niedziela, 4 maja 2014

Prawdziwy cud

Czy ktoś jeszcze zauważył, że na pytanie "jesteś optymistą czy pesymistą?" większość ludzi odpowiada "realistą"? Nie bardzo jestem w stanie to zrozumieć. Przecież człowiek jest stworzony do robienia sobie nadziei, chyba że po prostu ma odmienny charakter. Natomiast rzekomym realistą jest się według mnie do czasu, kiedy w życiu przychodzi pora na prawdziwą wiarę w coś. A prędzej czy później każdy z nas będzie pragnął - i może nawet go dozna - swojego małego cudu. 

Jeremy Marsh jest dziennikarzem naukowym, który zajmuje się demaskowaniem fałszywych zjawisk nadprzyrodzonych. Udaje się do Boone Creek - małego miasteczka pośrodku niczego - aby rozwiązać tajemnicę nawiedzonego cmentarza. Jest pewien, że mu się uda, gdyż nie wierzy w rzeczy pokroju "niemożliwe, a jednak". Na miejscu poznaje zaś prześliczną miejscową bibliotekarkę - Lexie Darnell. Kobieta jawnie pokazuje swój brak zainteresowania, ale czy potrafiłaby sprawić, aby mężczyzna przeżył pierwszy w swoim życiu prawdziwy cud?

Zaryzykuję, że każdy kojarzy nazwisko Sparks. A przynajmniej tytuły takie jak Pamiętnik czy List w butelce. Tak więc wszyscy którzy przynajmniej raz zetknęli się z historią stworzoną przez Króla Romansu, wiedzą, iż toczy się ona zazwyczaj banalnym torem, zbudowanym przez kogoś - przez życie? - bardzo dawno temu. I że nie zaskakuje niczym świeżym, oryginalnym. Ale nie tego spodziewałam się po Prawdziwym cudzie. W innym wypadku byłabym bowiem srodze rozczarowana. Miałam natomiast nadzieję na lekką rozrywkę i chwilę wzruszenia. I rzeczywiście, po raz kolejny zetknęłam się z fantastycznie oddanym klimatem Południa, barwnymi jak tęcza opisami i namiętnymi uczuciami. Tak, Sparksowi zdecydowanie należy się pod tym względem medal. 

Patrząc na to obiektywnie zupełnie nie mam pojęcia, co widzę w książkach pana Nicholasa. Na dobrą sprawę jedna jest podobna do drugiej, można się w nich dopatrzeć wyraźnego schematu postępowania głównych bohaterów, a od pierwszej - dosłownie - strony przewidzieć zakończenie. A jednak... mają w sobie pewien nieodparty urok, który nie pozwala się oderwać, a zwyczajne z pozoru zdarzenie potrafi naprawdę poruszyć. I przywrócić wiarę w znaczenie małych codziennych gestów, które są zazwyczaj początkiem wielkiej miłości. 
Może Prawdziwy cud nie wzruszył mnie do łez jak Pamiętnik, ani nie wzbudził we mnie niepokoju jak Bezpieczna przystań, ale i tak jestem pod wrażeniem. Może znaczenie miał fakt, że akurat naszła mnie ochota na romans, a może że po prostu z natury jestem romantyczką. Jednak uważam, że i tak trzeba mieć ogromny talent, aby z tak mainstreamowej historii zrobić bestseller. 

Zauważyłam też, że mimo iż cała powieść jest zdecydowanie tuzinkowa, to bohaterowie szablonowi już nie są. Tak samo jest zresztą z ludźmi - każdy skrywa inne tajemnice, ma inne motywy postępowań, uczucia, inną historię. I jest inaczej odbierany przez bliźnich. W tym wypadku sympatią obdarzyłam Jeremy'ego. Może nie był on najbliższą mi możliwą postacią, ponieważ ja jestem raczej skłonna wierzyć w cuda, ale w każdym razie o wiele bardziej niż Lexie. Nienawidzę takich postaci, które wycofują się, ponieważ boją się zranienia. Ale z drugiej strony, to właśnie ona była gotowa wierzyć w niemożliwe. Każdy kij ma dwa końce. 

Prawdziwy cud spełnił wszystkie moje oczekiwania. Jest to książka wywołująca uśmiech, obiecująca kilka godzin rozrywki i idealna do czytania na dworze w te pierwsze gorące dni. Mimo że poniekąd banalna, to mająca w sobie to coś (nie dajcie się jednak zwieść, bo zakończenie zupełnie mnie zaskoczyło!). Cieplutko polecam wszystkim romantykom!

Moja ocena: 7/10

15 komentarzy:

  1. Czytałam ją wieki temu i była dla mnie zwyczajną odskocznią od cięższych pozycji. W każdym razie wielką fanką twórczości Sparksa nazwać się nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja po "Szczęściarzu" bardzo zraziłam się do tego autora. Może jeszcze kiedyś spróbuję zabrać się za jakąś jego książkę, ale raczej nie będzie to "Prawdziwy cud", ponieważ nawet opis mnie nie zaciekawił ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Prawdziwy cud" to pierwsza przeczytana przeze mnie książka pana Sparksa. Potem był "Szczęściarz" i podobnie jak Ola ,trochę zraziłam się do autora. Patrząc z perspektywy czasu zupełnie inaczej oceniłabym tę książkę. W przyszłości może dam jeszcze jedną szansę autorowi, wszak do trzech razy sztuka :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam "Ostatnią Piosenkę" i bardzo spodobał mi się styl w jakim pisze, więc zapewne kiedyś sięgnę także po inne książki tego autora, w tym po "Prawdziwy cud" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nicholas to ulubiony autor mojej koleżanki!
    Na razie przeczytałam tylko dwie jego książki - może się to zmienić w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam "Pamiętnik" i spodobał mi się, może i z tą książką będzie tak samo? Jeśli znajdę czas i powieść w bibliotece, to chętnie się z nią zapoznam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak na razie czytałam od tego autora jedynie "Ostatnią piosenkę", więc nie mogę stwierdzić, czy jego powieści są schematyczne. Niemniej jestem przekonana, że moje pierwsze spotkanie z piórem Sparksa na pewno nie będzie ostatnim. Zauroczył mnie ten pan, i to bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jestem przekonana do książek Sparksa - facet pisze o uczuciach w wyjątkowo beznamiętny sposób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. inaczej to odbieram, wg mnie właśnie pisze o nich w niepowtarzalny, zmysłowy sposób.. ale kwestia gustów ;>

      Usuń
  9. Ja i Sparks mamy jakoś nie po drodze. Czytałam tylko "Pamiętnik", a oglądałam "Pamiętnik" i "Ostatnią piosenkę". Jak na jego dorobek, to raczej niedużo, ale być może kiedyś coś jeszcze jego autorstwa przeczytam - ot tak, dla relaksu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Sparksa z tego co pamiętam to czytałam "Szczęściarz" i "I wciąż ją kocham", dlatego muszę stwierdzić, że ma on naprawdę ciekawy sposób pisania i lubię czytać to, co on napisze, ale muszę być w nastroju na jego literaturę. Długo nie umiałam przeczytać pierwszej z wymienionych przeze mnie książek, a raz, gdy właśnie byłam nastrojona na nią, to tak się wciągnęłam, że w jedno popołudnie ją połknęłam. Po prostu zależy od podejścia, choć może też i gustu. Osobiście to polecam autora. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Książek autora nie czytałam, ale nazwisko obiło się wielokrotnie o uszy. Jestem ciekawa "Pamiętnika", o którym wspominałaś. Co do tej pozycji, czuję, że mogłaby mi się spodobać, ale nie jestem jej do końca pewna. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zwykle kiedy potrzebuję czegoś lekkiego, sięgam po Sparksa, lubię go w takich momentach. Tej jego książki jeszcze jednak nie czytałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ee, myślałam, że będzie dłuższa ta recenzja. Hm, ja tam przez ostatnie lata byłam pesymistką, ale gdy po raz kolejny nauczycielka polskiego stwierdziła, że widzę świat zbyt czarno, postanowiłam się zmienić! I udaję optymistkę ^^
    Czytam, że polecasz romantykom. Czyli osobom, których kręci partner piszący wiersze i... robiący pikniki na łące wśród psich odchodów i kwiatków maskujących zapach pamiątek zwierząt? Czy należę do romantyków w takim razie?

    OdpowiedzUsuń
  14. Skoro ta książka cię nie wzruszyła to koniecznie przeczytaj dalszą część tej historii czyli "Od pierwszego wejrzenia". Gorąco polecam. :D

    OdpowiedzUsuń