sobota, 27 października 2012

Pandemonium

Nareszcie, nareszcie, nareszcie!
Długo wyczekiwana przez wszystkich kontynuacja "Delirium" nareszcie dotarła i do mnie, a jak pachnie!  

Od początku planowałam czytać "Pandemonium" stopniowo, delektując się. Przez pierwszych kilkadziesiąt stron może i faktycznie udawało mi się to, ale w pewnym momencie mój plan diabli wzięli - koniec końców książkę przeczytałam w cztery dni (włącznie z tym, że byłam chora, z pękającą głową).

"Pandemonium" zostało podzielone na dwie części: "teraz" i "wtedy".

WTEDY - akcja zaczyna się tu od samotnego dotarcia Leny do Głuszy. Dziewczyna opowiada swoim powolnym przystosowywaniu się do nowego środowiska, warunków, do braku ukochanego.

TERAZ - Lena mieszka obecnie w Nowym Yorku, zlecono jej ważną misję dla ruchu oporu.

"Teraz" jest na początku niezrozumiałe. Ochotę ma się prawie wyłącznie na "wtedy".

 W pewnym momencie, kiedy akcja nabiera tempa, "wtedy" jest już nieważne, czytać chce się tylko o "teraz". 
Te dwie opowieści z biegiem czasu łączą się w jedną - ostatnie kilkadziesiąt stron to już tylko "teraz".

Pandemonium to stolica piekła. Piekła, czyli Ameryki bez miłości, gdzie ludzie to roboty bez uczuć. Głusza i Odmieńcy już nie są elementami bajek dla niegrzecznych dzieci, żyją naprawdę i trzeba się ich pozbyć. Zatruwają porządek społeczeństwa - tak się mówi na ludzi "zarażonych" amor deliria nervosa.

Książka jest sprzedawana pod hasłem "A jeśli pokochasz największego wroga?", więc chyba nic się nie stanie, jeśli powiem, że między Leną, a synem szefa AWD (Ameryki Wolnej od Delirii), Julianem Fineman'em coś zaiskrzy. 
Lena będą z początku dręczyły wyrzuty sumienia. Z czasem miną. 
A jeśli chodzi o mnie, to nie wybaczyłam jeszcze autorce zakończenia "Delirium". 
Nie lubię Juliana, to powinien być Alex! :/

A koniec - elektryzujący, osłupiający i wszystko co najlepsze. 
Po cichu, w głębi duszy, tak naprawdę na to liczyłam, ale i tak całkowicie mnie zaskoczył.
"Pandemonium" kończyłam koło północy, wiecie jak to jest, końcowe strony już są spokojne, po punkcie kulminacyjnym nie ma już nie nieprzewidywalnego. 
W tej książce (przynajmniej według mnie) nie było żadnego punku kulminacyjnego, sama ostatnia strona postawiła mnie na nogi tak, że nie mogłam spać nie wiadomo ile czasu. Serce zaczęło mi walić i mimo dość późnej pory stałam się zupełnie rozbudzona.
Po skończeniu "Pandemonium" wydaje się wręcz NIEMOŻLIWE, że na na "Requiem" - kolejną i ostatnią część trylogii - trzeba będzie czekać jakiś rok (premiera oryginału w marcu). Nie wiem jak ja to przeżyję. 

Dwie pierwsze części Trylogii Delirium to najlepsze książki, jakie w ostatnim czasie czytałam.
Polecam wszystkim!!!
Pandemonium oceniam na 37 na 10 możliwych! :))))))))

"Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi. Zanurzam się w wodzie, która ma płowy kolor rozkopanej gleby. Każdy oddech dusi. Nie ma niczego, czego można by się przytrzymać, niczego, w co można by się wbić pazurami. Nie ma wyjścia, trzeba odpuścić. Odpuścić. Poczuć wokół siebie ciężar, poczuć kurczenie się płuc, powoli narastające ciśnienie. Pozwolić sobie na to, by opaść głębiej. Nie ma nic, tylko dno. Nie ma nic, tylko smak metalu, echo dawnego życia i dni, które zlewają się w ciemność.

4 komentarze:

  1. Delirium i Pandemonium to moje dwie ulubione ksiazki!! nic tej trylogii nie pobije! Ksiazki stulecia jak dla mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać kiedy będę miała okazję przeczytać "Pandemonium", ponieważ "Delirium" wywarło na mnie ogromne wrażenie . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ugh, nie lubiłam Juliana, team Alex!:D

    OdpowiedzUsuń