Omawialiście może kiedyś w szkole Kamienie na szaniec? To była dość nietypowa książka, którą o dziwo wszyscy przeczytali, prawda?
Teraz jednak obawiam się, że ta wysoka frekwencja czytelnicza skończy się wraz z nakręceniem adaptacji. Miałam okazję obejrzeć ją właśnie wczoraj. Nawiasem mówiąc, pewnie już wiecie, że tyle jest na jej temat opinii, ile jej odbiorców. A jaka jest moja?
Czy znajdzie się ktoś, kto nie kojarzy Rudego, Zośki i Alka? Są to trzej młodzi Warszawiacy, z własnymi pragnieniami, marzeniami, odczuciami. Od nas różnią się jednak tym, że mają nieszczęście żyć podczas II wojny światowej. Nie zostawiają jednak wszystkiego w rękach żołnierzy - postanawiają bronić Ojczyzny i działać przeciwko okupantowi, choćby mieli to przepłacić życiem.
Powiedzcie mi, proszę, czy ze mną jest coś nie tak?
Dlaczego stale muszę hejtować filmy/książki, które wszystkim się podobają? I nie mówię teraz o recenzentach, tylko o swoich znajomych. Bo okej, w wielu tekstach napisano, że jest to czysta komercja, że reżyser (Robert Gliński) tworząc scenariusz musiał myśleć o trzynastoletnich dziewczynach jako odbiorczyniach. Ale co z tego? Ja to wiem, i Wy to wiecie. Ale nie wiedzą tego moje koleżanki, które patrzyły na mnie krzywo w odpowiedzi na moje krzywe spojrzenie, gdy w łazience wyjmowały z torebek mleczko do demakijażu, ponieważ wypłakane na filmie łzy zrobiły swoje. Które twierdziły, że jestem bez serca, gdyż nie uroniłam ani jednej łezki i nie zakrywałam oczu podczas okrutnych scen. I wreszcie - które od dwudziestu czterech godzin dyskutują nad wyglądem trzech głównych bohaterów. Zatem błagam, powiedzcie, że to z nimi, a nie ze mną!
Przede wszystkim zawiodła mnie emocjonalna strona Kamieni na szaniec. Reżyser nie daje szansy przywiązać się odbiorcy do bohaterów, tylko od razu - że tak to ujmę - wali z grubej rury. A jak można płakać za osobami, których się nie zna? Bo to chyba oczywiste, że nikt się na tym filmie nie śmiał. Ale trochę mniej oczywiste jest dla mnie zużycie na nim trzech paczek chusteczek. A bardzo wątpię, żeby kioski miały takie zyski na tych artykułach higienicznych, gdyby aktorzy byli brzydcy jak noc listopadowa.
I po drugie, tu nic w sumie nie przemawia do tej uczuciowej strony natury człowieka. W związku z tym, że to film, niełatwo jest ukazać wewnętrzne emocje bohaterów. I według mnie reżyser właśnie nie podołał temu zadaniu. Jedyne co może "przemówić" do duszy wrażliwców, to nieustannie lejąca się krew, od jakiejś piętnastej minuty do samego końca. Nie dość, że obrzydliwa, to chyba do tego stopnia pochłonęła reżysera, że zapomniał o przesłaniu, jakie powinny nieść ze sobą Kamienie na szaniec - czyli waga przyjaźni, odwagi, miłości do ojczyzny. I do innych ludzi. A przyjaźń Rudego (Tomasz Ziętek), Zośki (Marcel Sabat) oraz Alka (Kamil Szeptycki) została tu gdzieś pominięta. Z naciskiem na Alka, który na ekranie pojawił się może ze trzy razy. Strasznie żałuję tego, bo w książce to właśnie on wzbudził we mnie największą sympatię! Natomiast gra Ziętka i Sabata jest chyba jedynym elementem filmu, któremu nic nie można zarzucić. Chłopaki spisali się na medal - a warto wspomnieć, iż są debiutantami! Jeśli chodzi o bardziej doświadczonych aktorów, to nie mogę nie wspomnieć o Annie Dereszowskiej (mimo tego, że pojawiła się zaledwie na chwilkę), ponieważ jest jedną z moich ulubionych polskich aktorek.
Zdziwiło mnie także pojawienie się kilku scen erotycznych (z czego jedna tuż po śmierci jednego z bohaterów, no naprawdę) oraz miliona innych zmian. O ile te ostatnie jestem w stanie zrozumieć, bo nie ważne są tu szczegóły, a ogół tej tragicznej historii, to owe sceny utwierdzają mnie tylko w przekonaniu, kto miał być odbiorcą Kamieni na szaniec. Bo przecież jak można pójść na film bez seksu...
Moja opinia, że książka w dziewięćdziesięciu dziewięciu przypadkach na sto góruje nad filmem, nie zmieniła się. Adaptacja Kamieni na szaniec rozczarowała mnie, choć mniej wybrednych odbiorców powinna zadowolić. Mimo wszystko zostanę przy polecaniu papierowego oryginału.
Moja ocena: 6/10
Film z ograniczeniem do 15. Wszystko można :D
OdpowiedzUsuńBy the way, po co się malować do kina, skoro i tak jest ciemno i nic nie widać?
no osłabiasz mnie :D może dlatego, że nie byliśmy tylko w kinie? hahahahah
UsuńMoim koleżankom też się nie podobał ten film, mają podobne odczucia jak Ty :) Ja nie oglądałam i nie zamierzam.
OdpowiedzUsuńMnie też ekranizacja rozczarowała, a szczególnie wspomniana przez Ciebie emocjonalna strona. I chyba też jestem bez serca, bo łza mi niestety nie poleciała.;) Książka górą!
OdpowiedzUsuńOglądałam i czytałam. Książka zdecydowanie lepsze. A film, hm, wzbudził we mnie JAKIEŚ emocje, ale wątpię, aby pozostał długo w mojej pamięci.
OdpowiedzUsuńJa mam książkę i na film czekam, aż będzie dostępny na DVD :))
OdpowiedzUsuńWtedy go ocenię :)
Ema ty się cioto nie znasz! Cicho siedź :D
OdpowiedzUsuńByłam na nim w filmie i uwierzcie mi - byłam pełna podziwu!
OdpowiedzUsuńNie tylko gra aktorska (fajni sąąąą <3) ale też i same "przeróbki" książki ;)
Jestem na tak! I oby jak najwięcej takich filmów :D
W sensie dobrych - a nie wojennych xD
"Kamienie na szaniec" jako książkę uwielbiam, jedna z niewielu lektur, która przypadła mi do gustu. Filmu nie miałam jeszcze okazji obejrzeć, bo mimo Twojej średniej opinii bardzo chciałabym co im z tego wyszło :)
OdpowiedzUsuńJa ten film pokochałam! Może nie było idealnego odwzorowania książki, aczkolwiek i tak wyszedł świetnie!
OdpowiedzUsuńDo mnie bardziej przemowil film, poniewaz w ksiazce postacie byly bardzo wydealizowane, co niekoniecznie mi sie podoibalo, aczkolwiek to rozumiem.
OdpowiedzUsuńMalo bylo jak dla mnie Alka i to chybajedyna moja skarga na ten film.
Mnie się film podobał, daję 7/10. Chyba, że ktoś woli amerykańskie głupie sensacje, to mu się Kamienie na szaniec nie spodobają ;p Jak komuś się nie chce isc do kina, to tu może sobie obejrzec za darmo :) Kamienie na szaniec cały film
OdpowiedzUsuńJa słyszałam od mojego chłopaka, że ten film to totalna masakra, więc zrezygnowałam z niego. I dobrze :)
OdpowiedzUsuńto mnie zaintrygowałaś teraz, muszę sama sprawdzić czy film mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńHm, widzę że jednak szału ten film nie robi i zapewne również mogę się nim nieco rozczarować.
OdpowiedzUsuńNa filmie bardzo się zawiodłam. Książka była bez porównania lepsza i zabrakło mi tego, na czym tak naprawdę opierała się jej istota. A tak drastycznego okrojenia roli Alka, to im nie wybaczę, bo to była moja ulubiona postać w książce! No jak tak można?
OdpowiedzUsuńFilm nie był zły, nawet bym powiedziała że sądziłam że będzie gorzej (tyle się negatywnych opinii naczytałam). To co mi się nie podobało to sceny seksu. No ale przecież każdy film musi coś z tych rzeczy mieć bo by filmem nie był... Ale dobra i tak co mnie najbardziej wkurzyło to fakt jak bodajże filmowy Zośka kochał się z dziewczyną po śmierci Rudego.. Troszkę śmieszne okazywanie bólu po stracie przyjaciela. A co mnie najbardziej zdziwiło to fakt, że Alka prawie w ogóle nie było mimo że w książce było bardzo dużo fragmentów z nim.. ( ja tam w książce wszystkich lubiłam ale Alka podobnie jak Ty chyba darzyłam największą sympatią) Po prostu film nie najlepszy, ale nie powiem że zły. :)
OdpowiedzUsuń