Charlotte Brontë zna każdy.
Nie, stop. To Jane Eyre czy Catherine Earnshaw znają wszyscy. Charlotte Brontë nie zna tak naprawdę nikt - i nawet kiedy po lekturze jej biografii przestała być dla mnie wyłącznie imieniem i nazwiskiem, a stała się prawie znajomą osobą, są to tylko pozory. A pozory były chyba jednym z ulubionych słów najstarszej panny Brontë. Prawdą jest, iż światu postanowiła odkryć zaledwie rąbek swojej tajemnicy. I pewne jest, że nikt nie dowie się więcej, niż autorka "Jane Eyre" chciała ujawnić. Charlotte była bowiem bardzo, bardzo uparta - i przez to na zawsze zostanie zawoalowana tajemnicą. Czyż nie jest to jednak cena nieśmiertelności?
Po raz pierwszy w ciągu swojej czytelniczej "kariery" miałam styczność z biografią. Przedtem omijałam gatunek ten szerokim łukiem, gdyż nieodmiennie kojarzył mi się z czymś nudnym, może nawet pod pewnym względem sztywnym. Nic bardziej mylnego!
Eryk Ostrowski pisze bardzo ciekawie, nie można się nudzić czytając "Charlotte Brontë i jej siostry śpiące". Życie autorki "Villette" przedstawia w sposób naturalny, a przy tym poruszający. Doskonale wprowadza nas w pełen konwenansów i obłudy świat najstarszej siostry Brontë. Doceniam też fakt, iż musiał się naprawdę nad swoim dziełem napracować - w książce co kilka stron możemy znaleźć jakiś obraz, zdjęcie lub rękopis spod ręki Charlotte; niemal na każdej stronie widnieje - czasem nawet przetłumaczony przez Ostrowskiego - list tejże autorki. W którymś momencie zaciera się ta szczególna granica i aż dziwne się wydaje, że Brontë nie żyje od 160 lat. Tak naturalna staje się jej obecność w świecie, w naszym życiu.
Ten akapit pewnie ucieszy wielu z Was. Chodzi mi o to, że - tak, w małym stopniu, ale wszystkiego mieć nie można - maska tajemniczości wreszcie opadła. Charlotte zamieniła się w żywą postać - co więcej, bardzo złożoną, skomplikowaną i w pewnej mierze wywołującą współczucie postać. Jednak pod innymi względami wzbudzającą też podziw, szacunek, i całą paletę innych emocji.
Autor nakreśla nam całą historię Brontë - szczegóły dotyczące jej uczuć, cech, miłostek i prawdziwych miłości, a także więzów z siostrami. Ten ostatni temat wydał mi się szczególnie interesujący. Nie chcę niczego zdradzać, ale książka zagłębia się w kwestię, czy to aby na pewno Emily oraz Anne napisały "Wichrowe wzgórza" czy "Agnes Grey".
Choć biografia zdecydowanie skupia się na najstarszej siostrze, to i te wspomniane przed chwilą młodsze, nie zostają pominięte. Żałuję, że niemalże nic nie wiadomo na temat Emily Brontë, bo również i ona wydaje mi się naprawdę godną przybliżenia personą (ktoś się dziwi? W końcu to moja imienniczka!).
Lektura przewiduje też czas na refleksje. Straszne dzieciństwo autorki "Jane Eyre", kształtowanie się jej charakteru, myśli "co ja bym wtedy zrobiła"... no i najważniejsze - co musiało się dziać w jej głowie, że powstały w niej takie historie?
"Charlotte Brontë i jej siostry śpiące" to książka doskonała. Wciągnęła mnie bardziej niż niejeden thriller, a wzruszyła mocniej niż wiele romansów. Muszę, po prostu muszę przeczytać te kilka dzieł pióra sióstr, które są wciąż przede mną - zdaje sobie jednak sprawę, że nie będę umiała patrzeć na nie inaczej niż przez pryzmat tej biografii. Polecam, gorąco polecam.
Nie znam, nie czytałam, ale wiem, że na pewno kiedyś to nadrobię. Póki co jedynie się waham od którego by dzieła tych sławnych sióstr by zacząć...
OdpowiedzUsuńDopisuję się do komentarza X Rosemarie :D
OdpowiedzUsuńMimo dobrej oceny to się nie skuszę na tę książkę.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać! Ale chyba wolę najpierw zapoznać się z "Na plebanii w Haworth" podobno jeszcze cudowniejsza biografia. :) A w ogóle to szkoda, że tak mało można się dowiedzieć o Emily z "Charlotte Brontë i jej siostry śpiące", ja tak kocham "Wichrowe wzgórza"! :) Natomiast "Jane Eyre" bardzo mi się podobała, ale... coś było nie tak jak powinno.
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś się skusze, ale obecnie nie ciągnie mnie do tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńPóki co zaczęłam swoją przygodę z siostrami Bronte, jak poznam twórczość każdej wtedy bardzo chętnie sięgnę po tę biografię, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, może kiedyś... Teraz nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie czytam biografii, ale skoro ta tak bardzo przypadła ci do gustu, to coś w niej musi być :) Bardzo chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńStaram się intensywnie znaleźć w bibliotece, jednak lista oczekujących jest długa, a dla mnie uciążliwa. :)
OdpowiedzUsuńHm, może kiedyś, kto wie? Co prawda nie moje klimaty, ale w życiu trzeba spróbować wszystkiego ;p
OdpowiedzUsuńwłaśnie czytam, mam różne odczucia ale czekam z nimi do końca lektury :)
OdpowiedzUsuńJej, oceniałaś ją tak wysoko.. że aż nabrałam ogromnej ochoty na jej przeczytanie..! Kuuuuusisz :3
OdpowiedzUsuńNie lubię biografii, miałam styczność z kilkoma i przy żadnej nie wytrwałam do końca, może powinnam się zmierzyć z tą, żeby jak Ty, przekonać się do tego gatunku. Pomyślę, bo jest nad czym:D
OdpowiedzUsuńAbsolutnie muszę przeczytać tę biografię! Najpierw jednak zapoznam się z "Na plebani w Haworth" pani Anny Przedpełskiej - Trzeciakowskiej, która czeka już na półeczce (słyszałam, że jest baaardzo dobra, więc zaopatrzyłam się w nią kiedyś :)) i "Dziwnymi losami Jane Eyre". :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać o siostrach Bronte, więc i za tą książkę muszę się zabrać, bo dużo już o niej słyszałam :)
OdpowiedzUsuńHm, nie wiem czy powinnam się przyznawać, ale nie miałam w rękach nawet "Jane Eyre". Ale wkrótce na pewno się to zmieni, co wnioskuję z katalogu biblioteki publicznej :D Poza tym, niedawno czytałam "Dumę i uprzedzenie" (tak, po ten klasyk też wcześniej nie sięgnęłam), także z moją czytelniczą edukacją nie jest jeszcze tak źle :) A jeśli chodzi o to dzieło, to po biografię sięgnęłabym tylko dobrze znając dzieła pisarza/pisarki. Także na razie to odpada :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Jane Eyre. Za to Wichrowe wzgórza nie podobały mi się.
OdpowiedzUsuń