Rok temu miałam przyjemność zapoznania się z Charlotte Bronte i jej siostry śpiące - niesamowicie intrygującą biografię, która rzuciła zupełnie nowe światło na twórczość autorki Jane Eyre. Przeczytałam ją z większym zainteresowaniem niż niejedną powieść! Zatem kiedy usłyszałam o polskiej premierze innej książki o życiu pisarki, od razu zapragnęłam jej lektury. Nieobiektywne będzie porównywanie dzieł pani Gaskell i pana Ostrowskiego, ale nie obędę się bez niego... Czy emocje towarzyszące czytaniu przeze mnie Życia dorównały tym sprzed roku?
Jeśli ktoś tego nie wie, to dzieło Elizabeth Gaskell była bliską przyjaciółką Charlotte Bronte, a jej dzieło powstało krótko po śmierci tej ostatniej w 1855 roku. Jasne więc było, że do czynienia będę miała z zupełnie innego rodzaju książką - nawet jeśli poświęconej temu samemu tematowi. Okazało się jednak, że moja wyobrażenia nie miały żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości, a Życie Charlotte Bronte jest zupełnie inne, niż myślałam.
Gaskell zaczyna od nakreślenia portretów mieszkańców hrabstwa Yorkshire - ich zwyczajów, osobowości. Byłoby to ciekawe, gdyby nie to, że czytelnik powieści Bronte zna rodzaj charakterów ludzi z tamtych rejonów z samych treści książek. Poza tym niecierpliwie czekałam na dowiedzenie się czegoś o Charlotte z "pierwszej" ręki. Trzeba jednak przyznać, że autorka ma rękę do barwnego snucia opowieści, przytaczania wielu ciekawych anegdot i niezanudzania swojego czytelnika. Gdyby biografia składała się wyłącznie ze słów padających z jej "ust", to w moich oczach mogłaby się nie kończyć. Jednakże znaczna jej część to po prostu korespondencja autorki Villette, która nie zawsze ciekawi, bo nie zawsze zawiera coś istotnego czy choćby interesującego. To nie z tych listów dowiedziałam się zajmujących szczegółów z życia rodziny - jak choćby dość obszernych wzmianek o dwóch starszych zmarłych siostrach - Marii i Elizabeth - które Ostrowski w swoim dziele pominął. Same wiadomości czyta się dość wolno i żmudnie, wiele razy trochę się zniechęcając, ale nigdy nie porzucając lektury. Nie można winić jednej z najciekawszych pisarek na świecie za język, którego używało się w jej czasach. I nie ma nic dziwnego w tym, że w zwykłej korespondencji nie wspomina o burzy uczuć, która musiała targać jej duszą, a którą Ostrowski w swojej książce stara się zgłębić. Przecież jej życie tak przepełnione groteskowością, smutkiem i tragedią, że łza się może zakręcić w oku. Cóż to musiała być za kobieta! Jakże silna, jakże pełna woli życia! A połączenie informacji z dwóch perspektyw daje jeszcze pełniejszy obraz jej niebanalnej osoby. Bo to jasne, że Gaskell nie wspomina o wielu osobach żyjących jeszcze, gdy tworzyła Życie Charlotte Bronte; o rzeczach w tamtym okresie oburzających - jak na przykład o przypuszczalnym romansie między Charlotte a jej nauczycielem, o którym wiemy dzisiaj. Ważne jest więc czytanie między wierszami.
Życie Charlotte Bronte czyta się raczej wolno i niekoniecznie cały czas z zainteresowaniem, ale ukończenie lektury daje wielką satysfakcję. Polecam ją wytrwałym fanom Charlotte Bronte, a także tym, którzy biografię Eryka Ostrowskiego mają już za sobą. Myślę, że Życie czytane jako pierwsze może zniechęcić czytelnika, natomiast już jako drugie - stanowi świetne dopełnienie informacji.
"Och" - szepnęła na to. - "Nie umrę, prawda? On nas nie rozdzieli, byliśmy tacy szczęśliwi"
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu MG! |
Właśnie czytam książkę Ostrowskiego (dopiero zaczęłam). Chyba nie nazwałabym jej biografią, to raczej pomnik wystawiony pisarce. ;) Nie wiem, może później te emocje opadną. Mam natomiast ogromną ochotę na opisywaną powyżej pozycję.
OdpowiedzUsuńPS Świetnie zatytułowałaś wpis! :)
Nie wiem czy przeczytam, ponieważ nadzwyczajnie w świecie nie znam tej autorki i póki co mam inne plany czytelnicze.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ;) Zapraszam i do siebie:
OdpowiedzUsuńhttp://oczami-ksiazkoholiczki.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Najpierw chciałabym przeczytać wszystkie książki Charlotte - przed sobą mam jeszcze "Profesora" oraz "Shirley", a dopiero potem sięgać po te dzieła biograficzne. Niemniej jednak obie książki mam na oku, a teraz przynajmniej wiem, żeby po Ostrowskiego sięgnąć w pierwszej kolejności :)
OdpowiedzUsuńElizabeth Gaskell znam z "Północ i południe" książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Nie jestem za to przekonana do tej książki. Nie przepadam za biografiami.
OdpowiedzUsuństr. 170. :)
OdpowiedzUsuńAch, bardzo lubię Charlotte! Chcę najpierw przeczytać wszystkie książki sióstr, a później zabrać się za resztę specjałów, które nam serwuje MG. :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym z wielką chęcią :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuń