poniedziałek, 9 września 2013

Spotkanie z panią Małgorzatą Gutowską-Adamczyk :)

Autor książki zazwyczaj kojarzy nam się z wytłuszczonym imieniem i nazwiskiem na okładce. Nie myślimy o nich jak o żywych osobach, które chcą nam coś przekazać, które męczyły się miesiącami, jeśli nie latami aby stworzyć swoje dzieło... a szkoda. Okazuje się, że takie spotkanie może być genialnym doświadczeniem!

Małgorzata Gutowska-Adamczyk jest pisarką, scenarzystką filmową, dziennikarką; ukończyła historię teatru, choć nigdy nie pracowała w zawodzie. Przez pewien czas była nauczycielką polskiego. W latach '90 reżyserowała program telewizyjny "Tata, a Marcin powiedział"; wydała sporo książek dla młodzieży ("13 poprzeczna", "Wystarczy, że jesteś", "Niebieskie nitki") i tyleż dla dorosłych (saga "Cukiernia pod Amorem", "Podróż do miasta świateł"). 

Spotkanie zaczęło się od nieukrywanego zdumienia pani Małgosi z obecności mężczyzn na sali. Zaraz po tym okazało się, że chłopaki to uczniowie technikum, a przyszli razem z nauczycielką. Korzystając ze sposobności, pani Gutowska-Adamczyk zaczęła opowiadać o mężczyznach - o tym, że nie czytają, o wymaganiach kobiet wobec nich, o miłości, o życiu, o samej sobie i o pisaniu książek. Tak właściwie to o wszystkim. Autorka "Cukierni pod Amorem" okazała się być osobą kochającą obszerne dygresje - raz zapomniała, na jakie pytanie odpowiada :P 

Ponadto pani Małgorzata wciąż okazywała swoje poczucie humoru. Wszyscy zebrani wciąż wybuchali śmiechem, ona sama zresztą też - na przykład kiedy jakiś chłopak wszedł do biblioteki i przestraszył się niespodziewanym widokiem natychmiast wyszedł. Autorka wyznała, że nie lubi pisać (to pamiętam wyjątkowo dokładnie, jak powiedziała do pewnej dziewczyny - "tak, możesz to sobie zapisać - Nie.Lubi.Pisać.", za to lubi mieć napisane - podobnie, jak mamy nienawidzą gotować, ale ugotowane mieć lubią. O swoich dziełach mówi skromnie i nie ukrywa, jak męczyła się pisząc je, jak wiele razy miała ochotę rzucić wszystko w diabły. Uważa, że nie ma autora, który pisząc miałby motywacje inną niż kasa i sława ("może oprócz Kafki, wariat"). Osobiście ma marzenie, aby w każdym mieście stał jej pomnik, ale wie też że takim pomnikiem są jej książki. Na pytanie, kim chciała bym w dzieciństwie bynajmniej nie odpowiedziała pisarką, ale... woźnicą. ("kiedy słyszałam jak tak ładnie przeklinają - tu pani Małgosia podała bardzo oryginalny przykład takiego przekleństwa - to jak mi się to miało nie podobać?")

Zadałam też pytanie, na którego odpowiedź liczyłam od bardzo, bardzo dawna - a mianowicie, dlaczego "Cukiernia pod Amorem" kończy się pozostawiając tyle wątków niezamkniętych? Autorka odrzekła, iż wierzy, że otwarte zakończenie pozostawia po sobie emocje i nakazuje na rozmyślanie o książce jeszcze przez jakiś czas; iż wierzy, że zakończenie takie jest lepsze dla jej fanów. Pozwala mieć nadzieje. 

Jedna starsza pani natomiast zadała także bardzo trafne pytanie - czy umieszczenie akcji w Gutowie jest aluzją do nazwiska 
autorki? Okazuje się, że nie, że to tylko taki żart :)

Na tym zdjęciu mam minę jaką mam, ale zdjęcie robione na szybko, bo za pierwszym razem nie chciało się zrobić, a nie chciałam blokować kolejki. 
Na samym początku pani Małgorzata zapytała mnie, jak mam na imię, ponieważ zauważyła, że byłam tam najmłodsza. Nawet pochwaliła moje włosy, huehue. I chyba trochę się zdziwiła, że czternastolatka czytała "Cukiernię..." ;)

 Jestem baaaaaaaardzo zadowolona z tego spotkania. Pierwszy raz miałam okazję poznać autorkę powieści, które uwielbiam - a na dodatek autorka ta okazała się osobą nader sympatyczną. Mi pozostaje oczekiwać drugiego tomu "Podróży do miasta świateł" oraz kolejnej serii, którą zapowiedziała dziś pani Małgosia... a Wam zabranie się za "Cukiernię pod Amorem", jeśli wciąż jest ona przed wami :)

Wszyscy uczestnicy spotkania dostali w prezencie takie zakładki :)

22 komentarze:

  1. Mam na swojej półce pięć Nieprzeczytanych powieści p. Małgorzaty, co nie zmienia faktu, że bardzo Ci zazdroszczę spotkania i przede wszystkim wpisu do Cukierni. ;) Muszę teraz poczekać, aż w Lodzi pojawi się p. Małgorzata i postaram się wziąć od niej autograf. ;)

    Pozdrawiam serdecznie!
    D. :)

    PS: Chyba tyle wrażeń, że chyba nie uśniesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powtorze ponownie. Nie wierze, że twoja wies -mieścina jest taka mała:p

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję spotkania i zazdroszczę ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ekstra, zazdroszczę spotkania ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super relacja i zazdroszczę spotkania i takich pozytywnych wrażeń :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulluje spotkania, pewnie wielu ci zazdrosci :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I co,taka mała miejscowość;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam nic autorki, jakoś nie ciągnię mnie do jej pozycji, jak wiesz trochę to odbiega od tego, co na ogół czytam. Mimo wszystko ogromnie bym sie cieszyła ze spotkania z autorem jednej z moich ulubionych ksiązek, chyba aż zacznę czytać polską literaturę, bo to bardziej realne niż spotkanie zagranicznego pisarza. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Byłam na podobnym spotkaniu z p. Małgosią rok temu i też mam takie same zakładki. :D Zgadzam się, p. Gutowska to nie tylko świetna pisarka, ale także wspaniała, miła osoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytałam jeszcze serii, natomiast słyszałam wiele pochlebnych opinii. Jest ona więc w kolejce do kupienia. :)
    I ja (przynajmniej ja) nie traktuję autorów jako jakiś tam sobie ludzi. Wiem, że pisanie tego po raz setny i sprawdzanie błędów na pewno było mordęgą, tym bardziej doceniam te dobre dzieła. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zazdroszczę! A na zdjęciu wyszłaś super! : )

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja miło wspominam spotkanie z Anną Ficner-Ogonowską, na którym byłam na początku tegorocznych wakacji. Takie spotkania to świetna sprawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo Ci zazdroszczę! Mam dopiero w planie tę książkę, ale i tak..

    OdpowiedzUsuń
  14. To na pewno fajne doświadczenie. :) Też kiedyś chciałabym spotkać autorkę moich ulubionych książek. :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie miałam jeszcze okazji przeczytać jakiejkolwiek książki autorstwa Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk, ale czytałam już tyle recenzji (pozytywnych), że nic innego mi nie pozostaje! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Też bym tak chciała. :) "Cukiernię pod Amorem" będę musiała w takim razie przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  17. Oo. Zazdroszczę Ci bardzo, chociaż "Cukiernię pod Amorem" mam dopiero w planach, słyszałam, że jest w bibliotece, więc muszę wypożyczyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale masz super, że mogłaś się z nią spotkać! Ta książka od dawna jest w kolejce do czytania, nie mogę się doczekać jak po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  19. W Kielcach też była, ale jakoś nie byłam za bardzo zainteresowana :-) Wolałam pójść na spotkanie z Ritą Gombrowicz :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Fajna sprawa :) Ja kompletuje już książki na targi książki w Krakowie :) Mam nadzieję, że zbiorę sporo autografów :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń