Wszyscy czasem lubimy się bać. A świetnym sposobem na otrzymanie swojej dawki adrenaliny jest dobry horror . Nieważne - filmowy, książkowy, krwawy czy z odcieniem psychologicznym. Chociaż ten ostatni chyba najbardziej oddziałuje na ludzi. Boimy się takich, ponieważ to już nie tylko sam keczup i sztuczne kły... Szaleństwo jest bowiem realne.
Jack Torrance wyszedł z nałogu i zamierza zacząć nowe życie wraz z nową pracą dozorcy w hotelu Panorama, gdzie przeprowadza się ze swoją żoną Wendy i synkiem Dannym. Hotel leży na odludziu, zimą zupełnie niedostępnym. Pięciolatka niepokoi przeprowadzka - ma przeczucie, że nic dobrego z tego nie będzie. Od dawna miał przeczucia... które z biegiem czasu okazały się słuszne. Wszystko zaczyna się od feralnego dnia, kiedy malec zajrzał do pokoju 217. Jego zawartość sprawiła, że Jack zaczął szaleć - w wielu znaczeniach tego słowa.
Stephena Kinga zna chyba każdy. Został on okrzyknięty niemal jednogłośnie królem literatury grozy. A ilekroć widziałam recenzję któregoś z jego licznych dzieł, w komentarzu mogłam tylko pisać ze wstydem, że przygodę z autorem mam dopiero w planach... Cieszę się, że już to się zmieniło i raduję, ponieważ wreszcie zrozumiałam co w Kingu widzą wszyscy jego fani. Z satysfakcją mogę powiedzieć: mieli rację.
Już po pierwszych stronach dostrzegałam te słynne cechy kingowskich utworów, a przede wszystkim długie (ale jakże barwne!) opisy, często niepotrzebne dygresje. Słowem: gawędziarstwo z upodobaniem. Mimo to nie narzekam, bo choć w wielu takich momentach pragnęłam przejścia do właściwej akcji, to przecież wiedziałam na co się piszę.
King posługuje się językiem przystępnym i dzięki temu "Lśnienie" czytałam nader szybko, ale niestety - posługuje się licznymi wulgaryzmami. Cóż, nie ma róży bez kolców.
Wszystkie postacie zostały nakreślone z pomysłem; były dopracowane. Trzeba jednak przyznać: były właściwie tylko trzy główne i dwie drugoplanowe (z czego jedna z nich - dyrektor hotelu - nie wnosiła nic do akcji, nadawała jej tylko klarowności). Mimo to, wnikliwość kreacji każdej z nich po prostu przechodziła ludzkie pojęcie! Dzięki narracji trzecioosobowej autor mógł zapoznawać czytelnika z motywami i anegdotami dotyczącymi każdego członka rodziny Torrance. Wszystko to powoduje, że ten bądź co bądź horror ma też charakter psychologicznego dramatu. Należy również dodać, że King zmierzył się z problemem alkoholizmu, a z potyczki wyszedł zwycięsko. Doskonale oddał, co czuje nałogowiec na odwyku.
Kolejnymi walorami będą: wartka akcja nabierająca tempa niczym rozpędzający się pociąg (nawet pomimo wspomnianych już opisów), czarny humor... i obiecana groza. "Lśnienie" miała być straszna - i była. I to jak! Po odstawieniu książki miałam miękkie nogi, w nocy nie mogłam spać, (SPOILER SPOILER) po rozdziale "w 217" bałam się wejść do łazienki, (KONIEC) w trakcie lektury podskakiwałam na najlżejszy dźwięk, a pod koniec czytałam już tylko w dzień. Chociaż może moje walące serce było skutkiem za mocnego zasugerowania się określeniem "najstraszniejsza książka Kinga"? Tego nie wiem. Ale dostałam to, co chciałam otrzymać i to jest najważniejsze.
Spodobał mi się także zabieg, jakim były niezliczone wypowiedzi w nawiasach - moim zdaniem myśli, które bohaterowie chcieli (powinni?) zatrzymać. Był to dobry pomysł, bardzo oddziałowujący na wyobraźnię.
Jedyny dostrzegalnym dla mnie minusem było, niestety, przewidywalne zakończenie. Ale biorąc pod uwagę to, że w najstrasznieszych momentach bałam się czytać dalej i marzyłam już o nim... nie ma co skarżyć się.
Podsumowując: "Lśnienie" spełniła moje oczekiwania pod wszystkimi względami. Jest to książka godna polecenia wszystkim fanom grozy i Stephena Kinga!
Moja ocena: 9/10
Wyzwania:
Ja jeszcze Kinga nie czytałem...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAż wstyd przyznać, że ja również nie miałam okazji do przeczytania jakiejkolwiek książki Kinga. Muszę zacząć, gdyż tematyka jest właśnie dla mnie..
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com
Jak już mówiłam w końcu muszę sięgnąć po jakiś horror i wyrobić sobie zdanie:)
OdpowiedzUsuńNa pewno kiedyś sięgnę.
OdpowiedzUsuńJa muszę ze wstydem przyznać, że tę książkę mam dopiero w planach!
OdpowiedzUsuńMuszę się zabrać za tę książkę, tyle pozycji Kinga mam w planach, ale cały czas w bibliotece wypożyczone... ; /
OdpowiedzUsuńJak do tej pory czytałam tylko jedną powieść King'a i bardzo mi się podobała. Jak dla mnie pisarz pisze bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka ma tą książkę, ale ja jak na razie nie czytałam jeszcze żadnego horroru, ta pozycja poczeka na przyszłość. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wstyd, ale nie czytałam nic Kinga... Muszę jak najszybciej zmienić ten stan rzeczy. :D
OdpowiedzUsuńGenialna książka i świetny film :)
OdpowiedzUsuńHeh, przyznam się, że ja też jeszcze nie czytałam żadnego dzieła Kinga xD Na szczęście na mojej półce stoi "Łowca snów", którego próbuję przeczytać od zeszłych wakacji xD
OdpowiedzUsuńRecenzja genialna! Widać na pierwszy rzut oka, że napisana od serca :D Świetny, lekki styl, którego mogę pozazdrościć! Super, genialnie :)
No więc... Muszę dorwać jakąś książkę Kinga. Na start wezmę coś mniej strasznego, niemniej jednak jestem cholernie ciekawa "Lśnienia". Zdecydowanie bardziej wolę horrory w postaci książki, niż filmu ^^
Ja również nie czytałam JESZCZE żadnej z książek tego autora, ale wiem, że kiedyś to nadrobię. Prawdopodonie najpierw sięgnę po "Lśnienie." :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tą pozycje i bardzo mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem do tej pory trzy książki Kinga - jedną bardzo dobrą i dwie przeciętne, choć przyznać muszę, iż mimo lekkiego rozczarowania "Ręką Mistrza" i "Rage" dalej pragnę zapoznać się z "Lśnieniem", które uchodzi za jedną z jego najlepszych powieści. Najprawdopodobniej sięgnę po nie jeszcze w tym roku. :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać, też chcę się tak bać! :D Choć przyznaję, że wolę Kinga w stylu "Dallas'63", ale typowym horrorem też nie pogardzę :) Jego "Sklepik z marzeniami" mi się podobał.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam żadnej książki Kinga i jakoś na razie mnie do nich nie ciągnie. :)
OdpowiedzUsuńJa tutaj czekam całą niedzielę na Twoją recenzję, a ona jest już od wczoraj ;D Niestety jeszcze żadnej książki Kinga nie czytałam, lecz gdy będę szła do biblioteki po horror, "Lśnienie" będzie pierwsze w kolejce! A po tej słit foci babki z Filmwebu już czuję grozę ;)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod Twoją recenzją wszystkimi kończynami :)
OdpowiedzUsuńI znów King. Gdzie się nie obejrzę, same recenzje Kinga a ja nie znam jeszcze żadnej jego książki -,- To straszne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Gosiek
http://blask-ksiazek.blogspot.com/
Narobiłaś mi na nią ochoty
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic Kinga, aż wstyd się przyznać, ale Twoja recenzja motywuje do nadrobienia barków, zapraszam http://qltura.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńLśnienie.. tak, swego czasu to było TO! ;) teraz już nie budzi we mnie takiego przerażenia:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam się bać! :D Do tej pory przeczytałam dwie książki Kinga i po tą na pewno sięgnę. Gawędziarstwo jest charakterystyczną cechą w utworach tego autora, ale na szczęście nie działa to na niekorzyść.
OdpowiedzUsuńKing cały czas na półce :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W połowie każdy stukot na zewnątrz mnie przerażał :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam ekranizację tej książki i nie mogę się doczekać, kiedy w końcu przeczytam pierwowzór. Niestety, w mojej najbliższej bibliotece ciągle brakuje tej książki...
OdpowiedzUsuń