poniedziałek, 27 maja 2013

My, dzieci z dworca zoo

Nałóg zazwyczaj definiowany jest jako niezdolność do podejmowania rozsądnych decyzji w stanie zaślepienia daną rzeczą. Czasem osobą. Czasem i tym i tym. Pewne jest, że od uzależnienia nie ma ratunku, bo zostaje ono gdzieś w podświadomości już na zawsze - nieważne czy to alkoholizm, narkomania czy po prostu miłość. Po prostu niebezpiecznie jest tak się do czegoś przywiązywać (mówię nie tyle o nałogu fizycznym, co psychicznym). Potem prawie zawsze się żałuje...


Christiane była normalną dziewczyną z Berlina Zachodniego (tak, przemoc w domu była tam na porządku dziennym) do czasu, aż trafiła na grupkę nastolatków zażywających narkotyki. W ten sposób w wieku dwunastu lat zaczęła palić haszysz. Rok później po raz pierwszy wstrzyknęła sobie heroinę. Stopniowo wyniszczała samą siebie, tracąc szansę na normalne życie i miłość.. Swoją historię opowiada z perspektywy czasu, rok po "ostatecznym" odwyku. I czy było warto?

"My, dzieci z dworca zoo" miała być moją pierwszą książką o narkotykach. Kiedy więc udało mi się ją dorwać ucieszyłam się, ale do lekturę zaczęłam trochę niepewnie. W końcu zazwyczaj czytam diametralnie inne utwory. Co więc sądzę o tej, nie ukrywajmy - niecodziennej książce? Rozczarowała mnie? A może jest pierwszą z wielu o tej tematyce?

Pierwsza strona była już obietnicą udaje lektury. Przeniesienie się do RFN w latach 70' stało się faktem już po sekundzie. I tu czekał na mnie już pierwszy szok - jak tak naprawdę wyglądała rzeczywistość tej "lepszej połowy" Niemiec. Bieda, chaos i przemoc w domu. Wszechobecne zakazy. Pragnienie należenia do coraz lepszych (ale czy na pewno?) grup społecznych. To wywoływało autentyczne współczucie, możecie mi wierzyć. To ostatnie zgubiło główną bohaterkę a zarazem narratorkę opowieści. Swoją historię opowiada przejmująco, ale naturalnie. Oczywiście nie żałowała sobie wulgaryzmów. Fakt, posługiwała się bardzo ograniczonym słownictwem, ale naprawdę nie zwracało się na to uwagi. Nie w tego typu książce.
Christiane doskonale przedstawia swoje uczucia i lęki. Dokładnie odzwierciedla, czym jest głód narkotykowy oraz sam nałóg - i skutecznie odstrasza od "ćpania".
Wszelakimi opisami - m.in. swojej prostytucji czy odwyków które przebiegają zgodnie z zasadą "chcę a nie mogę"- mrozi krew w żyłach. Przy tym wszystkim pisze (czy też opowiada; książka powstała na podstawie nagrań magnetofonowych) bardzo sugestywnie, a w odbiorcy wzbudza wielkie emocje. Poważnie, z tego wszystkiego śniło mi się, że sama jestem ćpunką!
"Nie myślałam o Kessi, w ogóle nie myślałam o tym, co jest. Po prostu byłam. Zwyczajnie unosiłam się lekko we wspaniałym, odurzającym świecie."


Akcja toczy się poniekąd dwutorowo. Od czasu do czasu to matka Christiane opowiada o swoich doświadczeniach z uzależnieniem córki (jestem naprawdę pod wrażeniem. Już samej piętnastolatce musiało być ciężko, a co dopiero matce?.. ). Zazwyczaj jednak historię dziewczyny poznajemy z perspektywy jej samej.

Dziewczyna świetnie poradziła sobie z przedstawieniem historii swojej pierwszej miłości, uczucia do Detlefa. Nie ukrywa, że wciąż go kocha. Jednocześnie otwarcie mówi o tym, że prawdziwa miłość między narkomanami nie istnieje - bo kiedy jedno po świeżo odbytym odwyku wraca do nałogu, drugie jest złe.. a w końcu robi to samo. I tak w kółko.

Podsumowując: "My, dzieci z dworca zoo" zrobiła na mnie naprawdę pozytywne wrażenie, nawet jeśli zazwyczaj sięgam po inny gatunek literatury. Jej największą zaletą jest nieustanne szokowanie czytelnika. Emocje towarzyszące lekturze są tym większe, że historia zdarzyła się naprawdę. Nie jestem jeszcze pewna, czy sięgnę po kolejne utwory tego typu - czyż każda historia narkomana nie będzie podobna? Jednak nie wykluczam takiej możliwości.
Co tu dużo mówić, polecam!

Moja ocena: 8/10

Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu: 1,4 cm

21 komentarzy:

  1. Czytałam ją kilka razy, wstrząsająca, a jednocześnie pobudzająca do refleksji

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawdę mówiąc troszkę się boję przeczytać tę książkę, choć tak dużo pozytywnych opinii o niej słyszałam. Sama nie wiem dlaczego. Może moje obawy są spowodowane tym co mogę tam odkryć... Tak jak ty nie miałam do czynienia z książkami tego typu i jeszcze nie jestem pewna czy chcę czytać o takiej tematyce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam kiedyś na koloniach; ktoś miał egzemplarz, który "obleciał" połowę turnusu. Niesamowita lektura dla nastolatki. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam tę książkę w podobnych okolnicznościach jak ty. Pierwsza książka tego typu, a jakie robi wrażenie, prawda ? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu muszę przeczytać tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Po Twojej recenzji mam ochotę sięgnąć po tą książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Od dawien dawna zamierzam przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oglądałam film, ale jakoś nigdy nie mogę zabrać się za książkę. Muszę to jak najszybciej zmienić.
    Pozdrawiam i zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam, ale naturalnie słyszałam o tej książce. Póki co mam obawy co do sięgnięcia po taką literaturę, chociaż moja siostra była zachwycona.
    Pozdrawiam.;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałabym przeczytać, zdecydowanie !

    OdpowiedzUsuń
  11. "My, dzieci z Dworca Zoo" zapoczątkowały moją przygodę z książkami poruszającymi problem uzależnień. Uważam, że jest to lektura, z którą powinien zapoznać się każdy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie miałam jeszcze styczności z tą książką, mam nadzieję, że uda mi się sięgnąć, zainteresowałaś mnie.

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Planuję zapoznać się z tą książką, ale kiedy to się stanie... Nie mam pojęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie dawno zaczełam czytać, zapowiada sie calkiem nie zle :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam tę książkę już bardzo dawno, była to jedna z pierwszych "doroślejszych" książek jakie czytałam, ale pamiętam, że przypadła mi do gustu. : )

    OdpowiedzUsuń
  16. Takie książki są zawsze dla mnie bardzo trudne, nie mogę później przestać o nich myśleć, mam doła. Dlatego raczej unikam tej tematyki, ale może kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam chyba ze sto lat temu, ale pamiętam, że mną wstrząsnęła.
    Może niedługo do niej powrócę, kto wie ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czytałam, bo nie jestem fanką tego typu książek, ale doskonale znam tytuł. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Słyszałam wiele o filmie, o książce dowiedziałam się dopiero z Twojego posta. Już wiem, że muszę ją dostać w swoje szpony, nie ma innego wyjścia!! :D

    OdpowiedzUsuń