Już dawno nie oglądałam horroru, który sprawiłby, że myślałabym o nim ze strachem po ciemku.
Co właśnie zresztą robię, pisząc ten tekst o wpół do drugiej w nocy.
Chodzi o Jako w piekle, tak i na Ziemi - młodziutki horror, który poleciła mi koleżanka, ze słowami, że na pewno mnie przerazi. Opowiada on grupce młodych ludzi, którym przewodzi rudowłosa Scarlett, poszukujących Kamienia Filozoficznego. Kierując się wskazówkami znalezionymi na nagrobku Nicholasa Flamela, udają się do katakumb znajdujących się pod Paryżem.
Od razu dostrzegłam, że film ma w sobie sporo potencjału. Od razu mnie do siebie zachęcił i zlikwidował wszelkie myśli, aby go wyłączyć. Co prawda tematyka *grupka młodych ludzi udająca się do tajemniczego/groźnego/nawiedzonego/ciemnego/wszystko naraz miejsca, bez drogi powrotu, nagrywająca wszystko* pojawia się w co najmniej połowie powstałych horrorów, ale chociaż Jako w piekle, tak i na Ziemi właściwie niczym się od reszty nie różni, to odebrałam go jako o wiele bardziej interesujący. Niezmiennym zostaje jednak to, że gdy z miejsca poznajemy pięć czy sześć postaci, których właściwie nikt nie przedstawiał z imienia i nazwiska, a w katakumbach jest ciemno, to ja zaczynam się gubić. Jak dla mnie wszyscy archeolodzy mogliby mieć przyczepione plakietki z imieniem na czole, byłoby łatwiej. Jednakże dowodząca wyprawy - Scarlett - na szczęście w zdecydowany sposób odróżniała się od swoich towarzyszy. Wywarła na mnie naprawdę mocne wrażenie! Wciąż nie mogę się nadziwić jej determinacji i odwadze. Uwielbiam takie postacie!
Poza tym pewnie nie będzie niespodzianką, że w podziemiach panuje niezły chaos, wszyscy wołają się w jednym momencie, sporo rzeczy po prostu nie widać (przez ciemność, zawalenia się korytarzy, et cetera) - a to także nie ułatwia zrozumienia, co właściwie dzieje się na ekranie. Od czasu do czasu jednak to się udaje, a wtedy - klękajcie narody! Jako w piekle, tak i na Ziemi oprócz mistrzowsko skonstruowanej fabuły, może pochwalić się zapierającymi dech w piersiach detalami. Mam na myśli przede wszystkim wszystkie misterne, związane z teologią pułapki zastawione 600 lat wcześniej. Wszystkie zasadzki zazębiają się ze sobą w ścisły sposób, a jedna jest bardziej wymyślna od drugiej. Nieraz nie umiałam wydukać z siebie nic innego niż pełne podziwu "ooo"!
Najciekawiej jednak zaczęło się robić, kiedy grupka zeszła tak nisko, że znalazła się... sami zgadnijcie, gdzie. Reżyser przeszedł sam siebie! Doszłam jednak do wniosku, że niestety, mimo wszystko, nie jest to straszne. Jako w piekle, tak i na Ziemi potraktowałam raczej jako mrożący krew w żyłach thriller, a nie przerażający horror. Nie spotkamy tu szatana czyhającego za rogiem, za to raczej swoje najmroczniejsze lęki i demony przeszłości. Film w świetny sposób przedstawia wizję piekła reżysera, z którym w pełni się pod tym względem zgadzam! Przesłanie to jedna z najmocniejszych stron Jako w piekle...
Nie jest to najlepszy film, jaki obejrzałam, ale na pewno pozytywnie odróżnia się od innych podobnych sobie. W czasie oglądania nie przeraża ani trochę - jedynie fascynuje i nie pozwala oderwać od siebie oczu - ale zmienia się to w nocy, gdy gaśnie światło. "Strach" nie jest tu najlepszym słowem, ale na pewno trudno jest przestać o nim myśleć. I chociaż prawie na pewno do niego już nie wrócę, to jednak analizować będę jeszcze długo. Gorąco polecam!
Nie przepadam za horrorami, więc odpuszczam sobie na razie. Ale kiedyś, kto wie? Zaintrygował mnie bardzo, więc tytuł zapisuję. :)
OdpowiedzUsuńJestem strasznym tchórzem wiec raczej nie oglądam horrorów, ale zaciekawiłaś mnie i koniecznie muszę namówić kilu znajomych, żeby razem ze mną obejrzeli.
OdpowiedzUsuńNapiszę tak - czytam horrory, ale bardzo rzadko je oglądam. Często jestem w domu sama,(nie wliczam dzieci) więc raczej na film się nie skusze.
OdpowiedzUsuńOglądałam to w Sylwestra z grupką znajomych. Na początku okropnie się dłużył, dopóki nie zeszli do podziemi - a potem to już się działo. Jedna stłuczona szklanka, przewrócone krzesło i niekończące się krzyki... Chyba nie lubimy filmów, gdzie napędza się stracha poprzez nagłe wyskakiwanie upiornych rzeczy na ekranie. Ale i tak było fajnie. Nietypowo.
OdpowiedzUsuńI zakochałam się w oficjalnym plakacie filmu :)
Zdecydowanie nie dla mnie, nie mogłabym spać po nocach!
OdpowiedzUsuńJa się boję własnego cienia, więc ani horror, ani, jak sama to nazwałaś, "mrożący krew w żyłach thriller" nie są moimi ulubionymi gatunkami filmowymi.
OdpowiedzUsuńAle cieszę się, że Tobie przypadł do gustu :D
A ja bym z chęcią obejrzała. Recenzja jak i animacja wyglądają bardzo interesująco :)
OdpowiedzUsuńEee, obejrzałabym może gdybym miała czas, ale że go nie mam, to nie obejrzę :)))) natomiast obejrzę jeszcze raz if i stay B| bo czas mam na to xdd ~novel by me
OdpowiedzUsuńWidziałam to na nocy filmowej.... Poryczałam się ze strachu i nie mogłam się dziesięć minut uspokoić.... ;-;
OdpowiedzUsuń