piątek, 13 lutego 2015

Piekło jest puste? (Dziecko Rosemary)

Szekspir powiedział w jednej ze swoich sztuk, że piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj. Zdanie to brzmi poetycko, tajemniczo i groźnie. Zapewne jest też prawdziwe - przynajmniej zawsze tak uważałam.
Jakieś wątpliwości? Może trochę.
Po lekturze Dziecka Rosemary.

Rosemary i Guy Woodhouse zaczynają właśnie prowadzić wspólne życie. Wynajmują piękne mieszkanie i sceptycznie podchodzą do opinii, jakoby miałoby ono przynosić nieszczęście. Wszystko zmienia się w chwili, gdy kobiecie śni się, że została zgwałcona przez diabła, a niedługo potem okazuje się, iż jest w ciąży.

Ośmielę się założyć, że zdecydowana część z nas widziała film Romana Polańskiego, który jest ekranizacją dzieła Iry Levin. Film jest niezaprzeczalnie genialny i jestem to w stanie stwierdzić nawet jedynie po drugiej połowie, którą widziałam. Po papierowy oryginał sięgnęłam z chęcią zapoznania się z ową nieznaną dla mnie pierwszą połową historii Rosemary. Poza tym chciałam porównać fragment produkcji Polańskiego z całokształtem książki Levin. W końcu nie od dzisiaj mówi się "najpierw książka, potem film". Ze względu na znajomość zakończenia i ze względu na to, że film zwykle bywa gorszy. Ale nie tym razem, Drodzy Czytelnicy. Polański pozostaje Polańskim, a Ira Levin ze swoją książką może się schować... 

Dlaczego? Przede wszystkim książka jest niesamowicie niedynamiczna. Nie mówię, że nie czyta się jej szybko - pochłonęłam ją w jedną dobę. Po prostu... właściwie nic się w niej nie dzieje. Nie oczekiwałam energicznej akcji - w końcu wiedziałam, że ekranizacja bogatsza była raczej w odpowiedni klimat, aniżeli wartki ciąg zdarzeń, ale na pewno z uśmiechem powitałabym jakiekolwiek istotne zdarzenia. A jeżeli już musi ich nie być, to nie zaszkodziłoby chociaż wprowadzić tę specyficzną atmosferę grozy, która była największym atutem produkcji filmowej! Tymczasem atmosfera zgrzyta (dopiero pod koniec jej poziom wyraźnie wzrósł) i brak jest interesująco prowadzonej narracji. Obserwujemy jedynie bohaterów, którzy zdecydowanie nie są mistrzami ekspresji i którzy sami do końca nie wiedzą, o co im chodzi. Trochę więcej zaczyna się dziać, gdy Rosemary dopadają pierwsze wątpliwości co do prawdomówności jej lekarzy, sąsiadów, męża. Rozwija się piekielny wątek (który jest bardzo oryginalny!), a włos troszeczkę jeży się na głowie. Nawet sceptyczny czytelnik staje się niepewny, jeśli chodzi o moce nadprzyrodzone. Wtedy, owszem, robi się ciekawie. Szkoda, że tak późno! Zwłaszcza, że nawet wtedy z pewnością nie był to szczyt możliwości autorki, a przecież to właśnie na ukazanie końcówki wyczekiwałam z taką niecierpliwością, zastanawiając się, czy dorówna ona finałowi Polańskiego. Odpowiedź brzmi: nie. W filmie końcówka jest dość chaotyczna, gwałtowna i zostawiająca odbiorcę z wielkim znakiem zapytania na twarzy i pytaniem "ale o co tu chodziło, cooo?". Natomiast ostatnie strony książki są równie niezrozumiałe (summa summarum właśnie o to chodzi w tej historii, że nikt do końca jej nie ogarnia), ale o wiele bardziej rozwlekłe i nudne. Nietrudno zgadnąć, co jest lepsze.

Mimo wszystko nie jestem wielce rozczarowana lekturą Dziecka Rosemary. Właściwie dzięki jej niewielkiej objętości nie zdążyłam się nawet nią znużyć! Widzę jednak namacalną różnicę między filmem a oryginałem i nijak ma się ona do kolejności, z jaką zapoznawałam się z oboma dziełami. Jeśli mam coś polecać, to tylko ekranizację Polańskiego. Jest to naprawdę fantastyczny i warty obejrzenia film. A książka? Tylko jako dopełnienie wrażeń wywołanych filmem! 

5 komentarzy:

  1. Książka była moim zdaniem słaba. Tak właściwie to wszystko, co wiemy o Dziecku Rosemary zawiera się w przeciągu całej książki. Wszystkie opisy z okładek zdradzają za dużo. Rosemary zachodzi w ciążę gdzieś w 1/3 książki o ile dobrze się mylę. Zanim to się stanie, to wieje nudą.
    Filmu jeszcze nie oglądałam, bo chciałam najpierw przeczytać książkę. Mam nadzieję, że szybko nadrobię
    Zapraszam do siebie,
    http://worldofbookss.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się. Film jest absolutnie genialny ! Oglądałam go z zapartym tchem,a później nie mogłam zasnąć. Książkę mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po książkę nie sięgnę, bo już film nie zachwycił mnie, więc po co się męczyć...

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda, film jest fantastyczny. Sama miałam okazje go obejrzeć i muszę przyznać, że mocno mną wstrząsnął. Wybacz mi, ale na filmie spasuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książki raczej nie przeczytam, aczkolwiek film zdecydowanie chcę obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń