czwartek, 19 grudnia 2013

Straszny film (2000)

Jakiś czas temu, przy okazji premiery piątej części, na nowo zrobiło się głośno o Strasznych filmach. Zastanowiłam się wtedy, dlaczego tak właściwie nigdy nie oglądałam żadnego z nich. Chyba nie było ku temu okazji. Natomiast teraz - gdy jestem chora - szukałam niezobowiązującego, zabawnego filmu, który byłby odstąpieniem od szarej monotonii leżenia w łóżku. Więc kiedy znajoma osoba po raz kolejny poleciła mi "Straszny film", postanowiłam skorzystać z okazji. Wrażenia? Hit the road Scary Movie, and don't you come back no more no more no more no more... 

Zaczęłam od zrozumienia tego, że bez dystansu do "Strasznego filmu" nie ma co podchodzić. Pierwsza scena tej parodii słynnego "Krzyku" była wypełniona mnóstwem sztucznie zaaranżowanych sytuacji. Jej bohaterka wykreowana była na pustą dziwkę, co powodowało mój niesmak. Trochę wrzasków, trochę keczupu... i to starczyło, żebym się zniechęciła. A potem było już tylko gorzej. 

Szybko się okazało, że wszystkie postacie - a nie tylko, jak miałam nadzieję, ta pierwsza przeze mnie poznana - to typowe amerykańskie nastolatki: o IQ wynoszącym mniej więcej zero, nie potrafiące sklecić poprawnego zdania. I myślące tylko o seksie. W ogóle wszystkie te pseudożarty kręciły się wyłącznie wokół seksu. Mówi to tylko o poziomie inteligencji scenarzystów. Zaśmiałam się może ze trzy razy, co i tak zawdzięczam prawdopodobnie po prostu temu, że się wyspałam. "Straszny film" nie jest ani śmieszny ani straszny - jedynie, jak już wspomniałam, niesmaczny.

Strona techniczna także rozczarowuje. Efekty specjalne - zerowe. Jaki sens widział reżyser w rażącym oko odbiorcy zmienianiu obrazu za każdym razem, kiedy zabijano któregoś bohatera? Przecież gdyby chciano, spokojnie można by to jakoś załatwić, ustawić daną postać tyłem, czy coś, gdy wbijano jej ten nóż... A tak to aż nazbyt kuło w oczy, uwierzcie. W innym wypadku przecież nie zwróciłabym na to uwagi. Chociaż... może po prostu byłam wynudzona i dlatego zaczęłam zwracać uwagę na szczegóły? 
Dalej: gra aktorska wszystkich po kolei jest godna pożałowania. Aktorzy chyba nawet nie próbowali wczuć się w swoje role. Wciąż mieli pusty wyraz twarzy, co odbieram jako zastanawianie się, co oni tam właściwie robią. A tak poza tym, to prawie w ogóle nie używali języka - chyba, że do całowania się. A oprócz tego głównie wrzeszczeli. 

Jak nietrudno się zorientować, strasznie zawiodłam się na "Strasznym filmie". Parodia "Krzyku" (którego notabene nigdy nie widziałam, ale wiem, o co w nim chodzi) miała w sobie potencjał - szkoda, że niewykorzystany. Niestety jego twórcom udało się skutecznie mnie od swojego dzieła odstraszyć. Kolejne części obejrzę najwyżej, kiedy ktoś zaproponuje mi w zamian zapłatę. 

Moja ocena: 3/10

5 komentarzy:

  1. To na pewno nie obejrzę, nie warto marnować czasu, lepiej coś poczytać, na przykład takie PZW OBDFWC, ahaha, staram się czytać w miarę wolno, ale coś nie wychodzi, wiem, że miałam na Ciebie poczekać, więc przepraszam, to jest NIEWYKONALNE. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten film nie jest ani śmieszny, ani straszny. Totalny niewypał. Byłam w kinie na ostatniej części. Stracony czas.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten film jest taki....byle jaki. Ktoś wymyślił, ktoś reżyserował i ktoś... wypromował. Ale czy bije jakieś rekordy? Lubie parodię ale nie aż tak żenujące ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten film to horror mojego dziecinstwa, mam do niego ogromną sympatię :) A że jakościowo niski, to dla mnie nieważne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie jest to film, który można obejrzeć, aby się "odmóżdżyć". Dobry na chwilowy odlot od rzeczywistego świata.

    OdpowiedzUsuń