czwartek, 2 maja 2013

Saga Księżycowa: Cinder

Czasami wydaje się, że jeśli jedna historia - jak ta o osieroconej biednej dziewczynie, balu organizowanym przez księcia i pomocy dobrej wróżki, czyli bajka zwana dalej Kopciuszkiem - obiegnie cały świat w najróżniejszych formach, to nie da się wymyślić już żadnego nowego jej wyglądu. Wyjątkiem będzie tu książka Marissy Meyer, która swoim debiutem zmieniła motto przewodnie Kopciuszka brzmiące "nigdy nie mów nigdy", na "możesz wszystko". Na pierwszy rzut oka różnica jest znikoma, ale po przeczytaniu "Cinder" robi się znacząca.

Nowy Pekin, 126 lat po zakończeniu IV wojny światowej. Całą Ziemię dręczy śmiertelna, nieuleczalna choroba - lutemosis. Cinder, szesnastoletni cyborg, utrzymuje siebie, swoją opryskliwą i wyrachowaną opiekunkę prawną oraz jej dwie córki... pracą mechanika. Pewnego dnia stragan dziewczyny odwiedza sam książę Kaito. Jednak tego samego popołudnia młodsza siostra Cinder zapada na niebieską gorączkę. Adri, opiekunka Cinder, wydaje tę ostatnią w ręce lekarzy, jako królika doświadczalnego. Równa się to oczywiście z wyrokiem śmierci. Dziwnym trafem szesnastolatka okazuje się być odporna na chorobę. Będąc w królewskim laboratorium, po raz kolejny spotyka Księcia - jego ojciec, sam cesarz, także walczy z lutemosis i w związku z tym chłopak przygotowuje się do objęcia rządu i ogłoszenia zaręczyn z okrutną królową Levaną. Wspólnota Wschodnia pragnie bowiem pokoju z planetą królowej. Cinder i Kai zaczynają się niebezpiecznie do siebie zbliżać, ale książę w dalszym ciągu nie zdaje sobie sprawy, iż dziewczyna jest cyborgiem... i tak musi zostać. Czy miłość wygra? Jaką rolę odgrywa w tym wszystkim przeszłość nastolatki?

Nigdy wcześniej nie przyszłoby mi do głowy, że kolejna historia inspirowana "Kopciuszkiem" może być świeża i oryginalna. A jednak tak właśnie się stało. Autorka doskonale wykreowała książkową rzeczywistość osadzając miejsce akcji w przyszłości pełnej androidów, maszyn i cyborgów, dopracowując ją w każdym szczególe. Wykazała się przy tym nieprzeciętną wyobraźnią. 
Meyer pisze lekko, aczkolwiek ciekawie. Nie posługuje się wulgaryzmami czy kolokwializmami; akcja jej dzieła może pochwalić się dynamiką. Dzięki tym wszystkim walorom od "Cinder" nie sposób sie oderwać, a tempo czytania jest błyskawiczne.

Swoją rolę w wystawieniu końcowej przeze mnie oceny odegrało również stworzenie nieszablonowej, niczym nie przypominającej bajkowego Kopciuszka głównej bohaterki. Cechuje się ona pewnością siebie, rozsądkiem, umiejętnością ripostowania, władaniem sarkazmem. I co najważniejsze - nie irytowała mnie swoim zachowaniem. A to rzadko się zdarza jeśli chodzi o nastoletnie bohaterki książek. 
Polubić da się także Kaia. Perspektywa władzy nie przewróciła mu w głowie; nie uważał się za najlepszego, najmądrzejszego, najprzystojniejszego, ale nie był też sztucznie cichy czy nieśmiały. Był - tutaj wielkie słowo - normalny. Od innych baśniowych królewiczów różnił się jednak wrodzoną inteligencją. A ja to sobie cenię. 

"Cinder" jest bardzo przewidywalna, ale jest to jej cały urok. W końcu to baśń! W żaden więc sposób nie odbieram tego jako wadę. Zaskoczyło mnie natomiast niekonwencjonalne zakończenie, różniące się od finałów innych tego rodzaju historii.

Koniec końców mogę orzec, iż pierwszy tom Sagi Księżycowej jest niezwykłym utworem pozostawiającym po sobie niedosyt i chęć sięgnięcia po kolejną część. Oceniam go na 9/10 i polecam wszystkim. 
Dodam, że było to moje pierwsze spotkanie z literaturą science-fiction. I wypadło bardzo pozytywnie. 

Wyzwania: 

31 komentarzy:

  1. Bardzo jestem ciekawa tej książki po przeczytaniu twojej recenzji :) Zapytam o nią w bibliotece. Mam nadzieję, że będzie bo inaczej będę miała poważny problem i trudno go będzie rozwiązać :))
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobnie jak Ciebie i mnie główne bohaterki bardzo często irytują. A skoro w tej pozycji takie coś nie nastąpi, mam jeszcze większą chęć na tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tą książkę:)
    Jest świetna

    OdpowiedzUsuń
  4. Pokochałam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam "Cinder" <3
    Teraz tylko czekać na kontynuację :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że muszę ją dopisać do listy książek, które muszę kupić ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam baśnie, szczególnie jeśli mają zaskakujące finały. Muszę rozglądnąć się za tą książką, po tylu pozytywnych recenzjach. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejna pozytywna opinia na temat tej książki. Koniecznie muszę przeczytać! :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Łał. Nie spotkałam się wcześniej z taką książką. I opis raczej by mnie nie zachęcił, ale gdy przeszłam do Twojej opinii, to muszę powiedzieć, iż zainteresowałaś mnie tą pozycją :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawa recenzja , rozwiewająca wszystkie wątpliwości

    OdpowiedzUsuń
  11. Po tej recenzji jeszcze bardziej mam ochotę przeczytać tę książkę, bo zapowiada sie naprawdę genialnie. Moja ukochana baśń + science-fiction?! Czegoś takiego nie spotykam codziennie. Chyba warto przeczytać ;)
    Pozdrawiam,
    Mai

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam z nią na odpowiedni moment, bo nadal stoi na półce ;)

    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  13. Widzę, że będę musiała zacząć poważne rozglądanie się za tą książką:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mogę oderwać wzroku od tej magicznej okładki, zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie spotkałam się jeszcze z negatywną opinią na temat tej książki, więc będę musiała po nią sięgnąć! c;

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam w planach, bo wydaję się naprawdę magiczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja jakoś od samego początku do książki nie byłam przekonana. Czytałam na jej temat wiele pozytywnych recenzji, jednak żadna nie zachęciła mnie na tyle bym miała po nią sięgnąć. Perspektywa Kopciuszka jako cyborga nie do końca mi się widzi. Obawiam się, że taka wersja znanej baśni będzie mnie irytować.

    OdpowiedzUsuń
  18. Właśnie dzisiaj zaczynam "Cinder" - mam nadzieję, że spodoba mi się tak jak Tobie. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Sporo pozytywnych opinii i fajna recenzja, a o książce pierwszy raz słyszę ale po to istnieją takie blogi. Zaintrygowałaś mnie możliwe, że się za nią rozglądnę.

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam ochotę na całą serię ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Początkowo chciałam przeczytać tę książkę, potem miałam do niej niechęć, a po twojej recenzji znowu chcę ją przeczytać :) Bardzo zainteresował mnie pomysł autorki, ale chyba bardziej ciągnie mnie do Kopciuszka i dlatego niedługo wybiorę się do księgarni, chociaż obiecałam sobie, że nie kupię w najbliższym czasie żadnej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo chcę ją przeczytać ale nie miałam jeszcze okazji! Muszę to koniecznie zmienić:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dużo słyszałam o tej sadze i zachęcona twoją recenzją popytam w bibliotece ; )

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo zainteresowała mnie ta pozycja. Na pewno przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Chciałabym ją przeczytać, bo w dzieciństwie uwielbiałam baśnie, ale niektóre powieści nawiązujące do nich tracą swój urok i są przekombinowane. Mam nadzieję, że ta nie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Z początku byłam do tej książki nastawiona dość sceptycznie, ale czytając kolejne pozytywne recenzje tej książki byłam jej coraz bardziej ciekawa. I teraz jestem sceptycznie nastawiona i ciekawa, a to nie jest dobre połączenie. Muszę się jeszcze zastanowić :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Och, tak strasznie chciałabym przeczytać tę serię! Mam nadzieję, że niedługo się do niej dobiorę :).

    OdpowiedzUsuń
  28. Must have! Zapowiada się genialnie, więc muszę przeczytać :) Niby historia inspirowana Kopciuszkiem, a jednak autorka potrafi wymyślić coś nowego :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Książka bardzo mi się podobała. Jest w niej coś nadzwyczajnego. Mam nadzieję, że kontynuacje zdobędę szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nasze opinie są jednak odmienne:) Dla mnie ta przewidywalność była głównym grzechem tej książki i świat przedstawiony też niczym oryginalnym, ale królowa Levana była najmocniejszą postacią! Podobało mi się to, jak autorka ją zaprezentowała, nawet kiedy jeszcze nie pojawiła się osobiście, to już czuło się taki powiew strachu i pewien respekt przed jej grozą. Szkoda, że nie było jej więcej:) A, i mały pomocnik Cinder - też na plus;)

    OdpowiedzUsuń