środa, 6 sierpnia 2014

Ostatnia piosenka

Sparks. Dla jednych jest to równoważnik łzawego kiczu, dla innych – geniusz. Dla mnie natomiast to po prostu synonim świetnej lektury. Nie wymagam już od niego wiele – zwyczajnie zdaje się na jego talent. W końcu od dawna pochłaniam jego książki jedna za drugą i jak do tej pory żadna mnie nie rozczarowała. Ale oczywiście nie ma siły, żeby nie oczekiwać czegoś więcej od jednego z jego najbardziej znanych dzieł (ekranizacja z Miley Cyrus, która była jeszcze wtedy Hannah Montaną, i tak dalej). W każdym razie przynajmniej zwalenia z nóg. A tu… nic z tego. Pamiętnik wciąż pozostaje na szczycie.

Poznajcie Ronnie. To typowa buntowniczka, wiecznie kłócąca się z matką i znikająca z domu na całe dnie. W wakacje wbrew swojej woli zostaje wysłana z młodszym bratem na Południe - do ojca, z którym nie zamieniła słowa od trzech lat, odkąd opuścił rodzinę. Dziewczyna na początku opiera się rękami i nogami, ale przestaje, gdy poznaje Willa. Jak się szybko okazuje - miłość swojego życia.

Uwaga, uwaga – sparksowy schemat został złamany! Choć może jest to złe słowo. Raczej… zmieniony. Przerobiony na nastoletnią wersję. Kiedy tylko się zorientowałam, byłam niezwykle zadowolona. Nie dość, że wreszcie czytam o - mniej więcej - rówieśnikach, to nie muszę po raz piąty (odjąć Pamiętnik i Jesienną miłość) zapoznawać się z historią dwojga ludzi, którzy przestali wierzyć w miłość, mają ogromny bagaż doświadczeń, problemy, i nagle – bum (ale mówię Wam: któregoś razu Sparks napisze w końcu najoryginalniejszą książkę na świecie, a wszystkim opadną wtedy szczęki). Zapowiadało się fantastycznie: wakacje, szum oceanu, miłość. I tajemnicza Ostatnia Piosenka. Nie zawiodłam się pod tym względem. Przecież nie ma takiej książki pana Nicholasa, którą bym wspominała źle. Po prostu nie ma takiej opcji! Ale nie wcisnęło mnie w fotel, nie było łez. No, może odrobinę mokre oczy, w jednym momencie. Ale to nie tak miało być, miałam ryczeć, miałam się niemożliwie wzruszyć! No i co się stało? Czyżbyście wszyscy kłamali? A może to jednak Pamiętnik podwyższył poprzeczkę, mimo że twierdzę, iż jej nie ma? Sama wiem. Nie mam co krytykować, bo obiektywnie było rzeczywiście idealnie. Leniwa atmosfera pełna uczuć, ciekawy pomysł z tytułową piosenką, dużo humoru, bicia serc… Wszystko to, co tak kocham w sparksowych romansach, i co sprawia, że nie mogę przestać się szczerzyć, kiedy tylko przeczytam pierwszą linijkę powieści. Dochodzę więc do wniosku, że to wina zakończenia, które mnie zwyczajnie nie przekonało. Spodziewałam się zupełnie innego. To wydaje mi się mocno naciągane, nawet jeśli oczekiwane od odbiorcy. Bo to chyba nie tajemnica, że czytelnik kocha mieć mydlone oczy, żeby móc wierzyć w piękno świata - ale w taki sposób, żeby się nie zorientował. Coś jak dawanie małym dzieciom wygrywać w chińczyka. A tym razem… no nie, po prostu nie.

Mimo to zapamiętam Ostatnią Piosenkę jako piękną książkę. Uwierzcie, jest naprawdę świetna! Pełna emocji, namiętności, śmiechu, fal uderzających o brzeg. I miłości, którą samemu chciałoby się przeżyć. Zdecydowanie nie tak dobra, jak myślałam, że jest, ale na pewno o wiele lepsza niż niektóre spośród innych pozycji autora. Chusteczek nie musicie kupować, ale bez wątpienia Was zauroczy. Musicie tylko otworzyć serca, duszę i uszy, a Ostatnia Piosenka z pewnością Was zdobędzie.


Moja ocena: 7/10

14 komentarzy:

  1. Dla mnie właśnie jest tym równoważnikiem łzawego kiczu i niestety po porażce z Szczęściarzem nie potrafię zmusić się do tego żeby przeczytać inną jego książkę... Chociaż skoro Pamiętnik jest najlepszy, a znajduje się w szkolnej to może spróbuję... Może :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie książka byłaby o wiele lepsza, gdyby Sparks nie miał tak beznadziejnego stylu. ;<

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkie książki Sparska wspominam przyjemnie, choć tak jak mówisz, żadna nie wbiła mnie w fotel. Ostatnią piosenkę czytałam bardzo dawno temu, ale nawet nie pamiętam z niej nic konkretnego.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie muszę przeczytać tę książkę, od dłuższego czasu mnie do niej ciągnie. Ja od Sparksa czytałam tylko " Wciąż ją kocham" i teraz czytam "Najdłuższą podróż" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam już dość dawno temu i muszę do niej wrócić :) A film mi się też całkiem podobał...

    OdpowiedzUsuń
  6. To pierwsza książka Sparksa, którą czytałam i przeuwielbiam ją <3 Daję 10/10, jest na mojej liście ukochanych książek. Czytałam ją w pierwszej klasie gimnazjum i pamiętam, że kiedyś nie ćwiczyłam na wf, więc siedziałam na ławce i czytałam(fuu, głupie powtórzenia) i tak mnie wzruszyła i zaczęłam płakać :< jest cudowna <3 właśnie dzisiaj ją zwróciłam do biblioteki, bo wypożyczyłam, żeby przeczytać drugi raz, ale nie zdążyłam...

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam Sparksa "Jesienną miłość", "Szczęściarza" i "Ostatnią piosenkę" i ten ostatni tytuł wspominam najlepiej. Jednak te jego schematy są strasznie wkurzające, tym bardziej, że na pewno stać go na oryginalniejszą powieść. Zgadzam się z Tobą, kiedyś napisze taką oryginalną książkę i zadziwi wszystkich. Przynajmniej mam taką nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakoś tak jest, że filmy na podstawie powieści Sparksa uwielbiam ale nigdy nie sięgnęłam po książkę. Trochę wstydxD
    Może masz racje, może przeczytam;D
    Pozdrawiam!

    (http://pokolenie-zaczytanych.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam dotychczas trzy książki Sparksa i mimo że czasami jest przewidywalny, mimo że stosuje podobne chwyty w niektórych książkach, to jednak mam do niego sentyment i sięgnę z pewnością po więcej książek z jego nazwiskiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oceniłam tą książkę na 10/10. Mimo, ze nie przepadam za takimi romantycznymi historiami, to ta książka pochłoneła mnie bez reszty. Jakos inne ksiażki tego autora mnie do siebie nie przekonują.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pasowałoby mi w końcu przeczytać pewnego dnia którąś z książek Sparksa, bo jak na razie znam tylko kilka filmów na podstawie jego powieści (spośród nich na podium znajduje się "Pamiętnik " oczywiście i "Safe haven" ;) ). Wiem, wstydzić się tego powinnam, ale tak jakoś nie po drodze mi z tymi książkami, nie mogę ich dostać w bibliotece. Ale postaram się skoro polecasz, chociaż nie wiem, czy zacznę od "Ostatniej piosenki", bo coś mnie od niej wyjątkowo odpycha. Hmm... może Miley Cyrus na okładce? :D
    Pozdrawiam serdecznie,
    Nada

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam i dla porównania oglądałam film. Jak dla mnie, książka wspaniała <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo lubię Sparksa, będę do niego wracać, a "Ostatnią piosenkę" mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  14. Film jest genialny,a książki jeszcze niestety nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń