sobota, 7 marca 2015

Nadzieja matką głupich? (Hopeless)

Ostatnia przeczytana przeze mnie książka z gatunku YA/NA (nie odróżniam, nie bijcie!) to, o ile dobrze pamiętam, Morze spokoju. Moja relacja z nią była dość skomplikowana. Na początku nie podobała mi się prawie tak bardzo, jak to tylko możliwe, a kilkaset stron później, ku własnemu zdziwieniu, zakochałam się w niej. Krótkotrwale, co prawda, ale intensywnie.
Z analogicznym dystansem podeszłam do powieści, która zatrzęsła polskim rynkiem wydawniczym: Hopeless. Czy historia zatoczyła koło i książka podbiła moje serce? A może okazała się zupełnie beznadziejna i znienawidziłam ją? Zobaczcie sami!


Sky podejmuje najważniejszą decyzję w swoim życiu: postanawia, że ostatni rok będzie uczyć się, jak wszyscy, w szkole. Do tej pory uczyła ją matka, która nie pozwalała córce mieć też telefonu czy internetu. Siedemnastolatka nie stała się jednak z tego powodu dziwna - przeciwnie, ma najlepszą przyjaciółkę; spotyka się z chłopakami, których wpuszcza nocą przez okno. Problem polega na tym, że jej przyjaciółka Six wyjeżdża na drugi koniec świata w tym samym dniu, kiedy tajemniczy chłopak zaczepia ją na ulicy, myląc z kimś innym.

Już z wielu ust słyszałam, że mam nieokreśloną awersję do bestsellerów (pomijając rzecz jasna, że obecnie niemal wszystko określa się mianem bestsellera). Myślę, że to jednak nie do końca tak. Zostańmy przy przykładzie Morza spokoju - przecież w wakacje mówił o nim każdy! A jednak wciąż pamiętam swoje morze uczuć po przeczytaniu ostatniego zdania. Z Hopeless miało być podobnie. Różnica polegała na tym, że na początku postanowiłam wstrzymać się z oceną, zanim dowiem się więcej. Była to dobra decyzja, bo szybko okazało się, że powieść Hoover czyta się niesamowicie szybko i przyjemnie. Hopeless jest rewelacyjnie napisane! Język przystosowany do młodego czytelnika sprawia, że powieść nie sposób przeczytać w dłużej niż kilka dni. Ja pochłonęłam ją przykładowo w półtora. Poza tym dynamika akcji nie pozostawia wiele do życzenia i nie sposób się podczas lektury nudzić. Inna sprawa, że owe wartko następujące po sobie zdarzenia, oprócz powierzchownego zaintrygowania, nie wywoływały większego zaskoczenia czy bicia serca. Pod tym względem nie jestem w stanie pojąć fenomenu książki: połowę tajemnic przewidziałam sama, a połowę skwitowałam zwykłym "o, nie spodziewałabym się". Tak samo rzecz ma się z wątkiem miłosnym, który rzekomo łamał serca i wyciskał łzy dziesiątków czytelników. Mogę go określić jako słodki i kochany; wiele razy nawet za bardzo i w widoczny sposób nienaturalnie. Oprócz tego, że oczywiście dotyczy miłości, którą każdy chce przeżyć, nie sprawia, że w jakiś szczególny sposób ma się ochotę na znalezienie się na miejscu głównej bohaterki. Zwłaszcza, że mdlała ona prawie tak często, jak Anastasia i Bella przygryzają wargi. 

Obiektywnie patrząc, Hopeless jest nie różniącą się od innych młodzieżówką. Jak to bywa z tym gatunkiem, z pewnością nie zrobi wrażenia na oczekujących wysokiego poziomu i wpasuje się w gust nieoczekujących zbyt wiele. Jeśli chodzi o mnie, to jestem bardziej na tak niż nie. Za parę tygodni zapomnę o tej książce i jestem tego świadoma, ale skłamałabym mówiąc, że nie podobała mi się. W każdym razie postaram się szybko zdobyć kontynuację i nie tracić nadziei na to, że będzie ona przynajmniej równie dobra!*

Tak, tytuł drugiego tomu to Losing hope.

8 komentarzy:

  1. TAK NATALIA JEST ŚWIETNA BO CI JĄ POŻYCZYŁA! I POŻYCZY CI "DRUGĄ CZĘŚĆ" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna pochlebna recenzja Hopeless, która utwierdza mnie w fakcie, że czym prędzej muszę wziąć swój tyłek, zawlec go do księgarni i wyjść z oba tomami, zaszyć się pod kocem, z herbatą i książką w ręku, a potem napisać, jak bardzo Hopeless mi się spodobała. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lektura tejże książki przede mną, ale nie ukrywam, ze oczekuje po niej wiele.

    OdpowiedzUsuń
  4. Planuję jej przeczytanie od dnia premiery, jednak do tej pory tego nie zrobiłam. Ogromnie jestem ciekawa tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się podobała o ciupinę bardziej niż Tobie :) A Losing Hope i Szukając Kopciuszka były jeszcze lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu przeczytam... mam ją na liście do przeczytania w tym roku :) Mam nadzieję, że spodoba mi się trochę bardziej niż Tobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam różne opinie o "Hopeless" jedne pochlebne, drugie nie za bardzo. Sama jestem w trakcie czytania więc nie zapeszam ;)

    OdpowiedzUsuń