sobota, 4 maja 2013

Dzieci Cienie: Wśród zdradzonych, Wśród notabli

Od zawsze powtarzam: ludzie nie doceniają tego, co mają. Potem to tracą i zaczyna się żal do siebie. Bo czy ktoś, kto nigdy nie chorował, a nagle zapadł na śmiertelną chorobę, cieszył się kiedykolwiek prawdziwie ze swojego bijącego serca? Czy szczęściarze mieszkający koło biblioteki i nie korzystający z niej wiedzą o swoim farcie? Chociaż to trochę co innego, bo oni nie widzą nawet, co tracą.. Ale czy Ty, który czytasz te słowa, w pełni doceniasz szczęście mieszkania w domu, prawo wychodzenia na ulicę, możliwość najedzenia się do syta?

Przy tym ostatnim przykładzie zapewne skrzywiliby się Luke Garner oraz Nina Indi, nielegalne - z powodu powszechnego (ale czy na pewno?) głodu - trzecie dzieci. Ukrywać musieli się od zawsze - aż do momentu zdobycia fałszywych dokumentów. Wtedy dwójka trzynastolatków zaczęła na własną rękę walczyć o swoje prawa, pokonując wszelkie trudny - od pierwszego zakochania się, po wszechobecną fałszywość.  Wszystko po to, by kiedyś wyjść na ulicę z dumnie podniesioną głową i zamiarem wykrzyczenia światu "jestem trzecim dzieckiem!" bez konsekwencji na horyzoncie.

Na pierwszy tom (a właściwie to dwa) serii trafiłam właściwie przypadkiem - wygrałam go w konkursie. Gdyby nie ten zbieg okoliczności, prawdopodobnie nigdy nie sięgnęłabym po książkę. Moje zdanie na jej temat było pozytywne, aczkolwiek nie entuzjastyczne. Czy poziom dwóch kolejnych części serii poświęconej tak zwanym "cieniom" odrasta od poziomu pierwszych?

W tym momencie powinnam napisać, co czułam na pierwszych stronach powieści. Niestety, nie mogę tego uczynić, ponieważ zapoznanie się z kilkunastoma początkowymi kartkami zajęło mi niespełna kilka minut. Styl pisania autorki jest bowiem niewiarygodnie lekki (często odnosiłam wrażenie, że aż zbyt), niemal dziecinny. Ale dzięki temu tempo czytania jest niezwykle szybkie, a czytelnik przewraca kolejne strony już tylko machinalnie, nawet nie zauważając tej czynności. Znaczenie ma tu też wartka akcja oraz poczucie humoru pani Haddix. Co jak co, ale to trzeba jej przyznać: śmiechem wybuchałam nie raz, i nie dwa. Chociaż nawet pomimo tych zalet, nie powiedziałabym, iż nie można się od tej książki oderwać. Nie wciąga jakoś szczególnie; lekturę można przerwać w każdym momencie. Bo choć oryginalna - nie jest specjalnie ambitna. I przez to nie zostaje na długo w pamięci, a już na pewno nikt nie powie o niej "wybitna".

Wielki plus dla autorki za kreację bohaterów. Dwójka głównych bohaterów mogła pochwalić się swoją osobowością, własnymi motywami działań i uczuciami. Te ostatnie zostały ukazane bardzo dokładnie i realistycznie (zwłaszcza walka wewnętrzna i rozdarcie Niny), mimo trzecioosobowej narracji. Postać dziewczynki jednak niezbyt przypadła mi do gustu. Nie chodzi o to, że irytowała mnie. Po prostu nie przepadam za takimi personami - niepewnymi siebie, patrzącymi wstecz. Bardzo polubiłam natomiast poznanego już przeze mnie w poprzednim tomie Luke'a noszącego fałszywe imię Lee. Chłopiec był odważnym i zdeterminowanym idealistą, który dążył konsekwentnie do swoich celów. Nie sposób było nie obdarzyć go sympatią.

Kłamstwa. Kłamstwa, tajemnice, niedomówienia. Nieodzownie towarzyszą one bohaterom, są jednymi z największych walorów "Dzieci cieni". Drugi tom w dużej mierze dotyczy bowiem działań ruchu oporu. Wiele zaistniałych sytuacji ma po pięć wersji, a już zadaniem czytelnika jest domyślenie się, kto (ktokolwiek?) mówi prawdę. Odgadnięcie sprawia wielką satysfakcję, ale już samo snucie przypuszczeń jest przyjemne. 

Reasumując "Wśród zdradzonych, wśród notabli" jest utworem ciekawym, ale nie wyróżniającym się od innych tego typu historii. Poleciłabym go niewymagającym osobom, szukającym miłej acz nie prominentnej lektury oraz oczywiście tym, którzy przeczytali poprzednie części przygód Luke'a. Książkę oceniam na 7/10; mimo wszystko będę ją ciepło wspominać.

Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 2,6 cm

19 komentarzy:

  1. Na razie mam w planach pierwszą część. Mam nadzieję, że mi się spodoba:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza część bardzo mi się podobała, choć nie jest zbyt ambitna, zgadzam się. Nie mniej jednak chętnie poznam kontynuację :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę w końcu sięgnąć po tę serię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz słyszę, ale przyznam, że mnie bardzo zainteresowała. ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam przyjemności z ta serią , ale po twojej recenzji nabrałam na nią ochoty

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszego tomu również nie wspominam z entuzjazmem, dlatego po dwójeczkę raczej nie sięgnę. Niestety od tego gatunku zaczęłam więcej wymagać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ciągnie mnie do tej książki. Jak na razie mało ambitne lektury mnie troszkę odrzucają ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Raczej nie, widze, ze nic orginalnego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Już kiedyś się zarzekałam, że ta seria dla mnie nie bardzo... Podtrzymuję zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. nie słyszałam jeszcze o tej książce. może kiedyś po taką sięgnę? ale jeszcze nie teraz :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nasza okładka zdecydowanie lepsza :) 5 milionów sprzedanych egzemplarzy nastraja pozytywnie, ale pewnie w najbliższym czasie nie sięgnę. Kiedyś, być może :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja właśnie na temat tej serii nie czytałam pochlebnych recenzji, dlatego mocno się do niej zniechęciłam. Ciężko będzie znowu mnie przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdzieś tam mignęła mi okładka, ale książki, jak Ci pisałam nie kojarzyłam ;)Poszukam w bibliotece pierwszej części ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. W sumie racja - książki są niezłe, widać w nich zaangażowanie autorki, dobrą kreację bohaterów i ciekawą tematykę, z którą wcześniej osobiście nie miałam styczności. Niemniej w szerszym kontekście Dzieci Cienie nie są aż tak dobre, by wracać do nich wielokrotnie - czyta się miło, a potem się trosze o nich zapomina. Podobnie oceniłam więc tę serię :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem czy się zdecyduję na ta serię. Może kiedyś...
    A co do Twojego komentarza, ja byłam k. Łasku w łódzkiem. I tam pewnie jak wszędzie - szaro, buro i ponuro. Dopiero dzisiaj się ślicznie zrobiło, ale cóż, trzeba było wracać do domu... 800 stron? *.* Jesteś moim guru!

    OdpowiedzUsuń
  16. Właśnie za to kocham blogosferę!
    Można dzięki takim blogerom jak ty znaleźć książkę, którą naprawdę chce się nagle bez powodu przeczytać!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam pierwszą część baardzo dawno temu, bodajże był to e-book, który ściągnęłam z nudów. Szczegółów w prawdzie nie pamiętam, ale czytało się ją bardzo szybko i przyjemnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Przeczytałam pierwszą część, ale tej już chyba nie przeczytam, nie porwała mnie ta historia.

    OdpowiedzUsuń
  19. FAJNA KSIĄŻKA

    OdpowiedzUsuń