała się Nefilką. Po której więc stronie stanie para? Nie można zapominać o tym, że to właśnie ona ma poprowadzić popleczników swojego zmarłego ojca. 
Inaczej Nora i Patch zostaną rozdzieleni.
Na wieki. 


"Normalność skończyła się wraz z chwilą, kiedy w moje życie wkroczył Patch. Mój chłopak jest ode mnie wyższy o głowę, ma analityczny umysł, jest zwinny jak kot i mieszka sam w supertajnym szpanerskim apartamencie pod parkiem rozrywki w Delphic. Jego głęboki seksowny głos sprawia, że miękną mi kolana. Co więcej, Patch jest upadłym aniołem. Wyrzucili go z nieba, ponieważ zbyt swobodnie podchodził do panujących tam zasad. Jestem przekonana, że kiedy Patch pojawił się w moim życiu, normalność po prostu przestraszyła się i zwiała."


Zacznę od okładki. Jednym słowem: przepiękna. Według mnie druga najlepsza w rankingu okładek książek "Szeptem" (pierwsze miejsce przyznałam "Ciszy").  Nora w rozwianych włosach i takiejż białej sukni oraz Patch nagi od pasa w górę, mogą podbić poziom adrenaliny jeszcze przed rozpoczęciem lektury :)

Wbrew moim obawom, błyskawicznie weszłam z powrotem w świat Nory i Patcha. 
A teraz dwa słowa określające całą fabułę książki: wojna i miłość. Czyli - według starej zasady - wszystkie kroki dozwolone. 
Bohaterowie posługiwali się swobodnym językiem, dzięki czemu umożliwione było błyskawicznie zapoznawanie się z kolejnymi stronami bez zastanawiania się nad sensem archaicznych słów. 
Czymś zupełnie innym jest sam temat upadłych aniołów. Bo, bądźmy szczerzy, mówi się o nich od czasów powstania Biblii! A jednak zdrajcy niebios zasłynęli dopiero po opublikowaniu powieści pani Fitzpatrick.
Becca miała pomysł, genialny pomysł. 
Ale pomysł to jedno. 
A umiejętność przelania swojego pomysłu na papier w sposób niewiarygodnie cudowny, to zupełnie co innego. 

Czytelnicy sagi "Szeptem" (w tym ja!) okrzyknęli cykl najlepszym pośród dzieł nowego gatunku literackiego zwanego "paranormal romance". Romans - bo między bezzwłocznymi zwrotami akcji i wszelkiego rodzaju intrygami, wpleciona jest wieczna miłość naszej dwójki kochanków. Która z nas nie chciałaby słuchać, jak Ten Jedyny zwraca się do ciebie per "Aniele"? 

Kolejnym plusem jest poczucie humoru autorki. Nie raz i nie dwa czytelnik "Finale" parsknie głośnym śmiechem, by następnie przypominać sobie dany moment przez cały wieczór :) 

I - koniec. 
Powiem tak: lepszego nie wymyślił by nikt na całej kuli ziemskiej. Więcej nie powiem. 

Po przeczytaniu epilogu, poczułam łzy spływające po policzkach i poczucie wielkiej krzywdy, niesprawiedliwości - "Jak to KONIEC?". 
Świadomość, że więcej z Patchem i Norą się nie spotkamy, naprawdę może sprawiać ból.
Można z czasem do nich wrócić... ale nic nie zastąpi magii pierwszego przejścia przez książkę :)

Chyba nikogo nie zdziwię, jeśli powiem, że "Finale" oceniam na 10/10. 
Polecam WSZYSTKIM!


Jeszcze informacja na koniec: kilka dni temu świat obiegła wiadomość, że "Szeptem" zostanie sfilmowane i przeniesione na wielki ekran. Jak myślicie, kogo obsadzą do roli Patcha? :D



sobota, 27 października 2012

Pandemonium

Nareszcie, nareszcie, nareszcie!
Długo wyczekiwana przez wszystkich kontynuacja "Delirium" nareszcie dotarła i do mnie, a jak pachnie!  

Od początku planowałam czytać "Pandemonium" stopniowo, delektując się. Przez pierwszych kilkadziesiąt stron może i faktycznie udawało mi się to, ale w pewnym momencie mój plan diabli wzięli - koniec końców książkę przeczytałam w cztery dni (włącznie z tym, że byłam chora, z pękającą głową).

"Pandemonium" zostało podzielone na dwie części: "teraz" i "wtedy".

WTEDY - akcja zaczyna się tu od samotnego dotarcia Leny do Głuszy. Dziewczyna opowiada swoim powolnym przystosowywaniu się do nowego środowiska, warunków, do braku ukochanego.

TERAZ - Lena mieszka obecnie w Nowym Yorku, zlecono jej ważną misję dla ruchu oporu.

"Teraz" jest na początku niezrozumiałe. Ochotę ma się prawie wyłącznie na "wtedy".

 W pewnym momencie, kiedy akcja nabiera tempa, "wtedy" jest już nieważne, czytać chce się tylko o "teraz". 
Te dwie opowieści z biegiem czasu łączą się w jedną - ostatnie kilkadziesiąt stron to już tylko "teraz".

Pandemonium to stolica piekła. Piekła, czyli Ameryki bez miłości, gdzie ludzie to roboty bez uczuć. Głusza i Odmieńcy już nie są elementami bajek dla niegrzecznych dzieci, żyją naprawdę i trzeba się ich pozbyć. Zatruwają porządek społeczeństwa - tak się mówi na ludzi "zarażonych" amor deliria nervosa.

Książka jest sprzedawana pod hasłem "A jeśli pokochasz największego wroga?", więc chyba nic się nie stanie, jeśli powiem, że między Leną, a synem szefa AWD (Ameryki Wolnej od Delirii), Julianem Fineman'em coś zaiskrzy. 
Lena będą z początku dręczyły wyrzuty sumienia. Z czasem miną. 
A jeśli chodzi o mnie, to nie wybaczyłam jeszcze autorce zakończenia "Delirium". 
Nie lubię Juliana, to powinien być Alex! :/

A koniec - elektryzujący, osłupiający i wszystko co najlepsze. 
Po cichu, w głębi duszy, tak naprawdę na to liczyłam, ale i tak całkowicie mnie zaskoczył.
"Pandemonium" kończyłam koło północy, wiecie jak to jest, końcowe strony już są spokojne, po punkcie kulminacyjnym nie ma już nie nieprzewidywalnego. 
W tej książce (przynajmniej według mnie) nie było żadnego punku kulminacyjnego, sama ostatnia strona postawiła mnie na nogi tak, że nie mogłam spać nie wiadomo ile czasu. Serce zaczęło mi walić i mimo dość późnej pory stałam się zupełnie rozbudzona.
Po skończeniu "Pandemonium" wydaje się wręcz NIEMOŻLIWE, że na na "Requiem" - kolejną i ostatnią część trylogii - trzeba będzie czekać jakiś rok (premiera oryginału w marcu). Nie wiem jak ja to przeżyję. 

Dwie pierwsze części Trylogii Delirium to najlepsze książki, jakie w ostatnim czasie czytałam.
Polecam wszystkim!!!
Pandemonium oceniam na 37 na 10 możliwych! :))))))))

"Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi. Zanurzam się w wodzie, która ma płowy kolor rozkopanej gleby. Każdy oddech dusi. Nie ma niczego, czego można by się przytrzymać, niczego, w co można by się wbić pazurami. Nie ma wyjścia, trzeba odpuścić. Odpuścić. Poczuć wokół siebie ciężar, poczuć kurczenie się płuc, powoli narastające ciśnienie. Pozwolić sobie na to, by opaść głębiej. Nie ma nic, tylko dno. Nie ma nic, tylko smak metalu, echo dawnego życia i dni, które zlewają się w ciemność.

niedziela, 7 października 2012

McDusia

Z twórczością pani Musierowicz jestem związana od dzieciństwa; już jako kilkulatce czytano mi "Znajomych z zerówki". W czwartej  klasie sięgnęłam po pierwszą część Jeżycjady - "Szóstką klepkę" (niech wszyscy sobie mówią co chcą, ale "Małomówny i rodzina" to tej serii nie należy i tyle!). Z czasem dowiedziałam się, że miałam mieć na imię Ida, ale tata wyperswadował to mamie. Do tej pory nie mogę odżałować... ;)
"McDusię" czytałyśmy z mamą naraz, na szczęście to ja miałam pierwszeństwo - książka była spóźnionym prezentem urodzinowym (we właściwą datę po prostu jeszcze jej nie było).
Od pierwszych stron ogarnęło mnie wzruszenie; spojrzenie na pierwszą ilustrację było pierwszym kamykiem wywołującym lawinę wspomnień związanych z Jeżycjadą - wszystkie smutki, radości, tęsknoty i niepowodzenia. Czytając o rodzinie Borejko, nie jest się tylko postronnym obserwatorem. Jest się zwyczajnie członkiem tej sympatycznej rodziny!
W dziewiętnastym tomie Jeżycjady spotykamy się z Borejkami w okresie Bożego Narodzenia.
Czeka na nas przybycie Magdusi - córki Kreski i Maćka Ogorzałki (najbardziej lubianej pary serii!) - a także długo wyczekiwany ślub Laury.
Jak wiedzą wierni czytelnicy Jeżycjady, nad ślubami kobiet w tej rodzinie ciąży fatum. Czy tym razem też się coś stanie? A może wszystko pójdzie po myśli spokojnej i odmienionej przez miłość Laury?
Pierwsze kilkadziesiąt stron "McDusi" czyta się z pewnym oporem, ale z czasem akcja zaczyna się rozwijać.
Czytanie umilają ilustracje rysowane przez pani Musierowicz; przy nich też zawsze oczy robią się mokre - w "McDusi" wiele z nich poświęconych jest Laurze - dorosłej, zakochanej i szczęśliwej - a ja nadal pamiętam jak wyglądała jako mała dziewczynka.
Chociaż to może tylko ja jestem taka wrażliwa na coś takiego.
Koniec jest dosyć przewidywalny, ale nie mniej jednak wzruszający (mnie zawsze zakręci się łezka w oku przy samotnych dialogach Mili I Ignacego; chyba każdy chciałby być szczęśliwy z tą osobą jak oni razem..).
Zgadzam się z opiniami, że poprzednia część - "Sprężyna" - była lepsza od "McDusi", ale i tak pozostaje fanką tej drugiej i czekam z niecierpliwością na najnowszą opowieść - "Wnuczkę do orzechów"!
"McDusi" daję 8/10 :)

piątek, 28 września 2012

Dotyk Julii

Na początek chcę opowiedzieć Wam o "Dotyku Julii" napisanym przez Tahereh Mafi.
Przeczytałam o niej w internecie, niedługo przed swoimi urodzinami. Chyba nietrudno się domyślić, co dostałam ;)

Już sama okładka przyciąga oko potencjalnego czytelnika. Sukienka z potłuczonego szkła doskonale obrazuje zdolność Juli...
Akcja "Dotyku Julii" rozpoczyna się już na pierwszej stronie. Błyskawicznie można wejść w fabułę opowieści, w świat Julii Ferrars - 17- letniej dziewczyny, którą w wieku 14 lat wywleczono z domu, by poddać ją różnego rodzaju badaniom, a w końcu zamknąć ją w odosobnieniu na 264 dni.
Czytelnika od razu zainteresują przekreślone zdania (symbolizujące coś, o czym Julia nie powinna myśleć?).
Świat Julii zmienia się w dniu, kiedy do jej celi trafia Adam - chłopak, którego Julia pamięta ze szkoły.
Okazuje się jednak, że światem biednej dziewczyny rządzą wieczne podstępy. Czarna owca powieści - Warner, "szef" Komitetu Odnowy- chce poznać bliżej dziewczynę, posłużyć się nią do swoich celów.
Pod koniec opowieści widać zmianę Julii. Na początku próbowała przekonywać sama siebie, że nie jest szalona, że może jeszcze żyć normalnie. Potem następuje przemiana; Julia zaczyna akceptować siebie.

Czy uczucie zwalczy wszystkie przeciwności szykowane przez Komitet Odnowy?

Książka warta każdego grosza wydanego na nią!
Na dzień dzisiejszy daje jej 9/10.
Z niecierpliwością czekam na kolejny tom - "Destroy me", którego premiera w oryginale odbędzie się dopiero (podobnież) w lutym 2013, więc na polskie tłumaczenie jeszcze długo poczekamy...
Gorąco polecam!!!

NIE MOŻESZ MNIE DOTKNĄĆ - SZEPCZĘ.

KŁAMIĘ - OTO, CZEGO MU NIE MÓWIĘ. 

MOŻESZ MNIE DOTKNĄĆ - OTO, CZEGO NIGDY NIE POWIEM.

PROSZĘ, DOTKNIJ MNIE - OTO, CO CHCĘ POWIEDZIEĆ.

Witam wszystkich!

Na początek powiem, że od dzieciństwa kocham książki - zawsze czytał mi je tata, wieczorem.
W wieku 5 lat nauczyłam się czytać i od tamtej pory po prostu połykam je! ;) 
Mój brat twierdzi, że kiedy czytam jakąś, to jedyne co robię - to czytam lub opowiadam wszystkim, co właśnie przeczytałam. ^^
Postanowiłam, że będę recenzować przeczytane tytuły, żebyście mieli pojęcie, czy książkę kupić (niestety są dosyć drogie...). Jeśli jest w bibliotece - polecam brać bez zastanowienia :) 
Po przeczytaniu danej książki - sami ocenicie, czy się ze mną zgadzacie, czy nie.
Mam nadzieję, że będę pomocna! :))))