czwartek, 18 września 2014

O przemijaniu pięknych chwil (Baśniarz - Antonia Michaelis)

Antonia Michaelis podbiła swoim Baśniarzem wiele, wiele serc. I nawet jeśli druga wydana przez Dreamsa jej książka nie była przyjęta aż tak ciepło, to mnie akurat zaczarowała. Dlatego więc marzyłam o przeczytaniu dzieła, które pokochali już dokładnie wszyscy - przecież musiało oznaczać to, że jest jeszcze lepsze. A jak przedstawia się rzeczywistość?


Życie Anny nie jest niezwykłe. Ma miłych rodziców, niesamowicie sterylne mieszkanie, jest niezła w grze na flecie, a przygotowania do matury idą jej dobrze. Żyje w bańce mydlanej oddzielającej ją od imprezujących rówieśników... Do czasu, aż bańka pęka, a dziewczyna znajduje małą lalkę - należącą, jak się okazuje, do młodszej siostry Abla Tannateka: szkolnego dealera, tajemniczego outsidera i wagarowicza. Dziewczyna zaczyna go śledzić i przypadkiem wpada na niecodzienną historię z nutą grozy i kropel krwi. A może tylko baśń?

Jak wspomniałam, miało być mrocznie, klimatycznie, baśniowo. Tymczasem okazało się, że  Baśniarz to w gruncie rzeczy kalka Dopóki śpiewa słowik (a raczej na odwrót, ale nie zmienię kolejności, w jakiej czytałam obie książki). Ma wszystkie cechy tej powieści, ale jest uboższy o mniej interesującą i niezwykłą fabułę. Wszystkie nagromadzone tajemnice mają strasznie przyziemne wyjaśnienia, dopatrzeć się można kilku nieścisłości, zakończenie nie jest nie do przewidzenia. Brakowało mi też jakiegoś niedopowiedzenia, dzięki któremu miałabym mocnego kaca książkowego, niedosyt jak stąd do wieczności i równie wielką ochotę na Tygrysi księżyc, który notabene czeka u mnie na półce. 

Ale moment. Nawet jeśli zupełnie nie porwał mnie wątek miłosny, który w moim odczuciu wziął się trochę znikąd, i nie przekonała mnie snuta przez Abla baśń (która mimo to w kunsztowny sposób przeplata się i łączy z właściwą historią), niby największy atut tej książki - to jednak nie będę wspominała Baśniarza źle. W gruncie rzeczy był on niesztampowy i niemalże można było czuć mróz oszraniający kartki. A czytało się go w naprawdę szybkim tempie i przyjemnej atmosferze. Zdecydowanie nie był zły. Tylko raczej - przeciętny. Może nawet trochę mniej niż przeciętny. Jednak nic nie poradzę, że przed lekturą naczytałam się setek opinii wychwalających książkę pod niebiosa - i że czytałam ją, w przeciwieństwie do większości ich autorów, już po Dopóki śpiewa słowik? Nie mówię, że nie było tu powodów do emocji. Myślę że były - poruszone zostały naprawdę ważne tematy, i to w niebanalnych słowach. A jednak skończyło się to tak, że tu, gdzie inni płakali, ja nawet nie mrugnęłam. 

Żebyśmy się zrozumieli: ja naprawdę nie żałuję lektury Baśniarza. Uważam, że to dość dobra książka, ale niestety na pewno nie niezwykła. Ale jednak - warta przeczytania, chociażby po to, żeby mieć zdanie. Nie usłyszycie ode mnie niczego cieplejszego, ale i tak myślę, że powinniście ją przeczytać. Jeśli nie naczytaliście się zbyt wielu pochlebnych recenzji, powinna do Was przemówić. 

Powiem chwili... - szepnęła. - ...zatrzymaj się, jesteś tak piękna. 

11 komentarzy:

  1. Nie zgadzam sie. W ogóle.
    Baśniarz to książka, która wprowadza w tajemniczośc i grozę już od prologu, który mnie calkowicie zauroczył i zmroził krwi w moich żyłach. A im dalej w las, tym coraz lepiej. Przeżywałam tę książką całą sobą i czułam jak każde słowo uderza we mnie z wielką siłą, tatuując się w moim sercu i umyśle. Zakończenie? Genialne. Bohaterzy? Cudowni. Klimat? Przerażający, zimny, niebanalny, perfekcyjny. Książka? Najlepsza. Godna szczególnego miejsca w moim sercu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może jednak pozwolisz, że będę miała swoje zdanie? xd

      Usuń
    2. High Five, Daria! Ja nawet teraz pamiętam, jakim słowem zaczynał się prolog :D

      Usuń
  2. Mam wrażenie, że nie czytałyśmy tej samej książki.
    b-e-z k-i-t-u
    A ja Baśniarza uwielbiam, oo! Bardzo, bardzo mocno, niewyobrażalnie mocno, nie masz pojęcia jak ogromne emocje we mnie wywołała ta ksiązka, jak moje serce poruszyła i jak cholernie jest mi przykro, że dla ciebie jest co najwyżej dobra. Bo dla mnie to piękna opowieść, piękna miłość... Nie chcę nic sugerować, ale wiesz, miłość Romeo i Julii prędzej się znikąd wzięła niż miłość Anny i Abla. Tak tylko... no. I nie rozumiem za cholerę dlaczego uważasz, że B to kalka DŚS, a raczej na odwrót? :o
    I dlaczego zrezygnowałaś na blogu z ocen, hm? xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo te książki są praktycznie identyczne, tylko że Słowik lepszy XD
      nie wiem, tak wyszło.
      wątek miłosny to zresztą jedno, cała oprawa to drugie. Szekspir wygrywa.

      Usuń
  3. Nie miałam jeszcze okazji, by przeczytać tę książkę, choć słyszalam o niej mnóstwo dobrego. W wolnym czasie zamierzam sięgnąć, ale kiedy on się znajdzie...? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja kocham tę książkę. Jest częścią mnie samej, bo wywarła na mnie bardzo duży wpływ. Przy niej płakałam i śmiałam się równocześnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się podobała ta książka, ale rozumiem, że nie każdy może mieć takie odczucia :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem ta książka ma w sobie jakąś magię - jest po prostu piękna. I szalenie smutna.

    OdpowiedzUsuń
  7. A dla mnie Baśniarz był po prostu miazgą. Miałam po nim takiego kaca książkowego, że masakra.. :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Ile razy ja się spotkałam z czymś takim, że przeczytałam mnóstwo pochlebnych opinii, a wyszło... nie tak dobrze? Czasami to jest u mnie kwestia oczekiwań, czasami, że książka jest po prostu zła, o. Baśniarza, w przeciwieństwie do Ciebie, pokochałam i chociaż przez kilka tygodni nie mogłam się pozbierać po tej historii i dobrze ją wspominam, to nie jest to powieść, którą darzę jakimś sentymentem, czy czymś, niestety. Ale zgadzam się z Tobą, że trzeba przeczytać, żeby samemu wyrobić sobie opinię. :)
    Pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń