środa, 11 czerwca 2014

Jesienna miłość

Myślę, że zdecydowana większość nastolatków słyszała o filmie Szkoła uczuć (2002). Może więc niektórzy z Was oglądali go? Osobiście zrobiłam to jakieś dwa lata temu, ale produkcja nie zrobiła na mnie zbytniego wrażenia (ktoś zdziwiony?). Nie dostrzegłam w niej niczego wyjątkowego. Mało tego- znudziła mnie. Myślę jednak, że wpływ zdecydowanie miał tu fakt, że z natury nad filmami górują u mnie książki. A nie miałam bladego pojęcia o tym, że Szkoła powstała na podstawie dzieła pisanego! I to dzieła jednego z moich ulubionych autorów! Zanim jednak dowiedziałam się o tym, minęło trochę czasu. I jeszcze więcej, zanim natrafiłam na okazję przeczytania oryginału, czyli Jesiennej miłości. W końcu jednak upolowałam ją w bibliotece. Czy udało jej się zmienić moje nastawienie do historii Landona?

Landon Carter jest zwykłym siedemnastolatkiem, który mieszka w Karolinie Północnej. Spotyka się ze znajomymi na cmentarzu, śmieje się z niepopularnych uczniów, stara się podobać dziewczynom. Jednak kiedy zostaje przewodniczącym samorządu szkolnego, na gwałt potrzebna jest mu partnerka... a jedyną kandydatką zdaje się Jamie Sullivan - cicha, spokojna dziewczyna, która spędza czas odwiedzając sieroty i czytając Biblię. Początki znajomości nie zapowiadają uczucia, które wkrótce ich połączy, a także tajemnicy, która ciąży na Jamie...

Początek zdecydowanie wyróżniał się spośród innych książek Sparksa (pomijając Pamiętnik, mojego cudeńka). Ujął moje serce swoją nietuzinkowością i zapowiedzią naprawdę dobrej historii, co zresztą miało się spełnić. Dalej wszystko poszło starym, ale sprawdzonym schematem, według którego toczą się powieści autora - para poznaje się, przełamuje pierwsze lody i po pokonaniu ewentualnych trudności jest w końcu razem. Rzecz jasna wszystko ma miejsce w małym miasteczku na Południu. Musicie chyba przyznać, że ma to swój urok. Znaczna część książki, zgodnie z moimi przewidywaniami, przypominała sielankę - niespieszna akcja, przepełnione humorem (i to nie - jak to często bywa - czarnym, lecz takim najprawdziwszym humorem, który skłania cię to roześmiania się w głos) dialogi, uczucie wiszące w powietrzu. Nikogo więc nie zdziwi, że Jesienną miłość czyta się błyskawicznie i z przyjemnością....

... do czasu, aż wszystko zaczyna nabierać tempa. Ale przecież wiedziałam, że tak będzie. Oglądałam film, a nawet jeśli mógł on zmienić niektóre rzeczy, to zakończenia - niestety nie. Wyczekiwałam więc tego okropnego momentu z trwogą i jakby złudną nadzieją, że jednak się nie doczekam. Oczywiście na marne. Były więc mokre oczy, był smutek i szept "ale dlaczego?". I nawet jeśli Jamie czasem mnie denerwowała swoją pobożnością i wiarą w ludzi, którzy przecież nie są z natury ani mili ani serdeczni, to chyba po prostu - tak samo jak Landon - zazdrościłam jej, wiedząc że sama nigdy taka nie będę.
 Jej chłopak natomiast jest zwykły, najzwyklejszy - i dlatego czytelnikowi jest bardzo łatwo utożsamić się z nim. Od normalnych ludzi wyróżniał się może jedynie mówieniem średnio raz na pięć stron "jeśli rozumiecie, co chcę przez to powiedzieć" - ale któż nie ma irytujących manier? Gasną one jednak w świetle (czy też może cieniu) tej historii - będącej odzwierciedleniem milionów innych, podobnych oraz tysięcy identycznych niesprawiedliwości... 

Jesienna miłość jest bowiem rzeczywiście podobna do wielu innych, bardziej znanych książek - chociażby Love story czy Gwiazd naszych wina. Jednak, w przeciwieństwie do tej ostatniej (przynajmniej w moim uznaniu), nie jest usilnie stylizowana na smutną. Tak tylko wychodzi. Jest to po prostu niezwykle dobra historia miłosna - a że nie wszystkie mają happy endy, to już inna sprawa (i mogę się łudzić, że zakończenie jest w pewnym sensie otwarte, ale naprawdę - po co?). Jesienna miłość to bynajmniej nie książka ambitna czy oryginalna, ale otwierająca oczy na miłość i cierpienie. Powieść o zwykłym miasteczku, zwykłej szkole i zwykłych nastolatkach tworzących zwykłą-niezwykłą historię. 

Moja ocena: 8/10


Spoiler: (...) swoją drogą, wierzę teraz, iż cuda się zdarzają. - ale że jakie cuda? Że Bóg zabiera swoje najwierniejsze dzieci, w momentach gdy są najszczęśliwsze? Czy że ludzie cierpią? Umierają? I że wszystko jest cholernie niesprawiedliwe?...

23 komentarze:

  1. Od "Jesiennej miłości" zaczęłam przygodę ze Sparksem. To piękna historia o jeszcze piękniejszej miłości, cieszę się, że i Tobie się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ee... Szkoła uczuć, serio? Ten opis, SERIO?
    Zwykły nastolatek nie jest dla mnie zwykłym nastolatkiem jeśli spotyka się ze znajomymi na CMENTARZU.
    Okładka jest OBRZYDLIWA.
    GNW nie jest usilnie stylizowana na smutną, to jest smutna książka z domieszką humoru. powiedz mi, jak powieść o raku i umieraniu ma nie być smutna?
    Tak, nie cierpię spoilerów w recenzjach, pod recenzją, nieważne gdzie, ważne że nie cierpię, bo NIGDY NIE POTRAFIĘ SIĘ POWSTRZYMAĆ ŻEBY ICH NIE PRZeCZYTAĆ. ;?
    A żebyś wiedziała. Pójdę do biblioteki i wezmę ten Pamiętnik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, jest. przynajmniej według mnie. bo pomijając że to dobra książka, ona już od pierwszych stron chce z ciebie wycisnąć łzy (nie płakałam nawet na ostatnich, fail), a tutaj jest zupełnie inaczej.
      a opis gnw, SERIO? wszystkie opisy wszystkich książek brzmią pusto. uwierz, są gorsze niesprawiedliwości niż ta :')
      i nie spinaj się na okładkę, nie sparks ją projektował xd
      i jak ja kocham jak chcesz mi coś koniecznie udowodnić i robisz się taka zawzięta ♥

      Usuń
  3. Czytałam i bardzo lubię :)
    Choć nie, nie popłakałam się ;)
    Twarda ze mnie sztuka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekranizacja także wielkiego wrażenia na mnie nie zrobiła, jednak przy książce fajerwerków też nie miałam. Jakoś wszystko zleciało mi za szybko, cienka książka nie potrząsnęła mną tak jakbym się tego spodziewała. Lubię Sparksa, choć ta książka nie będzie należeć do moich ulubionych jego autorstwa. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z Tobą, "Jesienna miłość" ma w sobie coś wyjątkowego, ale to porównanie do "Gwiazd naszych wina" jak dla mnie nietrafione... Mimo wszystko Gnw jest o wiele lepsze niż "Jesienna miłość". :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z twórczością tego autora, ale mam ją w planach ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobała mi się, wzruszająca, ale też nie jest jakoś wybitna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam ją dawno dawno temu. Pamiętam, że mnie urzekła.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dla mnie to właśnie "Jesienna miłość" jest taka smutna na siłę, a nie GNW. Sparks zupełnie do mnie nie trafia, o ile ekranizacje jego książek lubię ("Pamiętnik" to jeden z moich ulubionych filmów), tak same książki.. trochę są dla mnie niestrawne. Mdłe, banalne, przewidywalne.. "Jesienna miłość" właśnie taka dla mnie była, taka ckliwa historyjka, trochę do porzygu :p gdzieś u mnie na blogu znajdziesz recenzje i "Jesiennej miłości" i "Pamiętnika" jeśli jesteś ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wpierw obejrzałam film nie wiedząc, że został nakręcony na podstawie powieści Sparksa. Zakochałam się w historii. Potem była książka - doświadczenie jeszcze bardziej pozytywne. Świetna lektura, wzruszająca, zapadająca w pamięci. Polecam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Film widziałam, ale jakoś nie był dla mnie jakiś wspaniały. Co do książki - nie wiem czy przeczytam, jakoś niespecjalnie przepadam za Sparksem (już wolę ekranizacje jego książek, na przykład wspomniany przez Ciebie "Pamiętnik" był świetny).

    OdpowiedzUsuń
  12. Film widziałam kilka razy;)
    A za ksiażkę wciąż się zbieram...
    "Pamiętnik" widziałam tylko film.
    Naprawdę, aż wstyd się przyznać, że nie czytałam nic Sparksa!

    OdpowiedzUsuń
  13. Oglądałam film - strasznie smutna historia. Ale do książek Sparksa nie mam przekonania po tym, jak zawiodłam się na Pamiętniku :/

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam ogromny sentyment do tej powieści. Uwielbiam film i muzykę z niego, Do książki często wracam bo mam ją w wersji audio. Jej recenzja była pierwszą z, której byłam naprawdę zadowolona( napisałam ją jeszcze przed założeniem bloga). Opublikowałam ją choć nie miałam tego w planach. Jest na blogu choć trochę zmieniona wersja. Jeśli jeszcze nie czytałaś zapraszam( recenzja ma numer 21).

    OdpowiedzUsuń
  15. Swojego czasu czytywałam ogromną ilość Sparksa. Jednakże później miałam go dosyć XD "Jesienna miłość" to książka, którą bardzo mile wspominam, jedna z najlepszych tego autora. Świetna jest także ekranizacja, jako "Szkoła uczuć" :3

    OdpowiedzUsuń
  16. Do tej pory nie przeczytałam tej książki choć od dawna zamierzam, ale film oglądałam już dawno - też długo nie wiedziałam o książce, głównie zapewne z racji innych tytułów. Ale ja akurat film uwielbiam i zawsze na nim płaczę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Okay?
    Okay.
    Okay.
    Przestań ze mną flirtrować!
    Okay.
    [tak, by trochę bardziej obudzić w tobie chęć do przyniesienia wiadra ^^]

    Oglądałam film, dawno, dawno temu i niewiele z niego pamiętam właściwie. Przeczytam Sparksa, ale znając życie będę mieć odmienne zdanie od twojego, jak w Pamiętniku.
    Okay?
    [bo kocham cię irytować ;3 ]

    OdpowiedzUsuń
  18. Oglądałam jedynie film, ale go uwielbiam. Widziałam kilka razy, smutna historia, ale tak jak pisałaś, na początku na taką nie wygląda. ;) Do tego nie czułam na nim, że to stary film(no może nie tak bardzo, ale jednak), bo wydarzenia, które się w nim działy, były niezwykle uniwersalne, zawsze mogły sie zdarzyć.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie oglądałam ani filmu, ani nie czytałam książki.

    OdpowiedzUsuń
  20. Póki co nie mam większej ochoty przeczytać tą pozycje, ale być może kiedyś. Do tej pory jednaz moich ulubionych ksiażek jest 'Ostatnia piosenka" jezęli chodzi oczywiscie o tego autora :)

    OdpowiedzUsuń
  21. "Jesienna miłość" Sparksa była pierwszą jego autorstwa, którą przeczytałam. Nie pamiętam nawet czemu po nią sięgnęłam. Wcześniej, gdy byłam młodsza zetknęłam się z filmem "Szkoła uczuć", ale chyba byłam zbyt mała, by zrozumieć tą historię. Tak więc bardzo szybko przeczytałam tą historię i to co mogę o niej powiedzieć to jedno słowo "piękna". Naprawdę od razu jak ją skończyłam tak o niej myślałam. Po prostu piękna. Piękna, czysta miłość. Nie jest to moja ulubiona powieść, choć wśród trzech książek Sparksa, które już przeczytałam "Ostatnia piosenka", "I wciąż ja kocham" i " Jesienna miłość", jest na pierwszym miejscu.
    Chyba nie płakałam, gdy ją czytałam, może temu, że znałam już zakończenie. Myślę, że kiedyś znów chętnie zajrzę na karty tej powieści i znów uwiedzie mnie historia miłości Jamie i Landona. ;) Pozdrawiam *.*

    OdpowiedzUsuń