poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Sekret Julii

Na "Sekret Julii" wyczekiwałam wyjątkowo niecierpliwie z kilku powodów. Po pierwsze, jak łatwo przewidzieć, pierwszy tom mnie oczarował. Drugi powód znowu rozgałęzia się na dwie części - a jest to sentyment. Primo - bo książka była dla mnie moją drugą pozycją dystopijną (a obecnie gatunek coraz bardziej mnie nudzi). I secundo - recenzja "Dotyku Julii" otworzyła mój blog (KLIK - a co mi tam, pośmiejcie się). Żadnych wysokich wymagań jednak nie było. Nie miałam takiej potrzeby. Ja po prostu wiedziałam, że książka będzie genialna.


Julia i Adam uciekają do Punktu Omega, czyli przystani dla ludzi o szczególnych zdolnościach paranormalnych. Bezpiecznie czują się jednak krótko. W trakcie treningów wychodzi na jaw sekret, który może zniszczyć ich nadzieje na wspólne szczęście.

Od początku coś się dzieje. Akcja gna od pierwszych stron, a już na pewno nie jestem w stanie znaleźć określenia na to, co dzieje się na ostatnich stronach. Nigdy nie jechałam japońskim pociągiem, ale jestem przekonana, iż jest on o wiele wolniejszy. Skłamałabym mówiąc, że książkę przeczytałam. Ja ją po prostu połknęłam - z wypiekami na twarzy i walącym sercem. "Walące" to oczywiście eufemizm. Tak naprawdę to prawie wyskoczyło mi z piersi.
Mafi umiejętnie podsyca ciekawość czytelnika i co raz wprawia go w nastrój nerwowego oczekiwania. Jej pióro można spokojnie nazwać genialnym. Jest ono lekko poetyckie, szczycące się bogatym słownictwem i zasobem pięknym metafor, a przy tym zrozumiałe dla czytelnika. Dla fanów poezji - w tym mnie - jest to coś idealnego. W tekście można wyczuć także subtelną nutę humoru. Plastyczne opisy i wrażenie, jakbym faktycznie była w tym zniszczonym świecie, są kolejnymi oznakami niewątpliwego talentu autorki.

Wiem, że nie wszyscy czytali tom 1,5 - "Destroy me", ale i tak o tym wspomnę. Jedna ze scen pojawiła się także w tamtej historii, tyle że oczami Warnera. Nowe informacje otrzymane dzięki Julii wyjaśniły niezrozumiały wtedy moment i pozwoliły dostrzec różnice i podobieństwa w emocjach nastolatków.
"Wyobraźcie sobie pociąg pędzący z prędkością 100 kilometrów na godzinę. A teraz wyobraźcie sobie, że uderza was prosto w twarz."
W powieści po raz kolejny pojawiły się intrygujące skreślenia, mające "zniszczyć" myśli, o których Julia nie może nie powinna myśleć. Jest to naprawdę niecodzienny zabieg, z którym nie spotkałam się nigdy przedtem. A nie jest to jedyna nietuzinkowość pod względem estetycznej strony tej pozycji. W tekście bardzo często pojawiają się numery napisane cyframi (a przyjęte jest przecież, że w literaturze piszemy je słowami), urywanie zdania w pół linijki, czy też... zobaczcie sami. 

Jeśli nie jestem z czegoś zadowolona, to chyba tylko z kreacji bohaterów. Główna bohaterka jest z pewnością interesującą postacią, ale denerwowała mnie swoim ciągłym lękiem przed samą sobą, brakiem pewności siebie. Prawda jest taka, że Julia (na marginesie: zabiłabym za tłumaczenie imion) była straszną histeryczką! Ale mimo tego, że często byłam zirytowana, to wciąż jest to lepsze niż kolejna Katniss... W każdym razie jej emocje i uczucia były świetnie oddane. Narracja inna niż pierwszoosobowa byłaby ogromnym błędem. 
Adama odbieram jako mdłego, wyidealizowanego i nakreślonego bez pomysłu mięczaka. O wiele ciekawszą oraz bardziej złożoną postacią był Aaron Warner i to jemu pozostaję wierna w tym pojedynku. Jak wiecie, trójkątów miłosnych nienawidzę, ale ten jest całkiem znośny, bo nie taki całkiem schematyczny.
Wyróżnić muszę także Kenjiego, który był jedyną optymistyczną, wesołą i zabawną postacią (choć niestety niezbyt skomplikowaną), a mój humor stale się dzięki niemu poprawiał. 

Podsumowując: jestem niezmiernie zadowolona, że sięgnęłam po "Sekret Julii". Żałuję tylko, że moja przygoda z tą lekturą trwała tak krótko. Nie pożałujecie sięgając po tę pozycję. Nie macie pojęcia, co zrobi z Wami ta książka, to zakończenie. Moją jedyną myślą jest na razie "I co, mam teraz czekać rok czy dwa na kontynuację? Chyba sobie żartujecie."

Moja ocena: 9/10

25 komentarzy:

  1. Przez ciebie jakaś niezrozumiała siła, każe mi przeczytać tę książkę najszybciej jak się da. Wielkie dzięki! *robię focha forever na pięć minut na ciebie* xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mi się bardzo podobała ta część :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie trafia do mnie. Zachwyty nad książką są ogromne, ale jakoś nie dla mnie ona.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chcę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę się wziąć za "Dotyk Julii" obowiązkowo! :) Miłego czekania na kontynuację, ja pewnie zacznę czytać jak wszystko wyjdzie i będzie zapomniana ta seria. xD Dobra recenzja. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsza część mnie nie oczarowała, ale i tak przeczytam drugą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kusisz, kusisz i to bardzo. Na szczęście już niedługo dorwę w swoje łapki pierwszy tom. Mam nadzieję, że mi się spodoba. A w "Sekrecie..." wprost urzekła mnie okładka, która jest wspaniała *,* Jak już wspomniałaś o Katniss, która w "Kosogłosie" stała się chyba największą histeryczką wszech czasów. Nawiązując do Igrzysk, trójkąt Katniss-Peta-Gale był chyba najgorszą rzeczą w całym wszechświecie (Katniss i tak wybrała tego najgorszego, najnudniejszego i niejakiego chłopaka). Mam nadzieję, że tutaj będzie inaczej i Julia wykaże się odrobiną rozsądku i jej wybranek będzie najfajniejszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli Warner, mówiłam ci że już za ciebie wybrałam! ;p
      Mówiąc o Katniss miałam na myśli to, że w Igrzyskach była taka mega odważna i myślała tylko o mamie, siostrze i Peecie zamiast o sobie. I zgadzam się, Gale był fajniejszy, taki bardziej męski :3

      Usuń
  8. Uwielbiam tę książę, zgadzam się z tym co napisałaś o piórze Mafi, właśnie tak pisane książki kocham czytać. Nie mogę się doczekać kontynuacji, a wiem, że prawdopodobnie mogę najwcześniej się jej spodziewać za rok, i gdzie jest sprawiedliwość na tym świecie?? :P

    Pozdrawiam.
    Kinga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Co prawda Dotyk Julii oceniłam surowo to i tak mam ochotę na kontynuację ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. No to wiem co trafi na mój wrześniowy stosik :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwszy tom za mną, teraz właśnie poluję na "Sekret Julii" :)

    Nominowałam Cię do nowej zabawy blogowej - "NIEnawidzę". Więcej informacji na behind-cover.blogspot.com Zapraszam do udziału!

    OdpowiedzUsuń
  12. Najpierw wypadałoby mi sięgnąć po "Dotyk Julii";) Muszę się zastanowić, bo ostatnio słyszę same pozytywne recenzje;3

    OdpowiedzUsuń
  13. A mnie przed lekturą "Sekretu Julii" wstrzymuje tylko ten trójkącik miłosny - ostatnio w książkach nie mogę ich po prostu znieść. Ale przeczytam, przeczytam kontynuację "Dotyku..." na pewno - może jeszcze w sierpniu. ;)
    P.S. Adam mięczakiem? Nieeeee zgadzam się. :P On jest przecież taki kochany. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Najpierw muszę przeczytać "Dotyk Julii", a ma to w planach już od dłuższego czasu. Po kontynuacje tez pewnie sięgnę chyba że pierwsza część mnie kompletnie zawiedzie. A twoja pierwsza recenzja wcale nie była taka zła, moja była jeszcze gorsza.

    OdpowiedzUsuń
  15. W takim razie muszę zdobyć tę część najszybciej jak to tylko jest możliwe, a wszystko to za sprawą Twojej recenzji. Mój umysł będzie teraz zaprzątnięty poszukiwaniami..
    Dziękuję za informację, że naprawdę warto sięgnąć po kontynuację !
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  16. I jak tu teraz nie kupić? Miałam się wstrzymać, ale co kupię. :P Coś namieszałaś mi teraz tym imieniem Aaron, a co chodzi? Nie wiem, czy po prostu zmieniłaś imię, czy to zamierzony efekt.
    Jak wiesz książka wpłynęła na mnie niezwykle pozytywnie, więc po kontynuację sięgnę na pewnoe, jeszcze kilka dni temu miałam to odkładać, ale chyba jednak tego nie zrobię...

    Pozdrawiam.

    PS. Twoje początki nie były takie złe, lepiej sprawdź moje :P

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja dopiero wczoraj (a raczej przedwczoraj) skończyłam pierwszą część. Szkoda, że tak zwlekałam, ale też nie najgorzej, że nie muszę czekać na drugą część. ^^
    Co do Adama - ja go tam lubię, ale to ja. Warner natomiast rzeczywiście był intrygującą postacią. Po za jego odbiciami (np. ten numer z dzieckiem, aż się popłakałam) to jednak było w nim coś takiego.. I ta scena z pocałunkiem (naprawdę działo się, ale i tak nie przebije to Adama i prysznica). Po tej recenzji wiem, że muszę jak najszybciej biec do księgarni po kontynuację Dotyku Julii. :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam w planach tą ksiazke i jej poprzedniczke :) Mam nadzieje, ze wkrotce bede miala okazje przeczytac :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie przeczytałam jeszcze tomu pierwszego, choć był w bibliotece, w której właśnie jestem. Jeśli i dziś jest na półce, to może i go wypożyczę. A Twoja pozytywna recenzja zachęciła bloggerów. :)

    PS Ten tom nr 1,5 pewnie nie został wydany w Polsce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polska jest taka przewidywalna! Nie, oczywiscie ze nie został... ale jesli czujesz sie na siłach to proponuje lekture po angielsku - ksiazka liczy sobie cos koło 100 stron, a naprawde warto ; )

      Usuń
  20. "Dotyk Julii" jeszcze przede mną, ale na pewno go przeczytam :D Zdziwił mnie zabieg z urywanymi linijkami, ostępami liter itd., niespotykane i dosyć dziwne, ciekawi mnie dlaczego autorka wprowadziła coś takiego :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Gdy tylko rozprawię się z książkami recenzyjnymi od wydawnictw, na pewno sięgnę po pierwszą część tej książki, która już od dłuższego czasu leży na półce.

    OdpowiedzUsuń
  22. Jakoś nie ciągnie mnie do tych książek ;)

    OdpowiedzUsuń