sobota, 7 grudnia 2013

Dziewczęta z Villette

Od dawna zastanawiam się, jak to jest odkryć zwłoki. Martwego ciała nigdy nie widziałam (i nie żałuję!), ale już na pewno nie wyobrażam sobie zobaczenia go z zaskoczenia. Dodajmy, że może być ono w najróżniejszym, hm, stanie. Co się wtedy czuje - szok, łzy napływające do oczu, palący gniew w stosunku do mordercy, czy może wszystko naraz? A pomyśl, Drogi Czytelniku, o takiej palecie emocji w potrójnej dawce. O trzech znalezionych w jednej sekundzie ciałach?

Późny wieczór niecodzienny, bo świąteczny dla miasteczka Villette dzień. Właśnie obchodzona jest coroczna procesja świętojańska, a miasto które stara się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, z radością gości dziennikarzy z całego świata. Przestępstwa są przy takich okazjach nieodłączne, ale tego nie mógł spodziewać się nikt. Policja odnajduje bowiem ciała trzech nastolatek, a jedno z nich jest w widoczny sposób upozowane. Szybko okazuje się, że to dopiero początek...

Pierwszy tom serii czytałam stosunkowo niedawno, jednak nie powiem abym wspominała go wyjątkowo dobrze. "Nauczycielkę z Villette" oceniłam dobrze, ale z perspektywy czasu potrafię dostrzec przesadę. Kryminałów nie przeczytałam w życiu wiele i dlatego żyłam w błędnym przekonaniu, że kilka godzin niezobowiązującej lektury świadczy już o wysokim poziomie pozycji. Natomiast tutaj napotkała mnie niespodzianka - okazało się, iż kryminało/thriller także może mieć drugie dno. I to nie byle jakie, bo związane z moim ulubionym w literaturze tematem: z cienką granicą między miłością a nienawiścią. Sam morderca, choć styczności z nim czytelnik ma niewiele, jest naprawdę złożoną, niesztampową postacią; owianą tajemnicą aż do samego końca - śledczy odkryli zaledwie mały kawałeczek jego sekretów. A skąd wiem o tym ja, zwykły szary odbiorca? Ano stąd, że nie tylko sama fabuła jest tu niesamowicie oryginalna - jest takie również wyjaśnienie wszystkiego. Nie z perspektywy sędzi śledczej, Martine Poirot, a właśnie mordercy. Nigdy nie spotkałam się z czymś takim. 

"Dziewczęta z Villette" jest bez zarzutu także pod względem technicznym: morderstwo zostało w każdym szczególe zaplanowane; dobrze prowadzona narracja i nie męczące opisy pozwalają wszystko sobie dokładnie wyobrazić; pióro pani Hedstrom jest proste oraz przystępne i dzięki temu książkę nie sposób odłożyć na bok. I przede wszystkim: nie sposób ją przejrzeć, nawet mimo niektórych typowych elementów dla tego gatunku, jak nagłe odkrycie wszystkich kart pod koniec książki, zamiast dozowania ich aż do finału. Ale nawet gdyby komuś udało się odkryć tożsamość mordercy wcześniej, to już na pewno nie istniała opcja rozwiązania odpowiedzi na pytanie "dlaczego?". Jak wspomniałam, był on postacią szczególną, bo - no cóż - psychopatyczną. A prawdziwe szaleństwo, które włada nad sercem i rozumem, też trzeba umieć nakreślić.

"Dziewczęta z Villette" pozytywnie mnie zaskoczyła, nie spodziewałam się tego po - jak mi się zdawało po lekturze pierwszego tomu - przeciętnej autorce. Jeśli jednak jej pióro i wyobraźnia tak zmieniły się w krótkim odstępie czasu między pierwszą częścią a drugą, to nie mam pojęcia, co będzie działo się w części trzeciej! Cieplutko polecam!

Moja ocena: 8/10

11 komentarzy:

  1. Książka z perspektywy mordercy? Koniecznie muszę przeczytać !

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaintrygowałaś mnie "Dziewczętami z Vilette"- bardzo cenię dobre, oryginalne i nieprzewidywalne kryminały, więc będę musiała sięgnąć po powieści pani Hedstrom. ;)
    Pozdrawiam ciepło w ten zimowy dzień! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Obowiązkowo muszę ją przeczytać !

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak zawsze powinnam napisać tu coś "docinającego", ale nie mam weny i pomysłu. Dlatego napiszę, że kiedyś przeczytam "Nauczycielkę..." :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Książkę na pewno przeczytam, ponieważ intryguje mnie od dłuższego czasu. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię książki z Czarnej serii, chociaż denerwuje mnie fakt, że są to z reguły dłuższe serię, ale mimo to i tak mam ochotę poznać powyższą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Interesująco, interesująco... Przeczytam jak tylko będę mieć okazję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na mnie już sam nagłowek 'Czarna seria' działa jak magnez :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytuję raczej kryminałów. Nie są one raczej w moim guście, ale ta pozycja brzmi wyjątkowo interesująco. Chciałabym ją przeczytać, ale mam dość długą listę książek do kupienia, więc nie wiem kiedy mi się to uda. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Słyszałam już wiele pozytywnych opinii o Czarnej Serii, ale jeszcze nie czytałam żadnej książki :)

    OdpowiedzUsuń