Czasami wydaje się, że jeśli jedna historia - jak ta o osieroconej biednej dziewczynie, balu organizowanym przez księcia i pomocy dobrej wróżki, czyli bajka zwana dalej Kopciuszkiem - obiegnie cały świat w najróżniejszych formach, to nie da się wymyślić już żadnego nowego jej wyglądu. Wyjątkiem będzie tu książka Marissy Meyer, która swoim debiutem zmieniła motto przewodnie Kopciuszka brzmiące "nigdy nie mów nigdy", na "możesz wszystko". Na pierwszy rzut oka różnica jest znikoma, ale po przeczytaniu "Cinder" robi się znacząca.
Nowy Pekin, 126 lat po zakończeniu IV wojny światowej. Całą Ziemię dręczy śmiertelna, nieuleczalna choroba - lutemosis. Cinder, szesnastoletni cyborg, utrzymuje siebie, swoją opryskliwą i wyrachowaną opiekunkę prawną oraz jej dwie córki... pracą mechanika. Pewnego dnia stragan dziewczyny odwiedza sam książę Kaito. Jednak tego samego popołudnia młodsza siostra Cinder zapada na niebieską gorączkę. Adri, opiekunka Cinder, wydaje tę ostatnią w ręce lekarzy, jako królika doświadczalnego. Równa się to oczywiście z wyrokiem śmierci. Dziwnym trafem szesnastolatka okazuje się być odporna na chorobę. Będąc w królewskim laboratorium, po raz kolejny spotyka Księcia - jego ojciec, sam cesarz, także walczy z lutemosis i w związku z tym chłopak przygotowuje się do objęcia rządu i ogłoszenia zaręczyn z okrutną królową Levaną. Wspólnota Wschodnia pragnie bowiem pokoju z planetą królowej. Cinder i Kai zaczynają się niebezpiecznie do siebie zbliżać, ale książę w dalszym ciągu nie zdaje sobie sprawy, iż dziewczyna jest cyborgiem... i tak musi zostać. Czy miłość wygra? Jaką rolę odgrywa w tym wszystkim przeszłość nastolatki?
Nigdy wcześniej nie przyszłoby mi do głowy, że kolejna historia inspirowana "Kopciuszkiem" może być świeża i oryginalna. A jednak tak właśnie się stało. Autorka doskonale wykreowała książkową rzeczywistość osadzając miejsce akcji w przyszłości pełnej androidów, maszyn i cyborgów, dopracowując ją w każdym szczególe. Wykazała się przy tym nieprzeciętną wyobraźnią.
Nigdy wcześniej nie przyszłoby mi do głowy, że kolejna historia inspirowana "Kopciuszkiem" może być świeża i oryginalna. A jednak tak właśnie się stało. Autorka doskonale wykreowała książkową rzeczywistość osadzając miejsce akcji w przyszłości pełnej androidów, maszyn i cyborgów, dopracowując ją w każdym szczególe. Wykazała się przy tym nieprzeciętną wyobraźnią.
Meyer pisze lekko, aczkolwiek ciekawie. Nie posługuje się wulgaryzmami czy kolokwializmami; akcja jej dzieła może pochwalić się dynamiką. Dzięki tym wszystkim walorom od "Cinder" nie sposób sie oderwać, a tempo czytania jest błyskawiczne.
Swoją rolę w wystawieniu końcowej przeze mnie oceny odegrało również stworzenie nieszablonowej, niczym nie przypominającej bajkowego Kopciuszka głównej bohaterki. Cechuje się ona pewnością siebie, rozsądkiem, umiejętnością ripostowania, władaniem sarkazmem. I co najważniejsze - nie irytowała mnie swoim zachowaniem. A to rzadko się zdarza jeśli chodzi o nastoletnie bohaterki książek.
Polubić da się także Kaia. Perspektywa władzy nie przewróciła mu w głowie; nie uważał się za najlepszego, najmądrzejszego, najprzystojniejszego, ale nie był też sztucznie cichy czy nieśmiały. Był - tutaj wielkie słowo - normalny. Od innych baśniowych królewiczów różnił się jednak wrodzoną inteligencją. A ja to sobie cenię.
"Cinder" jest bardzo przewidywalna, ale jest to jej cały urok. W końcu to baśń! W żaden więc sposób nie odbieram tego jako wadę. Zaskoczyło mnie natomiast niekonwencjonalne zakończenie, różniące się od finałów innych tego rodzaju historii.
Koniec końców mogę orzec, iż pierwszy tom Sagi Księżycowej jest niezwykłym utworem pozostawiającym po sobie niedosyt i chęć sięgnięcia po kolejną część. Oceniam go na 9/10 i polecam wszystkim.
Dodam, że było to moje pierwsze spotkanie z literaturą science-fiction. I wypadło bardzo pozytywnie.
Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 2,9 cm
Bardzo jestem ciekawa tej książki po przeczytaniu twojej recenzji :) Zapytam o nią w bibliotece. Mam nadzieję, że będzie bo inaczej będę miała poważny problem i trudno go będzie rozwiązać :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Podobnie jak Ciebie i mnie główne bohaterki bardzo często irytują. A skoro w tej pozycji takie coś nie nastąpi, mam jeszcze większą chęć na tę książkę!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą książkę:)
OdpowiedzUsuńJest świetna
Pokochałam tę książkę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Cinder" <3
OdpowiedzUsuńTeraz tylko czekać na kontynuację :D
Widzę, że muszę ją dopisać do listy książek, które muszę kupić ^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam baśnie, szczególnie jeśli mają zaskakujące finały. Muszę rozglądnąć się za tą książką, po tylu pozytywnych recenzjach. :)
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna opinia na temat tej książki. Koniecznie muszę przeczytać! :))
OdpowiedzUsuńŁał. Nie spotkałam się wcześniej z taką książką. I opis raczej by mnie nie zachęcił, ale gdy przeszłam do Twojej opinii, to muszę powiedzieć, iż zainteresowałaś mnie tą pozycją :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ciekawa recenzja , rozwiewająca wszystkie wątpliwości
OdpowiedzUsuńPo tej recenzji jeszcze bardziej mam ochotę przeczytać tę książkę, bo zapowiada sie naprawdę genialnie. Moja ukochana baśń + science-fiction?! Czegoś takiego nie spotykam codziennie. Chyba warto przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Mai
Ciągle przede mną...
OdpowiedzUsuńCzekam z nią na odpowiedni moment, bo nadal stoi na półce ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Widzę, że będę musiała zacząć poważne rozglądanie się za tą książką:)
OdpowiedzUsuńNie mogę oderwać wzroku od tej magicznej okładki, zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z negatywną opinią na temat tej książki, więc będę musiała po nią sięgnąć! c;
OdpowiedzUsuńMam w planach, bo wydaję się naprawdę magiczna ;)
OdpowiedzUsuńJa jakoś od samego początku do książki nie byłam przekonana. Czytałam na jej temat wiele pozytywnych recenzji, jednak żadna nie zachęciła mnie na tyle bym miała po nią sięgnąć. Perspektywa Kopciuszka jako cyborga nie do końca mi się widzi. Obawiam się, że taka wersja znanej baśni będzie mnie irytować.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzisiaj zaczynam "Cinder" - mam nadzieję, że spodoba mi się tak jak Tobie. :)
OdpowiedzUsuńSporo pozytywnych opinii i fajna recenzja, a o książce pierwszy raz słyszę ale po to istnieją takie blogi. Zaintrygowałaś mnie możliwe, że się za nią rozglądnę.
OdpowiedzUsuńMam ochotę na całą serię ;)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo chciałam przeczytać tę książkę, potem miałam do niej niechęć, a po twojej recenzji znowu chcę ją przeczytać :) Bardzo zainteresował mnie pomysł autorki, ale chyba bardziej ciągnie mnie do Kopciuszka i dlatego niedługo wybiorę się do księgarni, chociaż obiecałam sobie, że nie kupię w najbliższym czasie żadnej książki :)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę ją przeczytać ale nie miałam jeszcze okazji! Muszę to koniecznie zmienić:)
OdpowiedzUsuńDużo słyszałam o tej sadze i zachęcona twoją recenzją popytam w bibliotece ; )
OdpowiedzUsuńBardzo zainteresowała mnie ta pozycja. Na pewno przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńChciałabym ją przeczytać, bo w dzieciństwie uwielbiałam baśnie, ale niektóre powieści nawiązujące do nich tracą swój urok i są przekombinowane. Mam nadzieję, że ta nie :)
OdpowiedzUsuńZ początku byłam do tej książki nastawiona dość sceptycznie, ale czytając kolejne pozytywne recenzje tej książki byłam jej coraz bardziej ciekawa. I teraz jestem sceptycznie nastawiona i ciekawa, a to nie jest dobre połączenie. Muszę się jeszcze zastanowić :D
OdpowiedzUsuńOch, tak strasznie chciałabym przeczytać tę serię! Mam nadzieję, że niedługo się do niej dobiorę :).
OdpowiedzUsuńMust have! Zapowiada się genialnie, więc muszę przeczytać :) Niby historia inspirowana Kopciuszkiem, a jednak autorka potrafi wymyślić coś nowego :)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mi się podobała. Jest w niej coś nadzwyczajnego. Mam nadzieję, że kontynuacje zdobędę szybko :)
OdpowiedzUsuńNasze opinie są jednak odmienne:) Dla mnie ta przewidywalność była głównym grzechem tej książki i świat przedstawiony też niczym oryginalnym, ale królowa Levana była najmocniejszą postacią! Podobało mi się to, jak autorka ją zaprezentowała, nawet kiedy jeszcze nie pojawiła się osobiście, to już czuło się taki powiew strachu i pewien respekt przed jej grozą. Szkoda, że nie było jej więcej:) A, i mały pomocnik Cinder - też na plus;)
OdpowiedzUsuń