Z Boyem 7 po raz pierwszy zetknęłam się przy okazji ubiegłorocznej polskiej premiery drugiej książki jego autorki - Password. Nawet jeśli nigdy wcześniej nie słyszałam o Miriam Mous, to opis fabuły brzmiał obiecująco i postanowiłam, że przeczytam przy najbliższej okazji. Jednak żadna się ku temu nie trafiała, a w ciągu roku trochę zmieniły mi się gusta. Kiedy więc dwa dni temu przewracałam pierwszą stronę Boya, byłam pełna obaw. Jak się na szczęście okazało - niezupełnie uzasadnionych.
Wyobraź sobie, że budzisz się w samym środku niczego. Nie masz pojęcia kim jesteś i jak się tu znalazłeś. Nie masz ani jednego wspomnienia. W plecaku znajdujesz telefon z nagraną przez ciebie dla siebie samego wiadomością. Wiesz, że nie możesz udać się na policję. W plecaku znajdujesz trochę pieniędzy i zdjęcie budynku wyglądającego na więzienie o zaostrzonym rygorze. Co robisz?
Początek nie był zbyt zachęcający. Wszystko przez to, że Mous zaczęła z tzw. grubej rury. Czytelnik znajduje się w wirze wydarzeń nie mając jednocześnie pojęcia, o co właściwie chodzi. Nie zaprocentowało to u mnie zbyt wysoko, zwłaszcza że całość wydała mi się z miejsca wyjątkowo... młodzieżowa. Jakby nastoletni adresat nie był w stanie pojąć dialogów, w których nie będzie pojawiało się co dwie minuty słowo 'okej'.
Jednakże z czasem zaczęłam przyzwyczajać się do stylu autorki, a równo z tym akcja nabrała tempa. I sama nie wiem kiedy, ale naprawdę wciągnęłam się w tę książkę! Może rzeczywiście opisywane spiski rządowe nie są zbyt prawdopodobne, a autorka jakoś nie pomaga czytelnikowi uwierzyć w nie (naprawdę, momentami miałam wrażenie że King o wampirach pisze bardziej przekonująco)... ale nie przeszkadza niemożliwości oderwania się od Boya 7. W dziewięćdziesięciu dziewięciu przypadkach na sto nie można odgadnąć tu, co zaraz się wydarzy, a stracona pamięć bohatera nie ułatwia rozwikłania namnażających się tajemnic i pytań - w głównej mierze o to, komu można zaufać.
Boy 7 całkowicie mnie zaskoczył! Nie wiedzieć czemu spodziewałam się, iż będę się przy nim nudzić, a nawet męczyć. Nic podobnego. Może i nie zostanę największą fanką tej książki, ale zdecydowanie nie żałuję jej lektury. Dynamiczna akcja, napięcie, luki w pamięci... mniej wprawiony w czytanie thrillerów czytelnik powinien być zupełnie usatysfakcjonowany - a ten trochę bardziej, jak ja, na pewno znajdzie w Boyu 7 miłą, typowo wakacyjną odskocznię. Polecam.
Moja ocena: 5/10
Za możliwość zrecenzowania "Boya 7" dziękuję Wydawnictwu Dreams! |
Słyszałam już wcześniej, ale średnio mam ochotę teraz na taką średnią książkę. Wolę coś, co zapadnie mi w pamięci na dłużej. :)
OdpowiedzUsuńNo ej, ta książka jest taka wow wow. Recenzja jest entuzjastyczna w sumie, ale Twoja ocena już nie :( Serduszko mi pęka. :(
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam, jak w bibliotece znajdę :)
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna czy książka mi się spodoba. Muszę się jeszcze nad nią zastanowić :)
OdpowiedzUsuńNiestety trochę za stara na nią jestem
OdpowiedzUsuńNiestety nie w moim stylu, ale jeżeli kiedyś wpadnie w moje ręce, na pewno nie oddam jej bez przeczytania i sprawdzenia, jakie zrobi na mnie wrażenie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Słyszałam o tej książce, ale kupić nie kupić, raczej jesli trafię w bibliotece to wypożyczę.
OdpowiedzUsuńJa czytałam i bardzo mi się podobała, chociaż raczej nie znalazła się na liście moich ulubionych książek xd
OdpowiedzUsuń