środa, 16 lipca 2014

Jeśli zostanę

Czasami nachodzi mnie ochota na przeczytanie czegoś lekkiego i niezobowiązującego. W tym przypadku padło na Jeśli zostanę, do której przekonał mnie świetny trailer zbliżającej się ekranizacjiCiekawiła mnie główna bohaterka wiolonczelistka oraz - jak słyszałam - niebanalna poruszająca historia. I wiecie co? Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje, bo jeszcze nie tak dawno z całą pewnością skrytykowałabym i tę książkę, i inne które ostatnio recenzowałam, nie zostawiając na nich suchej nitki. Może ma na mnie wpływ letnie rozleniwienie, a może zdarzenia w życiu prywatnym, nie wiem. Ale faktem jest, że Jeśli zostanę naprawdę mi się spodobało.


Siedemnastoletnia Mia ma dwa marzenia - dostać się na Juilliard School, gdzie mogłaby w pełni rozwinąć swoje umiejętności wiolonczelistki, a także żyć ze swoim chłopakiem Adamem długo i szczęśliwie. Jej życie jest wręcz idealne. Pełne smutków i radości, łez i śmiechu. Nie zamieniłaby je na żadne inne... aż Ktoś podejmuje decyzję za nią. Mia traci w wypadu rodziców, a sama trafia na OIOM. W niesamowity sposób może obserwować swoje ciało i zdarzenia z boku. Musi podjąć trudną decyzję - zostać, i stawić czoła życiu zmienionemu o 180 stopni, czy zamknąć oczy i odpłynąć?

Zacznę od tego, że słusznie byłam zaciekawiona postacią Mii ze względu na jej grę na wiolonczeli. Bez niej dziewczyna byłaby sympatyczna, ale... zwykła. Nie wyróżniająca się niczym z tłumu innych postaci literackich. A wiolonczela dodała jej niepowtarzalnego uroku, a dodatkowo zbliżyła mnie z nią. Bo może nie gram akurat na wiolonczeli, ani nawet muzyki poważnej, ale zdecydowanie potrafię zrozumieć wielką miłość do instrumentu, słuchanie z głośników wcześniej wykonywanych utworów, i tak dalej. Autorka świetnie poradziła sobie z realistycznym oddaniem "relacji" dziewczyny z jej instrumentem. Tak samo zresztą jak z jej chłopakiem. Miłość Mii i Adama nie była z gatunku tych, co wybuchają nagle i niespodziewanie, a potem równie szybko się wypalają. Jako czytelnik mogłam obserwować poznawanie się pary, potem stopniowo coraz mniejsze onieśmielenie, aż wreszcie prawdziwe uczucie - wszystko dzięki temu, że przez znaczną część książki Mia po prostu wspomina, próbując zdecydować czy warto zostać. W związku z tym odbiorca nie spędza aż tak dużo czasu w przygnębiającym szpitalu, tylko raczej w domu głównej bohaterki. Więc mimo, że zdarzenia na OIOMie naprawdę mogą poruszyć (nie spodziewałam się tego, ale w jednym momencie nawet płakałam), to wiele razy trafia się też okazja do szczerego śmiechu z ironicznego ojca dziewczyny, czy klnącej jak szewc jej matki.

Jeśli zostanę porusza też wiele ważnych tematów. Na przykład, co jest łatwiejsze: życie czy śmierć? Kto jest większym egoistą: chora osoba decydująca się na odejście, czy jej bliscy myślący tylko o tym, jak poradzą sobie bez niej? Czy jest po co żyć, nie mając nikogo bliskiego przy sobie? Książka, choć krótka i z pozoru lekka, zmusza do paru dłuższych refleksji. I nawet mimo przewidywalnego zakończenia sprawia, że zdecydowanie nie można przejść koło niej obojętnie.

Książka pani Forman mocno mnie zaskoczyła. Spodziewałam się przeciętnego czytadła, a otrzymałam historię która na parę dni zawładnęła moim sercem. Może to nie najambitniejsza, ani nawet najoryginalniejsza na świecie historia, ale z pewnością warta przeczytania. Polecam. 

Moja ocena: 7/10


13 komentarzy:

  1. Bardzo chce to przeczytać, a ty mnie tylko zachęciłaś! Nigdzie nie moge znaleźć.. : c

    OdpowiedzUsuń
  2. O "Jeśli zostanę" słyszałam sporo, ale z początku nie byłam specjalnie zainteresowana tą książką. Dopiero, tak jak ciebie, do przeczytania książki zachęcił mnie zwiastun, który jest po prostu świetny. Teraz czekam albo na dodruk książki, bo nie można jej nigdzie dostać albo na wydanie filmowe, bo plakat do filmu bardzo mi się podoba i po cichu liczę na to, że w takiej formie "Jeśli zostanę" zostanie wydane :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś zdecydowanie dla mnie, muszę się rozejrzeć w bibliotekach, jak tylko wrócę z pierwszego wakacyjnego wyjazdu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedno Ci trzeba przyznać - potrafisz biednego człowieka zachęcić. Ja nie chcę nic mówić, ale ... tego w bibliotece na pewno nie ma ! :?//
    Piosenka i okładka - i to, i to ładne . :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie przeczytam :)
    Pozdrawiam,
    Natalia :3

    OdpowiedzUsuń
  6. tą książkę mam w planach:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdecydowanie pozycja dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie słyszałam nigdy porzedtem o tej książce, ale chetnie bym ją przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja również czytam o tej książce pierwszy raz. Chętnie się z nią zapoznam. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam ją kiedyś, jakieś dobre kilka miesięcy temu. I choć teraz dokładnie jej nie pamietam, to wiem, że wtedy bardzo przypadła mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham! Boże, ile ja łez wylałam przy tej książce (taki czas miałam nieciekawy...) Naprawdę polecam gorąco każdemu i mam nadzieję, że ekranizacja będzie godna pierwowzoru!

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytam, a wtedy zobaczymy czy i ja łzy uronię :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo bym chciała przeczytać tę książkę, a Twoja recenzja tym bardziej mnie do niej zachęciła, więc na pewno będę się za nią rozglądać w bibliotekach i księgarniach :)

    OdpowiedzUsuń