Jeszcze niedawno uważałam, że Quick jest
jednym z nielicznych autorów, których każde dzieło potrafi do mnie trafić. Poradnik pozytywnego myślenia był wspaniały, Niezbędnik obserwatorów gwiazd bardzo dobry, a Wybacz mi, Leonardzie - fenomenalny. Parę dni temu z ciekawością otworzyłam ostatnią z wydanych w Polsce jego książek –
Prawie jak gwiazda rocka. Jest równie dobra, jak poprzednie? A może wręcz
odwrotnie? Sami zobaczcie!
Amber Appleton mieszka w szkolnym autobusie wraz z lubiącą
zajrzeć do kieliszka matką i swoim psem B3; przyjaźni się z czterema szkolnymi
wyrzutkami; uczy angielskiego poprzez śpiewanie piosenek R&B; stale
odwiedza pewien Dom Spokojnej Starości, gdzie toczy słowne bitwy z Sędziwą Joan. Najbardziej ze wszystkiego lubi się jednak modlić, gdyż to daje jej siłę do
nieustannego optymizmu. Ale czy nie każdy uśmiech z czasem blednie?
Religijność głównej bohaterki martwiła mnie nawet jeszcze
długo przed lekturą powieści. Nie mam nic przeciwko głębokiej wierze, ale
irytują mnie trochę ludzie (nieważne – w książkach czy w rzeczywistości), którzy każdy
temat sprowadzają do osoby Jezusa. Moje obawy były niestety całkiem
uzasadnione, gdyż szybko okazało się, że Amber faktycznie mówi o swoim idolu na
każdej stronie. Co prawda z czasem przyzwyczaiłam się do tego, ale jednak nie
ułatwiało mi to lekkiego i przyjemnego pochłaniania książki – podobnie
zresztą jak to, że akcja nie należy do najdynamiczniejszych i przez znaczną
część powieści po prostu wieje nudą. Wyjątek nastąpił jedynie podczas krótkiego
przełomowego momentu w książce, kiedy Amber dopadły wątpliwości podobne do
moich i dziewczyna sama zaczęła zadawać dobrze znane mi pytania. Nie mogę powiedzieć, że nie zbliżyłam
się wtedy do niej. Na krótki okres czasu naprawdę wczułam się w jej historię!
Szkoda tylko, że tak szybko wróciłam do pierwotnych odczuć. Według mnie Prawie jak gwiazda rocka jest po prostu
za optymistyczna. Chociaż nie lubię pesymizmu, to nie przepadam też za wymuszonym optymizmem. A sposób myślenia Amber odebrałam właśnie jako sztuczny i nienaturalny. Może żadna z książek Quicka nie trzyma się ściśle
szarej rzeczywistości, ale w pewien sposób wciąż jest prawdopodobna. Prawie jak gwiazda rocka - nie jest, w
każdym razie w moim odczuciu. Denerwujący styl wypowiedzi głównej
bohaterki oceniam już jednak całkiem obiektywnie – Quick zwyczajnie nadużywa
udawanego, surrealistycznego slangu młodzieżowego. W dialogach przeważają słowa,
których chyba nigdy nie słyszałam w normalnej rozmowie. Zwroty pokroju „ziom”
czy „bez kitu” są tu na porządku dziennym. Kiepsko prowadzona narracja jest
zdecydowanie najsłabszą stroną Prawie jak gwiazda rocka.
Chyba zdążyliście zorientować się, że porządnie się
rozczarowałam historią Amber. Prawdę mówiąc żałuję, iż w ogóle ją
zaczynałam – przecież mogłam zaprzestać na trzech znakomitych powieściach i nie
psuć sobie opinii o autorze. Szkoda. Dobra passa w lekturze książek Quicka
niestety została przerwana. Teraz pozostaje tylko czekać na wydanie innych książek pisarza i - za wzorem Amber - nie tracenie nadziei, że będą odrobinę bardziej porywające...
Ta książka naprawdę jest tak religijna? Lubię Quicka i jeszcze nie wszystkie jego powieści za mną, ale tą zdecydowanie sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPomimo Twojej negatywnej tym razem recenzji tej książki nadal chce ją przeczytać. Wydaje mi się, że mogłabyś wybaczyć autorowi tą jedną wpadkę :) Boje sie trochę tego nadmiaru religijności, bo jestem ateistką, ale jakoś to przetrwam.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to w ogóle nie jest książka dla mnie. Choć okładki są całkiem przyjemne.
OdpowiedzUsuńAuć, a ja za jednym zamachem zaopatrzyłam się w Leonarda i w Gwiazdę rocka - na razie czekają na swoją kolej. Liczę na to, że Leonard zachwyci mnie tak samo jak ciebie, a Gwiazda rocka może zrobi lepsze wrażenie :)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym poznać wszystkie książki autora.
OdpowiedzUsuńKażdemu zdarzają się te gorsze pozycje! :)
Moje zdanie o tej powieści Quicka jest zupełnie przeciwne do Twojego. Uwielbiam tą historię! Wiara Amber mi nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie. Podziwiałam ją za to, niełatwo jest głośno mówić o Jezusie i swojej wierze. Ogólnie powieść odebrałam jako ogromną dawkę optymizmu i szczerości. Zakochałam się w rozdziałach, na które składał się tylko dialog Amber z księdzem.
OdpowiedzUsuń