czwartek, 11 lipca 2013

Królestwo łabędzi

Jak wiadomo książki powstają według aktualnej mody, a obecnie coraz popularniejsze robią się powieści inspirowane baśniami. Są one klimatyczne i relaksujące. Z ciekawością więc sięgnęłam po kolejną taką pozycję, debiutancką książkę Zoe Marriott, w Polsce o dziwo wydaną w drugiej kolejności. Nie spodziewałam się czegoś o wiele lepszego, więc nie ma co mówić o jakimkolwiek rozczarowaniu. Nie mniej jednak, nie obraziłabym się za trochę wyższy poziom. 


Aleksandra zawsze uważana za najmniej udane, najbrzydsze dziecko rodziny królewskiej Farlandu. Jednakże jej życie było całkiem znośne, a nawet całkiem przyjemne biorąc pod uwagę chwile spędzone z braćmi i matką, aż do tajemniczej śmierci tej ostatniej. Pewnego dnia król przyprowadza do Dworu obcą kobietę emanującą złem, jednak on zdaje się tego nie dostrzegać. Kobieta, Zella, poddaje wygnaniu Aleksandrę, a jej trzech braci zamienia w łabędzie. Aleksandra musi znaleźć sposób, aby uratować braci i pokonać złą wiedźmę. 


Baśń Andersena o dwunastu łabędziach nie jest zbyt popularna i dlatego ucieszyłam się - bo przynajmniej nie jest to kolejna adaptacja Kopciuszka. Jest to pierwsza z niestety niezbyt licznych zalet. 
Pozostałe to niezwykle plastyczne opisy, pozwalające na dokładce wyobrażenie sobie wszystkiego oraz pióro autorki - nader proste i zrozumiałe. Nawet odrobinę trudniejsze nie pasowałoby już do tekstu. 

Pozostałe cechy utworu to ewidentnie cechy baśni i dlatego trzeba je pani Marriott wybaczyć. Mówię o nieśpiesznej akcji i przewidywalności całej tej historii, o braku problemu z rozszyfrowaniem tożsamości wszystkich postaci. Z góry wiadomo kto jest dobry, a kto zły. Ale jak mówiłam, trzeba na to wszystko przymknąć oko. 

Skoro baśń, musi być i książę. W tym wypadku - Gabriel. Ciemnowłosy, o oczach jak burzowe chmury. 
Rekomendacja z tylnej okładki przelicza się zapewniając o "gorącym uczuciu, które połączy Gabriela z dziewczyną". Użyję eufemizmu mówiąc, że wątek miłosny nie był rozwinięty. Był po prostu nikły, chyba nawet trochę zapomniany, a na dodatek - nienaturalny, biorący się znikąd. Przypuszczalnie to kolejna cecha baśni.

Autorka nie spisała się także pod względem kreacji bohaterów. Jak wspomniałam, nikt nie jest tu złożonym charakterem, więc skupię się na samej głównej bohaterce. Aleksandra to niewątpliwie sympatyczna dziewczyna, ale denerwowała mnie swoim brakiem wiary we własne siły, brakiem umiejętności przebicia, użalaniem się nad sobą. A potem, w jednym momencie, staje się odważna i pełna werwy do działania. Bez ukazanego jakiekolwiek kształtowania się charakteru. Chociaż trzeba przyznać, że było na to czasu. W końcu cała książka ma 260 stron.

Podsumowując: krytykuję i krytykuję, a wszystkiego inspiracją baśnią tłumaczyć nie mogę. Moje wymagania wzięły się z niedawnej lektury "Cieni na księżycu" tej samej autorki - bo choć także wywodząca się od baśni, była doskonała. Mimo wszystko, "Królestwo łabędzi" czyta się szybko i przyjemnie.. jeśli jednak mam coś Wam polecać, to proponuję wspomniane "Cienie na księżycu". 

Moja ocena: 6/10

Wyzwania:
paranormal romance
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 1,6 cm

17 komentarzy:

  1. Przyznaję, że oczekiwałam lepszej oceny. Czytałam tej autorki "Cienie na Księżycu" i książka ta po prostu mnie oczarowała!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chociaż okładka jest naprawdę magiczna, odpuszczę chyba sobie tę powieść. Bohaterka użalająca się nad sobą, to dla mnie najgorsze zło. Muszę natomiast sięgnąć po te zachwalane "Cienie na księżycu" - coraz bardziej mnie ciekawią.
    Pozdrawiam,
    Mai

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie mogę ale okładka piękna! Szkoda, że tylko ona mnie ciągnie do tej ksiażki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam, że lepiej wyjdzie ta książka. Jednak nadal chciałabym przeczytać :)

    in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Słabizna, ale czyta się lekko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie się podobała bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam w planach, nie mam i mieć nie będę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyjemna ;) Aczkolwiek wiadomo, że szaleństwa nie ma. Niemniej ja ją czytałam w takim czasie, że strasznie mnie urzekła :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka jest niezwykle urodziwa - to trzeba przyznać. Szkoda tylko, że ocena nie jest już tak wybitna - acz na pewno po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie o wiele bardziej się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  11. czytałam - jest dobra, ale mogła być lepsza :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mam ochoty na tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Recenzja jak zwykle świetna, ale na chwilę obecną to właśnie jedyne co mnie zainteresowała, to Twoja opinia i okładka. W takim razie chyba odpuszczam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wydawałaby się fajna, ale to co z krytykowałaś to właśnie te elementy których faktycznie nie znoszę. Odpuszczę więc sobie raczej tę książkę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie czytałam, ale mam w planach. Jednakże marne szanse na jego szybką realizację ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. A już myślałem, że autorka wykorzysta dobry pomysł :< Niestety kolejna książka która nie zagości na mojej półce :<

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie... Po prostu okropne, ale nie bój się nie recenzja, dwa razy pisałam komentarz i cały czas mi się kasował :( Po prostu okropne! Nie ważne, spróbuję jeszcze raz. Książkę mam na półce, myślę jednak, że mi spodoba się bardziej niż Tobie, po pierwsze uwielbiam baśniowe klimaty, a po drugie to była jedna z moich ulubionych baśni z dzieciństwa. :) Może za jakiś czas się zabiorę. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń