poniedziałek, 6 maja 2013

Tędy do raju

Dom to instytucja, o której marzy wielu. I bynajmniej nie chodzi tu o dach nad głową (który też jest obiektem pożądania, ale to już inny temat). Mam na myśli ciepło domowego ogniska, zasiadanie z rodziną - bo tylko ona będzie przy tobie zawsze - przy kominku (lub, jeśli go brak - stole) i dzielenie się wrażeniami dnia... Kusząca perspektywa, nieprawdaż? Szkoda tylko, że prawdziwy dom jest już zjawiskiem coraz rzadszym...


Piętnastoletnia India Jones wraz z rodzicami-bankrutami przeprowadza się po raz kolejny. Tym razem "przystankiem" został londyński dom jej ciotki. Niestety, dziewczyna nie ma okazji poznać bliżej nowe miejsce, bo zajęci nowymi pracami rodzice zrzucają odpowiedzialność opiekowania się nastolatką na barki wspomnianej już wyżej cioci, przebywającej wtenczas w Grecji. India spotyka w samolocie chłopaka - Joe'go - poznanego w Londynie... Tylko dlaczego zawsze w jego obecności robi coś głupiego? Wyobcowana, osamotniona i przytłoczona brakiem zainteresowania rodzicieli, dziewczyna zapisuje się na kurs medytacji. Marzy o znalezieniu siebie, pogodzeniu się z rzeczywistością; odpowiada na pytania o sens życia, miłość i szczęście. 


Książka ta zalegała na mojej półce od dobrych kilku lat. Postanowiłam zmienić ten stan rzeczy, ale bynajmniej do lektury mnie nie ciągnęło. I z przykrością muszę stwierdzić, że... miałam rację.


Pierwszym co rzuciło mi się w oczy, była kreacja głównej bohaterki oraz jej najlepszej przyjaciółki (bądź co bądź nieodzownej w tego typu utworach...). Nie wiem, czego się spodziewałam, ale na pewno nie tego! Piętnastolatki okazały się być pustymi, infantylnymi dziewczynami, obowiązkowo tragicznie niezrozumianymi przez świat, czekającymi z upragnieniem na pierwszą miłość, z dwoma tematami do rozmowy: chłopcy i ubrania. Szczerze mówiąc myślałam, że autorkę stać na więcej oryginalności. Dodatkowo obie nastolatki miały niepokojąco ubogie słownictwo; co drugi wyraz był kolokwializmem (chociaż może lepsze to niż wulgaryzmy, których na szczęście nie było wcale). Przykład? "Ma 17 lat (...) i jest totalnie super", "przyjrzawszy się mu stwierdziłam, że wygląda superbosko". Takich określeń nie używają nawet prawdziwi nastolatkowie, więc można wnioskować z tego to, iż pani Hopkins ma bardzo niskie o nas mniemanie. 
Kolejną wadą będzie schematyczność - m.in. rodzice nie mający czasu dla córki. Tak, to jest smutne, ale nie widzę potrzeby, aby wciskać ten problem w już i tak szablonową historię. Złość na rodziców, bunt, czy - przy tej sytuacji przymknęłam oczy i wyszeptałam 'błagam, tylko nie to' - zakochanie się od pierwszego wejrzenia, w zupełnie obcej osobie, poznanej (czy też raczej: spotkanej) w minimarkecie.  Można ironicznie rzec: jak romantycznie. Ponadto obiekt uczuć bohaterki był tak zwanym "badboyem", czyli typem spod ciemnej gwiazdy, za którym ciągnie się sznut złamanych serc. To zauroczenie się samo w sobie było sztuczne, ale kiedy India wciąż potykała się, oblewała napojami, czyli słowem: wygłupiała przed Joe'm, moja nadzieja na wyższy poziom w głębi książki umarła. 
Spodobał mi się natomiast pomysł na kurs medytacji. Mądrości Sensei'a (krótkie refleksje dotyczące życia i naszego pobytu na Ziemi) były trafne i prawdziwe; wymagały też chwilowego zastanowienia się. Zaletą jest tu także długość utworu: 200 stron, które czyta się szybko acz niechętnie. Summa summarum nasza droga przez mękę trwa jednak tylko jeden dzień, a tyle można jeszcze wytrzymać.

Podsumowując "Tędy do raju" to książka pozbawiona jakiegokolwiek potencjału, którą ma się ochotę wyrzucić przez okno po pierwszych 10 stronach... Oceniam ją na 4/10. Nie poleciłabym jej nikomu - chyba, że miłośnikowi gatunku, a i to nieszczególnie. Moim zdaniem nie nadaje się ona nawet jako lekka lektura na plażę, bo kiedy utwór jest kilka razy lżejszy aniżeli powinien, to też nie jest dobrze. 

Wyzwania:
 Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 1,6 cm

21 komentarzy:

  1. Ustalone - będę omijać szerokim łukiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam się, że nie słyszałam o tej książce a po przeczytaniu twojej recenzji, nawet gdybym ją gdzieś zobaczyła to będę się trzymała od "Tędy do raju" z daleka! Podałaś minusy w pełni uzasadnione więc wierzę Ci, że ta powieść to koszmar. ;)
    Nie cierpię jak w książkach główne bohaterki są puste i nie potrafią o niczym innych gadać oprócz chłopaków i ubrań.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś czytałam podobnego potworka i z pewnością od "Tędy do raju" będę się trzymać z daleka. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech, czy ja wiem? Książka została wydana 3 lata temu (w czerwcu 2010). Jest to czas, kiedy na rynek zaczęły wychodzić podobne historie - romantyczne, schematyczne, dla nastolatek, itd. Mnie osobiście "Tędy do raju" spodobało się z kilku powodów. Po pierwsze, jest to odskocznia od tych wszystkich paranormalnych romansideł z wampirami, aniołami lub wilkołakami w tle. Po drugie, można się przy niej trochę pośmiać. Jest krótka, przyjemnie się czyta, lekka, w sam raz na jeden wieczór. Szanuję Twoje zdanie i dla wymagającego czytelnika wypisane przez Ciebie wady faktycznie mogą przeszkadzać w czytaniu, ale jeśli ktoś chce przez chwilę poczuć się jak zakochana nastolatka, śmiało może sięgnąć po "Tędy do raju" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najgorsze co może być, powielanie utartych schematów, bo przecież nastolatki to tylko ubraniami i chłopakami się interesują... Szczerze mówiąc nie ciągnie mnie do takiej tematyki, ale raz na jakiś czas zdarza mi się przeczytać takie obyczajówki. A tak w ogóle to widzę, że się z recenzjami rozpędziłaś, wynik na maj z pewnością będzie lepszy niż w kwietniu. :> Ja drugą część "The Walking Dead" już kilka dni męczę, a dopiero w połowie się rozwinęła i jest lepiej. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a od czego był w końcu weekend majowy? ;) w 5 dni przeczytałam koło 800 stron i już dawno nie byłam tak czytelniczo spełniona :D

      Usuń
  6. Młodzieżówki zazwyczaj mają to do siebie, że często fabuła jak i schemat powtarzają się. Niektóre są naprawdę dobre, jednak większość to powtórka z rozrywki. Jak z twojej recenzji wynika "Tędy do raju" należy do tej drugiej kategorii, której ja nie tykam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam swego czasu na nią dużą chrapkę, ale mi przeszło.

    OdpowiedzUsuń
  8. Eh, widząc twój post myślałam, że będzie dotyczył ciekawej książki (okładka mi się spodobała) no ale się po okładce nie ocenia.. z pewnością po nią nie sięgnę, wystarczająco mnie odstraszyłaś o.O xD
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam tą książkę zaraz po wydaniu (no nie wiem czy tak zaraz, ale napewno czytałam ją kilka lat temu) i wtedy "Tędy do raju" mi się spodobało. Teraz pewnie inaczej bym ją oceniła.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. W ogóle do mnie nie przemawia :(

    OdpowiedzUsuń

  11. Dobrze wiedzieć, na pewno po nią nie sięgnę! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki na pewno po nią nie sięgnę;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie lubię takich książek... Raczej wątpię czy nawet przed przeczytaniem Twojej recenzji bym się za nią zabrała :)

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  14. Moze okazać się ciekawa, warto spróbowac.

    OdpowiedzUsuń
  15. Hmm, no cóż, tak po okładce i pierwszym opisie sądziłam, że to będzie ciekawa książka. Widać nie...

    OdpowiedzUsuń
  16. A zapowiadało się ciekawie ;) Przypomina mi to ,,Kiedy byłeś mój", słownictwo wogóle do nastolatek niepodobne ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. A mi sie podobała, lekka książka na jedno popoludnie. Przeczytałam również drugą część, jednak pierwsza wydawała mi się lepsza.

    OdpowiedzUsuń
  18. "kiedy utwór jest kilka razy lżejszy aniżeli powinien, to też nie jest dobrze" - dokładnie. Czemu by się nie relaksować przy lekkich lekturach? Jednak kiedy w ręce wpada coś po prostu słabego, a nie zobowiązującego, to się odechciewa.

    OdpowiedzUsuń
  19. 4/10 ? to i tak wysoko oceniłaś ^^
    i według twoich wskazowek bede omijać :D

    OdpowiedzUsuń