środa, 27 lutego 2013

Przeminęło z wiatrem

Mówią, że każdy w życiu musi nieść swój krzyż. Mówią, że jeśli nigdy nie bywasz smutny, nie możesz też być szczęśliwy; że szczęście przychodzi na końcu. Każdy miał już swój mały koniec świata. Różne są tylko zachowania po nim. 
Tylko co jeśli ten Twój własny koniec świata.. wcale nie jest taki mały?

Scarlett O'Hara jest córką właściciela wielkiej plantacji bawełny w Georgii. Wszyscy okoliczni młodzieńcy otaczają ją wianuszkiem uwielbienia. Ona jednak wzdycha cicho do Ashleya Wilkesa, choć ten jest jej obcy jak Raj dla śmiertelników. I podobnie jak oni - nie traci nadziei. Nadchodzi jednak wojna.. I świat, który znała dziewczyna powoli przemija - pojawia się inny, obcy. A ona musi sobie radzić, dokonywać wyborów... uczyć się życia.

"Scarlett O'Hara nie była piękna..." - mówi Wam to coś? Z pewnością! Kto nie słyszał o jednej z najsłynniejszych postaci literackich świata? :)
W minione letnie wakacje zaczęłam czytać "Przeminęło z wiatrem". Powiem to wprost: książka (a przynajmniej jej pierwsze 60 stron) nie przemówiła do mnie, a ja nie zamierzałam się zmuszać. Teraz jednak postanowiłam to zrobić. Czy słusznie?

Muszę przyznać, że początkowo "Przeminęło..." męczy. Musiałam dyscyplinować samą siebie i zmuszać się do dalszej lektury przez pierwsze 150 stron. Na tym feralnym początku nie były dla mnie żadną atrakcją niezwykle plastyczne opisy wojny secesyjnej, wieku XIX. Na szczęście miałam ponad 1000 stron na zmienienie swoich poglądów..
Po kilkuset stronach (może 400?) te długie opisy zaczęły sprawiać mi niesamowitą przyjemność! Należy dodać, że w całej książce jest stosunkowo mało dialogów; większość jej zawartości to właśnie opisy. Mankament? Zdecydowanie nie. 

Margaret Mitchell dokonała świetnej kreacji bohaterów i zarazem stworzyła całą gamę charakterów. Poznajemy uczciwą i spokojną Melanię, cichego i nie wiedzącego czego chce (druga cecha to moja osobista interpretacja) Ashleya, aroganckiego i bezpośredniego Retta. Każda z tych postaci kryje swoją tajemnicę, którą niekoniecznie zabierze ze sobą do grobu. I oczywiście: Scarlett! Charakterystyka jej mogłaby zająć kilka tomów - faktem jest, że jest jedną z najbardziej wyrazistych postaci w historii literatury; wszystkie poznane przeze mnie już postacie fikcyjne nikną przy niej. Scarlett jest osobą odważną, asertywną, wybuchową i impulsywną, wyrachowaną i często samolubną - ale przy tym tak cudownie normalną! Nie jest to już persona wyidealizowana, pragnąca uratować wszystkich dookoła pomijając siebie samą - bardzo często myśli tylko o sobie. To prawda, jej zachowanie często zachęcało mnie do wyrzucenia książki przez okno. Ale nawet wtedy widziałam, że jest ono prawie zawsze logiczne i racjonalne. Słowem: przeciętne zachowanie normalnego człowieka. 
"Świat cały nie zdoła nas pokonać, gubimy się jednak sami przez zbyt mocne pragnienie rzeczy, których już nie posiadamy.."
Podsumowując: "Przeminęło z wiatrem" to opowieść nie tyle co o miłości, co o przeciwnościach losu, policzkach od życia i zawodach. Opowieść wzruszająca, napisana ze specyficznym, trochę czarnym humorem, zmuszająca do przemyśleń - to ostanie zwłaszcza. Czytając tę książkę zobaczyłam, że nigdy nie należy pokazywać swoich słabości, nigdy nie oglądać się wstecz i tęsknić za rzeczami utraconymi.. bo coś o wiele lepszego od nich może minąć Cię bez słowa. 
 Postanowienie zapoznania się z losami Scarlett to równocześnie zgoda na niemożność zajmowania się czymkolwiek innym, bezsenne noce i wiadra wylanych łez. 
Żeby dodać temu nuty dramaturgii dodam, że "Delirium" właśnie straciło zaszczyt bycia moją ulubioną książką. Została nią "Przeminęło z wiatrem", a Scarlett O'Hara - ulubioną postacią literacką.
"Przeminęło.." oceniam na 10/10!
Polecam WSZYSTKIM!
Nie wiem, jak można przejść przez życie nie zapoznając się z tą pozycją... Na pewno do niej wrócę - i na pewno nie raz.

Płaczę już od pół godziny i czuję, że mogę tak całą noc.. nie wiem, jak zdołam wziąć do ręki jakąkolwiek jeszcze książkę. "Na kaca najlepsza jest praca". A na książkowego?
Ale o tym pomyślę już jutro ;)

Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu -> 5,1 cm

***

Małe podsumowanie lutego:

ilość przeczytanych książek: 6
ilość przeczytanych stron: 3105
ilość średnio przeczytanych stron dziennie: 111
najlepsza przeczytana książka w tym miesiącu: "Przeminęło z wiatrem"! :D

jestem całkiem zadowolona - ilość stron na dzień jest dobra, trochę mało książek.. ale też fakt, że "Przeminęło.." mogłoby być dwiema albo trzema książkami biorąc pod uwagę grubość :P

środa, 13 lutego 2013

Ostatnia spowiedź

Z góry podziękuję za przyjemność przeczytania "Ostatniej spowiedzi" Marcepankowej, która zorganizowała konkurs, a ja miałam szczęście i wygrałam :)

"Bo gdy mówi serce, muzyka milknie, a słowa bledną..."

Ally Hanningan mieszkała kilka lat w Nowym Yorku. Życie jednak jej nie oszczędzało.. a teraz wraca, do Francji, rodziny i starszego od niej o 10 lat 'chłopaka' imieniem Christoph, by zacząć studia w wybranym przez rodzicieli kierunku - prawie. Podobnie jak ze studiami, nie miała tego "przywileju" wybrania sobie partnera - Chrisa po prostu nie kocha. 
W tym samym czasie niemiecki zespół Bitter Grace robi światową karierę.. aż do momentu, kiedy zabójczo przystojny wokalista o delikatnych, niemal kobiecych rysach o imieniu Bradin traci głos i wyjeżdża na małe wczasy. Powrotny samolot spóźnia się, a chłopak zmuszony jest czekać na kolejny całą noc na lotnisku. 
Losy dwójki krzyżują się w sposób, którego każde z nich skrycie pragnie, a na który żadne nie może sobie pozwolić...
"Mówią, że w życiu tylko raz można przeżyć miłość. Tylko raz coś zrywa cię do biegu, każe gnać przed siebie, choćbyś nie widział wtedy początku ani końca. Coś staje się słuszne, choćby miało przeciw sobie wszystkie racjonalne wybory. Coś każe ci walczyć, pragnąć i wierzyć. Coś sprawie, że nigdy nie zapomnisz chwil i miejsc, w których ostatni raz czułaś to, co odeszło... Dla mnie ten "raz" już minął. Od tamtej pory codziennie staram się odnaleźć w tym, co zostało." 

Niektórzy nie czytają bestsellerowych książek, ponieważ boją się rozczarowania. Ja mam jednak chyba odrobinę bardziej "przeciętny" gust i zazwyczaj takie pozycje podobają równomiernie do opinii ogółu. Przygotowałam się na poruszającą, piękną opowieść, którą będę mogła po przeczytaniu zachwalać na blogu.. Czy rozczarowałam się?

Przyznam, że na początku towarzyszyły mi mieszane uczucia. Na samym starcie rzuciła mi się w oczy zmiana narracji - z pierwszoosobowej na trzecioosobową - w połowie rozdziału. Trochę mnie to zdeprymowało, ale czytałam dalej. Kolejnym rażącym elementem było wyszukane i wręcz nienaturalne słownictwo wymieszane z wulgaryzmami - często w jednym zdaniu. Wkrótce dowiedziałam się, że u boku głównej bohaterki obowiązkowo stoi najlepsza przyjaciółka. 
Więc dlaczego mieszane uczucia, skoro na razie wymieniam same wady? 
Ponieważ "Ostatnia spowiedź" to książka niesamowita, od której mimo wad nie można się oderwać i nie przeczytać jednym ciągiem. Książka poruszająca, romantyczna, napisana zmysłowo i z wyczuciem. Książka, która nie wiadomo kiedy się kończy, którą czyta się z wypiekami na twarzy, walącym sercem i płynącymi łzami...
"To trochę tak, jakbyś nakręcił pozytywkę, Bradin. Nie możesz jej zatrzymać, bo zgrzytnie i wyda nieprzyjemny dźwięk. Moje życie to jeden długi nieprzyjemny dźwięk. Lecz inni mówią, że to, co teraz mam, zagra płynnie do końca. Więc chyba muszę doczekać do melodii."
Do kolejnych zalet dodałabym świetne wykreowanie wszystkich postaci - każdy ma swój oddzielny, wyrazisty charakter, świetne oddanie emocji targających dwójką głównych bohaterów, a w końcu zabawny i pełen humoru styl pisania autorki. Ach tak, jeszcze koniec. A więc: odważny, niepowtarzalny i pozostawiający po sobie ciężkiego książkowego kaca. 
"Spokój jest jak ulotna mgła, zbyt rzadko przebiegająca przez pasmo życiowych zmagań. Nie da się jej pochwycić ani zobaczyć, nie da się zatrzymać na dłużej, kiedy już zniknie bezpowrotnie, rozmyta wiatrem niepewności. Ale jest. Bywa. (...) Spokój to pewność, że pochwycisz moją rękę, gdy wyciągnę ją do ciebie."

Podsumowując: "Ostatnia spowiedź" to książka niezwykła - a zwykła. Opowiada o historii, która ma szanse się zdarzyć.. ale jednak tego nie robi, o historii o - ni mniej ni więcej - życiu. Wyznacznikiem akcji nie jest tu żaden zły wróg.. tylko wady ludzkie. Książka zmusza do przemyśleń; pozostawia pewność, że niczego takiego jeszcze się nie czytało...

Komu bym poleciła? Wszystkim.. może oprócz szukających ambitnej lektury -jest to po prostu opowieść o wzlotach i upadkach w miłości oraz o spełnianiu marzeń. 

Oceniam na 9/10. Czekam na kolejny tom. 


Wyzwania: 

Przeczytam tyle, ile mam wzrostu ---> 2,2 cm.

***
To chyba ostatni post przed moim wyjazdem do Zakopanego (bo nie sądzę, żebym do piątku uwinęła się z "Przeminęło z wiatrem"). Macie na razie spokój ode mnie ;) Jeszcze nie wiem, jakie książki ze sobą zabrać.. jakieś propozycje? Myślałam o "Pięknych istotach", żeby zdążyć jeszcze przed filmem. Czytał ktoś? Warto?

A tak jeszcze na marginesie: obejrzałam wczoraj film "Życie pi". Teraz dopiero żałuję, że obejrzałam nie czytając oryginału, bo czytanie teraz byłoby już bez sensu.. film niezły, ale nie powalający. Oglądaliście może? Jak wrażenia?